Z kryzysem energetycznym mierzy się nie tylko Polska. Ceny prądu i gazu rosną w całej Europie. Najwięcej w Hiszpanii, w Niemczech i w Wielkiej Brytanii. Rosną też obciążenia przedsiębiorstw energetycznych, które w związku z unijną polityką klimatyczną płacą coraz więcej za zakup pozwoleń na emisję CO2 – już ponad 60 euro za tonę, podczas gdy na początku roku cena ta wynosiła 25 euro. Tymczasem gospodarki po ciężkim pandemicznym 2020 r. zaczęły się rozkręcać, zapotrzebowanie na prąd i gaz jest coraz większe, a dostawy maleją.
Czytaj więcej
Rządowe programy wsparcia sprawiają, że inwestycja we własną, domową instalację produkującą prąd ze słońca zwróci się nam stosunkowo szybko, bo już w kilka lat.
Kołowrotek cen energii
W związku z przyspieszoną transformacją energetyczną, ożywieniem gospodarczym i wzrostem zainteresowania gazem ziemnym jako alternatywą dla węgla popyt na gaz zaczął przekraczać podaż, którą dodatkowo ograniczyły zakłócenia w dostawach w związku z zawirowaniami pogodowymi. Związany z tym powrót do węgla spowodował natomiast wzrost cen za zakup pozwoleń na emisję CO2 i tak koło się zamknęło.
– Braki gazu w magazynach w Europie i związany z tym wzrost ceny węgla, ograniczona produkcja energii przez elektrownie wiatrowe ze względu na warunki pogodowe oraz rosnący popyt na energię elektryczną odbudowujących się po pandemii gospodarek to tylko kilka czynników, które wpłynęły w ostatnim czasie na gwałtowny wzrost cen energii elektrycznej w Polsce i Europie. Niemały wpływ na zaistniałą sytuację ma ograniczenie dostaw gazu z Rosji, co jeszcze bardziej podbija ceny energii elektrycznej – mówi Bartek Charzyński, Senior Business Development Project Manager w firmie Green Genius.
Przewidywanie przyszłości jest teraz trudne, ponieważ rynki wpadły w panikę, ale sytuacja może się uspokoić.