Jako posiadacz całkiem niedawno kupionego za pożyczone w banku pieniądze, wymarzonego mieszkania, sprawdziłem to właśnie na własnej skórze. Poza kredytem mieszkaniowym (na 15 lat), którego rata zdążyła urosnąć już do prawie 5 tys. zł (chociaż kredyt nie jest porażająco duży, to jednak krótki okres spłaty robi swoje), postanowiłem skorzystać z tzw. wakacji kredytowych. Pieniądze przeznaczone dotychczas na spłatę kredytu nie zostały przeze mnie wydane, ale odłożone po to, aby zmniejszyć moje zadłużenie. Chociaż przyznam, że przy szalejących cenach pokusa była duża, szczególnie że moje zobowiązania bankowe pożerają dziś blisko 2/3 moich zarobków.
Do wyboru miałem kredyt hipoteczny na zakup mieszkania i pożyczkę (na 10 lat) zaciągniętą w innym banku, po to aby mieszkanie wykończyć, i jak najszybciej przestać płacić za wynajmowanie miejsca do życia.
Obydwa zobowiązania zaciągnięte zostały na początku ubiegłego roku tuż przed pierwszymi podwyżkami stóp przez NBP.
Czytaj więcej
Zawieszenie rat kredytu hipotecznego nie blokuje klientom drogi do nadpłaty zobowiązań nawet w czasie ustawowych wakacji.
Decyzja była prosta. Zamiast nadpłacać kredyt hipoteczny oprocentowany obecnie na 8,55%, postanowiłem zmniejszyć zadłużenie z pożyczki z oprocentowaniem które doszło już do 14,09% i która w związku z tym mimo niższej raty, kosztuje mnie znacznie więcej (odsetki od każdego pożyczonego tysiąca złoty są sporo wyższe niż dla pożyczki hipotecznej).