Poznańska Galeria ForForm (www.forform.pl) specjalizuje się w handlu sztuką użytkową pochodzącą przede wszystkim z lat 60. i 70. XX wieku. W ofercie nie ma tkanin, bo brakuje zarówno sprzedających, jak i kupujących. Julia Błaszczyńska z tej galerii mówi, że na rynku europejskim jest inaczej. Tam antykwariaty handlują tkaninami z różnych epok.
W latach 60. i 70. XX wieku kilimy oraz gobeliny bardzo często dekorowały wnętrza urzędów państwowych, szkół wyższych, kawiarni, nawet szpitali. Klasycy powojennego malarstwa niejednokrotnie uwieczniali swoje ulubione obrazy w formie kilimów. Można mnożyć nazwiska: Maria Jarema, Stanisław Fijałkowski, Tadeusz Dominik. Pracownie przy Związku Polskich Artystów Plastyków wykonywały usługi tkackie. Gdzie się podziały kilimy np. Tadeusza Dominika? Jeśli rzadkie obrazy Tadeusza Brzozowskiego osiągają rekordowe ceny, to tkaniny tego artysty też powinny być wysoko notowane.
Dziesięć lat temu dom aukcyjny Rempex próbował wprowadzić tkaninę na rynek. Organizował specjalistyczne aukcje, ale bez powodzenia. Na standardowych aukcjach okazy powojennej tkaniny artystycznej spadały z licytacji, nawet dzieła Magdaleny Abakanowicz lub Heleny Gałkowskiej. 26 sierpnia tego roku pod młotek trafiło kilka kobierców perskich z końca XIX wieku. Ceny wywoławcze zaczynały się od 2,6 tys. zł.
Kiedyś dekorowanie ścian lub podłóg kilimami i kobiercami było powszechne. Teraz ta tradycja zanika. Brakuje kolekcjonerów zainteresowanych takimi przedmiotami, choć temat jest świetnie opracowany w popularnych książkach i monografiach naukowych.
Jak twierdzi Adam Konopacki, ekspert rynku sztuki od 1989 r., ceny zabytkowych tkanin pojawiających się w handlu są okazyjnie niskie w relacji do cen popularnego malarstwa, np. Jerzego Kossaka.