Niedawno pisaliśmy, że Urząd Komisji Nadzoru Finansowego rozważa inne sposób oceny inwestowania przez OFE. Nadzór ma pomysł by zamiast odnosić wyniki inwestycyjne poszczególnych OFE do średniej stopy zwrotu wszystkich funduszy, porównywać je z benchmarkiem zewnętrznym.
Miałby on składać się nie tylko z indeksów: akcji i obligacji, ale także inflacji. Co jednak ważne do jego wyliczenia brana byłby pod uwagę albo 5-letnia stopa zwrotu indeksu akcji albo 5-letnia inflacja w zależności od tego, która z nich jest większa. Ten pomysł nie spodobał się zarządzającym OFE.
- Pomysł zakłada, jak rozumiem, by OFE zarabiały i na wzrostach i na spadkach. W realizacji jest niemożliwy – mówi osoba z branży.
Także inni eksperci nie związano z branżą emerytalną podkreślają, że pomysł nie jest najlepszy.
- Każdy z tych benchmarków osobno byłby dobrym pomysłem. Połączenie ich w tej formule jest nieporozumieniem. Nie można mieszać zarządzania portfelem zorientowanego na ochronę realnej wartości środków (benchmark inflacyjny) z zarządzaniem ukierunkowanym na pobicie rynku akcji – mówi Witold Garstka, zarządzający funduszami dłużnymi Arka.