Jako posiadacz całkiem niedawno kupionego za pożyczone w banku pieniądze, wymarzonego mieszkania, sprawdziłem to właśnie na własnej skórze. Poza kredytem mieszkaniowym (na 15 lat), którego rata zdążyła urosnąć już do prawie 5 tys. zł (chociaż kredyt nie jest porażająco duży, to jednak krótki okres spłaty robi swoje), postanowiłem skorzystać z tzw. wakacji kredytowych. Pieniądze przeznaczone dotychczas na spłatę kredytu nie zostały przeze mnie wydane, ale odłożone po to, aby zmniejszyć moje zadłużenie. Chociaż przyznam, że przy szalejących cenach pokusa była duża, szczególnie że moje zobowiązania bankowe pożerają dziś blisko 2/3 moich zarobków.