- Jeśli występują problemy i nadużycia związane ze stosowaniem umów o dzieło, to nie należy likwidować lub osłabiać tego systemu, ale zwalczać patologiczne sytuacje, które pojawiają się na jego marginesie. – uważa Jerzy Bartnik i Związek Rzemiosła Polskiego.
To odpowiedź na propozycję rządu, by składkę emerytalną płacić od umów o dzieło do wysokości minimalnej płacy. Taka propozycje przedstawił resort pracy na forum Komisji Trójstronnej na początku lutego.
ZRP tłumaczy, iż oskładkowanie umów o dzieło oznacza dla pracodawcy dodatkowe koszty do poniesienia, a więc jednocześnie wyższe ceny dla zamawiających i niższe dochody netto dla wykonawców.
- Pracownicy, zwłaszcza młodzi, nie są zainteresowani odprowadzaniem wysokich składek do ZUS na emeryturę, a ich priorytetem jest zatrudnienie i możliwość zarobkowania. Coraz mniej młodych wierzy w to, że dopracuje do emerytury (nie mówiąc już o ich poglądach na jej wysokość). Utrzymanie obecnie obowiązujących zasad zawierania umów o dzieło jest tym ważniejsze, że oskładkowanie umowy o dzieło – a więc i podniesienie kosztów pracy - może negatywnie wpłynąć na rynek pracy. Zatrudnieni na tak skonstruowanych umowach mogą zasilać szarą sferę. – tłumaczy Jerzy Bartnik.
ZRP sprzeciwia się też jak to określił „rozmywaniu" definicji umowy o dzieło". A tak traktuje ministerialną propozycję, by dochód z umowy o dzieło zawartej przez zleceniodawcę z własnym zleceniobiorcą w sferze ubezpieczeń miałby być traktowany jako dochód z umowy zlecenia (podobnie jak w przypadku pracowników).