Niedawno w Warszawie silny wiatr przewrócił mur. W wyniku tego zostało uszkodzonych 21 aut. Takie sytuacje nie należą do rzadkości. Zdarza się, że grad zniszczy karoserię samochodu, wichura przewróci auto albo spowoduje, że spadnie na nie konar drzewa.
Za działania natury człowiek nie ponosi odpowiedzialności, więc często nie można wskazać winnego, od którego można by dochodzić odszkodowania. Wyjątkiem są sytuacje, gdy można komuś udowodnić zaniedbanie obowiązków.
– Odpowiedzialność sprawcy kształtuje się na zasadzie winy – wyjaśnia Grzegorz Smolarczyk, dyrektor Departamentu Odszkodowań i Świadczeń Uniqi. – Oznacza to, że obowiązek naprawienia szkody powstaje jedynie wtedy, gdy doszło do takiego działania lub zaniechania (zaniedbania w wykonaniu obowiązków), które noszą znamiona winy (np. brak nadzoru nad stanem drzewa).
Jak tłumaczy Agnieszka Rosa z biura prasowego PZU, w takich okolicznościach roszczenia można kierować do właściciela terenu czy działki, na której znajduje się drzewo. Może to być wspólnota mieszkaniowa, spółdzielnia mieszkaniowa (okolice budynków, parkingów bardzo często obsadzone są drzewami), gmina, miasto, powiat, województwo, prywatny właściciel nieruchomości, zarządy dróg różnych szczebli administracyjnych, itp.
Poszkodowany, dochodząc roszczeń, będzie musiał wskazać, kto ponosi winę oraz jakich dopuścił się zaniedbań, których skutkiem było uszkodzenie samochodu. Na przykład powinien udowodnić, że właściciel posesji zaniedbywał obowiązek pielęgnacji drzewa, dopuścił do tego, że konar spróchniał i pod wpływem wiatru spadł na auto. Jeśli zaś wiatr przewrócił zdrowe, prawidłowo rosnące drzewo, będzie to tzw. siła wyższa. Wtedy nie ma podstaw do żądania, żeby odszkodowanie wypłacił np. właściciel działki albo jego ubezpieczyciel (jeśli właściciel miał polisę OC).