Ekstrawagancja jest w cenie

O sztuce współczesnej i młodych artystach z wykładowcą warszawskiej ASP rozmawia Kama Zboralska.

Publikacja: 27.11.2014 10:27

Dr Katarzyna Stanny,  rocznik 1979, adiunkt na Wydziale Sztuki Mediów w warszawskiej Akademii Sztuk

Dr Katarzyna Stanny, rocznik 1979, adiunkt na Wydziale Sztuki Mediów w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, członkini zarządu Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, współpracownica Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk ?

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Rz: Nazwa wydziału, Sztuka Mediów, od razu wywołuje skojarzenie, że przed nami zakup dużego ekranu, na którym będzie można wyświetlać filmy wideo. I jeśli ktoś chce być w zgodzie z nowymi trendami, to nie powinien się przyznawać, że na ścianie wolałby jednak klasyczny, najlepiej realistyczny obraz…

Katarzyna Stanny: Nowe media to pojęcie bardzo szerokie, dotyczące wielu form wypowiedzi za pomocą nowszych narzędzi niż kartka i ołówek. Bez względu na stosowane techniki przede wszystkim powinny się liczyć pomysł i warsztat. Faktem jest, że w ostatnich latach plazma często zastępuje klasyczny obraz w ramie. Większość społeczeństwa nie skojarzy nawet monitora ze sztuką, tylko z hurtową ilością kanałów. Na moim wydziale wiele zajęć wiąże się np. z projekcją wideo albo z animacją. Jest to nieunikniony signum temporis. Ważne, aby wyświetlany przez artystę obraz był co najmniej równie ciekawy i dobrze skomponowany pod względem przekazu artystycznego jak obraz kontrolny nadawany przez telewizję w czasach PRL. Popsutych odbiorników lepiej do galerii nie wstawiać, a tym bardziej do domu…

Sztuka nowoczesna ma inne zadania. Dobrze, jeśli mądrze komentuje współczesne problemy czy wyraża stosunek artysty do jakiegoś zjawiska, wspaniale, jeśli jest trafnym komentarzem prezentującym pewien światopogląd. Natomiast coraz rzadziej jest to działanie, które służy potencjalnemu odbiorcy do zaspokojenia jego estetycznych tęsknot do obcowania z pięknem. Zarówno w sztukach pięknych, jak i we współczesnej literaturze wiele jest ekstrawagancji, szokowania do granic, które już chyba dawno zostały przekroczone. Piękno przestało być wartością. Jego przejawy można spotkać jeszcze w sztuce użytkowej, mam na myśli szeroko pojęty design. O tym, czy dany eksponat jest dziełem sztuki czy nie, decyduje przede wszystkim miejsce jego prezentacji, a także kurator wystawy. Galeria albo muzeum nadaje kontekst obiektowi, a interpretacje takich zjawisk są wielowymiarowe.

Jaki jest stosunek studentów do artystów współczesnych wypowiadających się w sposób tradycyjny, poprzez malowanie obrazów?

Myślę, że jest to stosunek na ogół podobny do tego, jaki prezentują media. Jeśli twórca jest popularny i dużo wystawia, to bez względu na własną opinię będą go cenić. Przecież to media kreują gwiazdy. Byłoby dobrze, gdyby studenci znali choćby kilka nazwisk artystów obecnych na rynku sztuki. Niestety, w dużej mierze szczycą się własną niewiedzą. Wydaje mi się, że za mało w nich twórczej pasji i ciekawości zagadnień artystycznych. Trudno im wyłowić z natłoku działań twórczych te wartościowe, bo trochę się w nich gubią, co – szczerze przyznam – wcale mnie nie dziwi.

Należy pamiętać, że wyrażanie się poprzez tradycyjne techniki (płótno, farba, pędzel) nie oznacza zawsze tradycyjnego podejścia do malarstwa. Akademicy zostali, jak wiadomo, „zjedzeni” przez impresjonistów, a następne dekady proponowały tak wiele różnych ścieżek malarskich, że trudno powiedzieć, czym w ogóle jest współczesne malarstwo, i na bieżąco je oceniać. To historia sztuki filtruje i zostawia na powierzchni to, co wartościowe.

Czy studenci są przygotowani na zderzenie z rzeczywistością rynkową?

Sporo zależy od wydziału, jaki wybiorą, np. projektowanie wnętrz czy wystawiennictwo przygotowują do konkretnego zawodu, na który zawsze będzie zapotrzebowanie. Takie wydziały, jak rzeźba czy malarstwo, to kierunki czysto artystyczne. Obraz czy obiekt trójwymiarowy będą kupowane, gdy społeczeństwo już spłaci kredyty mieszkaniowe i samochodowe, rachunki itd. i dojrzeje mentalnie do posiadania sztuki. Od niedawna podejście ludzi zmienia się na korzyść nie tylko targów sztuki, ale też targów śniadaniowych i slow food, co jest dowodem na podniesienie stopy życiowej i jakieś uspokojenie wyścigu szczurów, przynajmniej w większych miastach.

Może młodzi artyści właśnie na to liczą ?

Być może. Uczelnie artystyczne powinny zmodyfikować programy nauczania tak, aby były one dostosowane do potrzeb współczesnego rynku. Powinny być wprowadzone obowiązkowe wykłady z prawa autorskiego, zaproponowane już zresztą przez ZAiKS. Uzmysłowi to studentom, młodym artystom, wartość „produktów”, jakich są wytwórcami. Przydatne byłyby też zajęcia dotyczące funkcjonowania współczesnego rynku sztuki. Brakuje zajęć z self-marketingu, umiejętności zaprezentowania się odbiorcom czy przyszłemu pracodawcy. Artysta powinien umieć sprzedać swój projekt, przekonując nie tylko świetnymi opracowaniami, np. graficznymi, czy koncepcjami artystycznymi, ale także siłą inteligentnych argumentów, że zarówno „ja”, jak i mój „produkt” jest po prostu the best! Ja swoich studentów przygotowuję do takiego działania. Przecież i tak rynek zweryfikuje, czy ich twórczość będzie doceniona.

Jest pani przykładem, że można przygotować sobie grunt jeszcze przed obroną dyplomu (2004 r.). Jako córka znanego grafika Janusza Stannego miała pani ułatwione zadanie, ale też chyba świadomość, że w tym zawodzie może być różnie?

Jako córka profesora Wydziału Grafiki świetnie poznałam realia świata sztuki, ale miałam poprzeczkę postawioną znacznie wyżej niż inni i egzaminy musiałam zdawać co najmniej na 5+. Wiedziałam, że bycie artystą nie zawsze jest kolorowe, dlatego już na trzecim roku otworzyłam Szkołę Rysunku i Malarstwa – Studio Stanny, w której prowadziłam kursy dla dzieci, młodzieży i kandydatów na studia artystyczne. Prowadząc działalność gospodarczą, opłacałam ZUS i w pewnym sensie byłam niezależna finansowo od rodziców. Chciałam też zapracować na własne imię w świecie artystycznym.

Czy robienie biżuterii jest dla pani źródłem zarobku pozwalającego na uprawianie innej sztuki?

Projektowaniem i tworzeniem autorskich kolii zajmuję się od dziesięciu lat. Współpracuję z linią kryształów Swarovski Elements. Brałam udział w licznych międzynarodowych i krajowych imprezach. Moje prace są w Muzeum Etnograficznym w Warszawie oraz Kolekcji Swarovskiego w Wattens. W ubiegłym roku mój naszyjnik zrobiony dla Agi Zaryan stał się symbolem płyty „Remembering Nina & Abbey”. Biżuteria jest jednym z rodzajów mojej aktywności artystycznej. Zajmuję się też szeroko pojętym projektowaniem graficznym, malarstwem (brałam udział w wielu wystawach). Wszystkie te dziedziny są dla mnie tak samo ważne.

Sztuka
Zdrożeją obrazy malarzy kolorystów
Sztuka
Tanio kupowali zaginione dzieła i odsprzedawali je za miliony
Sztuka
Tanie wybitne obrazy jako fundusz emerytalny. W co zainwestować
Sztuka
Nikifor na wystawie. Prace niespotykane na rynku
Sztuka
Sztuka komiksu na inwestycję i do zbioru
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10