Dziewięciu z dziesięciu zarządzających (na rynku działa 14 OFE) rozważało zaangażowanie środków poza granicami Polski zarówno w ubiegłym roku, jak i w pierwszej połowie tego roku. W przypadku większości z nich za planem poszły konkretne działania.
Jak wynika z odpowiedzi osób odpowiedzialnych za pomnażanie pieniędzy przyszłych emerytów, do takich inwestycji skłoniła ich analiza atrakcyjności takich lokat, w tym przede wszystkim korzystniejsza wycena w stosunku do krajowych spółek, wyższa płynność instrumentów, a w przypadku inwestycji w dług – atrakcyjniejsze stopy procentowe. Nie bez znaczenia była chęć dywersyfikacji portfela inwestycyjnego, a poza tym rynki zagraniczne oferują większy wachlarz instrumentów inwestycyjnych.
Choć lokaty zagraniczne są w kręgu zainteresowania OFE, to wciąż stanowią nieznaczną część ich portfeli inwestycyjnych. Z danych Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że ich wartość wyniosła na koniec czerwca 2 mld zł, czyli stanowiły zaledwie 0,8 proc. ich aktywów. Dopuszczalny prawem limit inwestycji poza Polską wynosi zaś 5 proc.
– Najważniejsze ograniczenie w tego typu inwestycjach to brak możliwości zabezpieczania pozycji walutowej, co przy obecnej zmienności na rynku walutowym powoduje, że niechętnie zajmowane są pozycje na rynkach zagranicznych – tłumaczy jeden z zarządzających.
Inne to wymóg ratingu dla akcji – o tyle problematyczny, że akcje nie muszą go posiadać.