Jeśli biżuteria, to tylko unikalna

Udało mi się kupić złotą torebkę balową firmy Faberge – mówi Jacek Zięta, rzeczoznawca jubilerski

Publikacja: 09.07.2017 08:22

Jeśli biżuteria, to tylko unikalna

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Rz: Główny Urząd Miar wystąpił z inicjatywą, aby na rynku jubilersko-gemmologicznym zminimalizować zagrożenia.

Jacek Zięta: Urząd Probierczy przy Głównym Urzędzie Miar przygotuje raport, jakie regulacje prawne minimalizujące zagrożenia są stosowane w innych krajach. Po tym rekonesansie urząd i branża jubilerska usiądą do stołu. Zastanowimy się wspólnie, jakie rozwiązania wprowadzić w kraju.

Jakie to zagrożenia?

Wszystkie współczesne wyroby z metali szlachetnych przed wprowadzeniem do obrotu muszą mieć, zgodnie z ustawą, wybitą polską próbę lub uzyskać świadectwo badania. Jest to gwarancja dla konsumenta odnośnie metalu.

Wyobraźmy sobie, że mamy czterogramowy złoty pierścionek. Sam metal jest wart np. 1 tys. zł. W pierścionku osadzony jest kamień w cenie np. 100 tys. zł, ale nie jest on dziś objęty wystarczającą ochroną prawną. Zagrożenie jest poważne zwłaszcza przy dzisiejszych możliwościach poprawiania kamieni.

W ostatnich 20 latach technologia poszła tak szybko do przodu, że – jak zapewniają znawcy tematu – nastąpiły większe zmiany niż w ciągu poprzednich 2 tys. lat. Każdego dnia następuje wyjątkowe przyspieszenie technologiczne. Z małego kamienia można wyhodować duży. Można oczyścić wnętrze kamienia, można zmienić jego barwę, np. białą na żółtą, zieloną, niebieską, itp.

Specjaliści zrzeszeni w Stowarzyszeniu Rzeczoznawców Jubilerskich co pięć lat jeżdżą do Antwerpii lub do Niemiec, żeby na zawodowym kursie poznać najnowsze technologie oraz zagrożenia w tej branży.

Mamy obowiązek co pięć lat nostryfikować międzynarodowy dyplom eksperta na kursie dokształcającym. Firmy, które specjalizują się w poprawianiu kamieni, przyspieszają, więc my także staramy się częściej aktualizować wiedzę na temat najnowszych technologicznych zagrożeń. Dlatego odbywamy szkolenia częściej niż co pięć lat.

Jak wybrać dobrego fachowca do wyceny, sprzedaży lub zakupu?

Mogą to być fachowcy z listy Stowarzyszenia Rzeczoznawców Jubilerskich w Polsce. Znajduje się ona na stronie internetowej naszej organizacji, która ręczy za swoich członków.

Ile kosztuje wycena?

Najczęściej 2 – 3 proc. wartości plus VAT. Jeśli więc przedmiot jest wart np. 10 tys. zł, to wycena kosztuje ok. 250 – 350 zł. Klient dostaje certyfikat precyzyjnie opisujący przedmiot według takich samych kryteriów, jakie są stosowane na świecie, w Antwerpii czy Londynie. Często dostaje również zdjęcie certyfikowanego wyrobu.

Od blisko 30 lat prowadzi pan antykwariat jubilerski w Warszawie. Jak zmienia się oferta?

W latach 90., kiedy brałem do ręki katalog aukcji biżuterii np. w Sotheby’s, Christie’s lub innej renomowanej światowej firmie, to ok. 90 proc. oferty stanowiły stare wyroby. Dziś proporcje się odwróciły. Zwykle ok. 10 proc. to przedmioty stare, a reszta współczesne. Podobne proporcje występują na krajowym rynku.

W czasach PRL dawnej biżuterii w państwowych sklepach było niewiele. Biżuteria sprzed 1945 r. była dostępna tylko na czarnym rynku. W PRL rodacy lokowali nadwyżki finansowe w biżuterii, złocie, dolarach, bo fiskus nie pozwalał mieć np. dwóch mieszkań lub luksusowego auta.

Stare klejnoty kupione na czarnym rynku w PRL po zmianie ustroju wypłynęły na oficjalny rynek. Udało mi się kupić przysłowiowe rodzynki, np. złotą torebkę balową firmy Faberge. W sumie miałem kilkanaście wyrobów tej firmy. Myślałem, że zawsze będzie tak dobrze!

Dziś nabywcy chcą kupować wyroby naprawdę luksusowe, wyrafinowane, ale na krajowym rynku należą one do rzadkości.

Na czym polega wartość inwestycyjna biżuterii?

Muszą to być jednostkowe wyroby o wyjątkowej urodzie. Ważna jest proweniencja. W tym przypadku oznacza to puncę dobrego złotnika i np. etui z herbem znakomitego rodu.

Duże znaczenie ma dobry stan zachowania. Biżuteria, która wymaga naprawy, powinna trafić w ręce dobrego fachowca, który wie, jak ją zreperować bez pozostawiania śladu. Niestety, bardzo często zdarza się, że po reperacji biżuteria gorzej wygląda niż przed naprawą. Mamy niewielu specjalistów, którzy potrafią to zrobić fachowo.

Na rynku panują mody?

Tak. Obecnie zaobserwowałem tendencję do noszenia biżuterii na co dzień, a nie trzymania jej w sejfie. Kobiety korzystają z przyjemności noszenia pięknej jednostkowej biżuterii z różnych okresów. Ale na przykład nawet najpiękniejsze kamee (szlachetny lub półszlachetny kamień ozdobiony reliefem ciętym wypukło – przyp. red.) są trudne do sprzedania. Pierwsze skojarzenie jest takie, że kameę to babcia nosiła!

Dobrą biżuterię mamy szansę szybciej sprzedać niż obraz.

Niedawno jedna z moich klientek z pierwszych lat 90. podjęła decyzję o sprzedaży kilku wyrobów. Sprzedałem je natychmiast za wielokrotność kwoty, jaką klientka zapłaciła ćwierć wieku temu.

Co Polacy najczęściej sprzedają?

Podaż dobrych przedmiotów jubilerskich bardzo zmalała. Klienci przynoszą wyroby, ale często jest to złom złota. Kamienie również, niestety, najczęściej nie nadają do wtórnej sprzedaży.

W PRL Polacy szmuglowali z Rosji współczesne złote zegarki z aleksandrytami. Można dziś sprzedać takie wyroby?

Od razu wyjaśnię: to nie były aleksandryty. Rosjanie opracowali metodę wytwarzania syntetycznych korundów o barwie aleksandrytów. Widziałem oryginalny aleksandryt z czasów carskich. Różnica jest zasadnicza.

Tamte wyroby przywożone ze Związku Radzieckiego dziś nadają się w dużej mierze tylko do sprzedaży w cenie kruszcu. Zdarzały się wtedy brylanty, które miały bardzo dobry szlif wykonany przez znakomitych szlifierzy. Masowa współczesna biżuteria raczej nie nadaje się do odsprzedaży jako wyrób. Można ją sprzedać właściwie tylko w cenie kruszcu. Jeśli jest wysadzana małymi kamyczkami, to trzeba zapłacić złotnikowi, żeby je usunął.

Przypomnijmy, że przed sprzedażą dawnej biżuterii nie należy polerować, gdyż bez patyny traci wartość.

Oryginalna patyna to duża wartość dla znawcy. Nadaje wyrobom wiarygodność. Zapewnia odpowiednie tło kamieniom. Dopiero na tle patyny nabierają one pełnego wyrazu. Jeżeli zlikwidujemy patynę, to na tle wybłyszczonego metalu kamienie tracą blask.

Tłumaczę klientom, że po wypolerowaniu dawnej biżuterii trzeba czekać kolejne 100 lat, żeby w naturalny sposób powstała patyna. Znawca odróżni sztucznie nałożoną patynę od oryginalnej. Doświadczony fachowiec umyje dawną biżuterię w bezinwazyjny sposób i nie naruszy patyny. ©?

—rozmawiał Janusz Miliszkiewicz

Rz: Główny Urząd Miar wystąpił z inicjatywą, aby na rynku jubilersko-gemmologicznym zminimalizować zagrożenia.

Jacek Zięta: Urząd Probierczy przy Głównym Urzędzie Miar przygotuje raport, jakie regulacje prawne minimalizujące zagrożenia są stosowane w innych krajach. Po tym rekonesansie urząd i branża jubilerska usiądą do stołu. Zastanowimy się wspólnie, jakie rozwiązania wprowadzić w kraju.

Pozostało 94% artykułu
0 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sztuka
Zdrożeją obrazy malarzy kolorystów
Sztuka
Tanio kupowali zaginione dzieła i odsprzedawali je za miliony
Sztuka
Tanie wybitne obrazy jako fundusz emerytalny. W co zainwestować
Sztuka
Nikifor na wystawie. Prace niespotykane na rynku
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Sztuka
Sztuka komiksu na inwestycję i do zbioru