Zawsze pan podkreśla, że kupowanie sztuki nigdy nie było przez pana traktowane jako inwestycja.
Andrzej K. Koźmiński: Moim ulubionym obrazem jest „Las w Saint Germain” Józefa Czapskiego. Został namalowany we Francji, ale pomysł powstał wtedy, gdy artysta był więziony w rosyjskim łagrze. Widzimy gęsty las. Poprzez drzewa prześwieca mały punkt światła…
Dzięki malarstwu nauczyłem się, że patrząc na świat przez pryzmat sztuki, metafory, można więcej zobaczyć. Sztuka otwiera wyobraźnię widza.
Tu, w gabinecie, powiesiłem stary niemiecki obraz, o którym nieraz już rozmawialiśmy. Przedstawia słynny eksperyment z kulami brandenburskimi. Proszę spojrzeć. Tłum ludzi zgromadził się, żeby zobaczyć coś niezwykłego. Widzę tu przede wszystkim wielkie emocje, nastrój oczekiwania, to co można dopowiedzieć do tego obrazu. Niedopowiedzenia może są dla mnie ważniejsze niż to, co widać.
Generalnie w sztuce, którą lubię, odnajduję harmonię. To jest mój zysk!