Nagły przypływ skłonności Polaków do oszczędzania to prawdopodobnie efekt rozszerzenia programu 500+ na każde dziecko, niezależnie od poziomu dochodów. – Uboższe gospodarstwa domowe mają mniejszą skłonność do oszczędzania. Teraz transfery z 500+ będą w większym niż dotąd stopniu trafiały do lepiej sytuowanych rodzin, więc mogą być w większej części zaoszczędzone – tłumaczy Krystian Jaworski, ekonomista z banku Credit Agricole.
Warto sprawdzić: W co inwestować, żeby inflacja nie pożarła zysków
Jak jednak zastrzega, deklaracje Polaków dotyczące skłonności do oszczędzania miały jak dotąd niewielkie przełożenie na rzeczywistość. Wspomniany wskaźnik tej skłonności, choć dopiero niedawno wyszedł na plus, jest w trendzie wzrostowym od dawna, tymczasem stopa oszczędności – czyli część dochodu do dyspozycji gospodarstw domowych, która nie jest wydawana na konsumpcję – od 2016 r. maleje. Na początku br. wynosiła według danych Eurostatu około 2 proc., podczas gdy średnio w UE 10 proc.
500+ w obligacjach
Dowodów na to, że w podejściu konsumentów do oszczędzania coś się zmienia, jest jednak więcej. Od grudnia ub.r. rośnie wartość środków odłożonych na lokatach terminowych, średnio w tempie 4,3 proc. rok do roku. Wcześniej przez dwa lata malała w związku z niskimi stopami procentowymi. Z kolei o tym, że lepiej sytuowane gospodarstwa domowe, które zaczęły otrzymywać świadczenie 500+ na pierwsze dziecko, nie będą tych pieniędzy w całości przejadały, świadczyć może skokowy wzrost zainteresowania obligacjami rodzinnymi, przeznaczonymi dla beneficjentów 500+. W lipcu, gdy rozpoczęły się wypłaty świadczeń na pierwsze dziecko, sprzedaż tych papierów wyniosła 5,7 mln zł, a w sierpniu już 11,2 mln zł. Wcześniej ich sprzedaż wynosiła średnio 2,1 mln zł miesięcznie.
Warto sprawdzić: Najwyższe odsetki dla lokujących pieniądze z programu 500 plus
– Być może sytuacja finansowa gospodarstw domowych poprawiła się już na tyle, że zaczną więcej oszczędzać – przyznaje Krystian Jaworski. W świetle tego, że Polska w UE wyróżnia się bardzo niską stopą oszczędności, byłaby to dobra wiadomość. Z drugiej strony wzrost skłonności do oszczędzania rzucałby cień wątpliwości na powszechne w prognozach ekonomistów założenie, że szybki wzrost konsumpcji będzie łagodził wpływ spowolnienia w strefie euro na polską gospodarkę.