Cena miernikiem wartości obrazu

Na rynku jest uśpiony wielki kapitał. Nawet dzieła uznanych artystów często są niedoszacowane. Wolny rynek odkrywa i promuje niesłusznie zapomnianych artystów.

Publikacja: 31.05.2023 11:41

Podawanie cen obrazu to podstawowy warunek transparentności rynku

Podawanie cen obrazu to podstawowy warunek transparentności rynku

Foto: shutterstock

Ostatnio odbyła się w Warszawie premiera filmu dokumentalnego pt. „Ile za sztukę?”. Film trwa ponad 80 minut. Pokazuje krajowy rynek sztuki współczesnej, aukcje, kolekcjonerów i artystów, stawia problem wyceny dzieł. To pierwszy pełnometrażowy film dokumentalny o tej branży. W filmie są angielskie napisy. Jest szansa, że dotrze do międzynarodowego odbiorcy.

Film pokazano na festiwalu Millennium Docs Against Gravity, to największy festiwal filmów dokumentalnych w Polsce. Autorem scenariusza i reżyserem jest Andrzej Miękus. Producentem filmu jest Krzysztof Jakubowski. Film wyświetlany będzie przede wszystkim w krajowych kinach studyjnych i na festiwalach.

Czytaj więcej

Sztuka na każdą kieszeń. Aukcja „wybitnie nierównego” artysty

Najważniejsi są artyści, bo bez nich nie ma towaru, nie ma handlu. Wyróżniają się wystąpienia Pawła Kowalewskiego i Ryszarda Grzyba z Gruppy oraz Mirosława Bałki. Przewodnikami po rynku są osoby ważne w branży, Rafał Kamecki z portalu Artinfo.pl i Juliusz Windorbski z Desy Unicum, największego domu aukcyjnego. W filmie stworzono znakomity portret psychologiczny malarki Moniki Misztal.

Występuje w filmie wybitny kolekcjoner polskiej sztuki współczesnej dr Werner Jerke z Recklinghausen w Niemczech. Kolekcjoner ufundował pierwsze zagraniczne prywatne muzeum poświęcone polskiej sztuce współczesnej. Otwarte zostało w 2016 roku.

Werner Jerke urodził się i mieszkał na Śląsku. Wyemigrował do Niemiec, gdzie odniósł sukces jako lekarz. Dziś jest ambasadorem polskiej sztuki. Skarby wypożyczone z jego kolekcji prezentowano m.in. w Museum of Modern Art w Nowym Jorku, w Cenrum Pompidou w Paryżu, w muzeach w Madrycie i w Hadze. W filmie Werner Jerke opowiada o swojej współpracy z Wojciechem Fangorem.

Kolekcjoner Piotr Bazylko przekonuje, jak ważne jest przeżywanie sztuki, kupowanie przede wszystkim tego, co nam się podoba. Bazylko opowiada o swojej kolekcji obrazów, o jej sprzedaży na aukcji w Desie Unicum. Mówi o tym ile zainwestował, a ile zarobił.

Czytaj więcej

Malczewski dla majętnych. Najbardziej pożądany malarz w Polsce na aukcji

Na rynku jest uśpiony wielki kapitał. Nawet dzieła uznanych artystów często są niedoszacowane. Wolny rynek odkrywa i promuje niesłusznie zapomnianych artystów.

Ile za sztukę?” przypomina postać Andrzeja Bonarskiego. To przedsiębiorca, scenarzysta kultowych filmów, kolekcjoner sztuki, autor i fundator wystaw, które przeszły do historii polskiego muzealnictwa.

Bonarski zorganizował m.in. pamiętną wystawę „Co słychać” w 1987 roku w dawnych Zakładach Norblina. Wystawa miał przełomowe znaczenie dla promocji najnowszej sztuki. W 2016 roku w Oranżerii Pałacu w Wilanowie odbyła się wystawa wybitnej kolekcji stworzonej przez Andrzeja Bonarskiego. Pokazano ok. 150 dzieł polskich artystów z lat 80.

Młodziutka marszandka tłumaczy dlaczego w galerii przy obrazach nie podaje cen. Tak jakby podawanie cen było prywatną sprawa marszanda. To obowiązek prawny sprzedawcy. Podawanie cen to podstawowych warunek transparentności rynku.

Oczywiście pokazane w filmie różnorodne wątki, to autorski wybór reżysera. Równie dobrze można było pokazać innych artystów lub inne ważne problemy. Nie jest to akademicki, uporządkowany wykład dotyczący cen, lecz autorska kreacja. Film pokazuje ważny wycinek gospodarki, w 2021 roku obroty na krajowych aukcjach wyniosły ok. 630 mln. złotych.

Dobrze, że film powstał. Pokazuje zaplecze rynku. Z komentarzy widzów wynika, że film zdecydowanie poszerza wiedzę laika na temat rynku i cen. Odbiór jest pozytywny.

Co dalej? Film „Ile za sztukę?” mogą prezentować np. Instytuty Kultury Polskiej w różnych krajach. Z materiałów, które nakręcono przy okazji powstawania filmu może powstać mini serial dokumentalny o handlu sztuką.

Warto w kolejnych filmach udokumentować początki wolnego handlu, kiedy w 1989 roku mówienie o cenach dzieł sztuki było czymś wstydliwym. Jeszcze 20 lat temu historycy sztuki nie chcieli podejmować pracy w antykwariatach lub domach aukcyjnych, uznawali to za degradację zawodową.

Czytaj więcej

Prywatni kolekcjonerzy ujawniają skarby. Mają zasoby bogatsze niż muzea

Dzięki wolnemu rynkowi nastąpiła szybka ewolucja postaw. Cena stała się miernikiem wartości dzieła i takie jest przesłanie filmu „Ile za sztukę?”

Film nie wyczerpuje tematu. Buduje zainteresowanie widza rynkiem sztuki, kreowaniem cen. To wdzięczny temat, który powinni podjąć także inni filmowcy. Ciekawym wątkiem są np. rekordy cenowe, które najskuteczniej reklamują sztukę.

Widz zainteresowany pogłębieniem wiedzy na temat cen może śledzić na You Tube filmy edukacyjne produkowane przez domy aukcyjne oraz publikowane na stronach galerii i antykwariatów.

Sztuka
Zdrożeją obrazy malarzy kolorystów
Sztuka
Tanio kupowali zaginione dzieła i odsprzedawali je za miliony
Sztuka
Tanie wybitne obrazy jako fundusz emerytalny. W co zainwestować
Sztuka
Nikifor na wystawie. Prace niespotykane na rynku
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Sztuka
Sztuka komiksu na inwestycję i do zbioru