Właśnie trzyletnią perspektywę stosuje Komisja Nadzoru Finansowego, oceniając wyniki inwestycyjne otwartych funduszy emerytalnych (OFE). A wartość ich jednostek rozrachunkowych, na które przeliczane są emerytalne składki Polaków, od końca marca 2006 r. do końca marca 2008 r. przeciętnie zmniejszyła się o 2,5 proc.
To pierwszy taki przypadek w historii działających od 1999 r. funduszy. Jak podkreślają zarządzający ich aktywami, to skutek trwającej od połowy 2007 r. giełdowej dekoniunktury. Przez ostatnie trzy lata najmniej straciły fundusze Allianz, Generali i Pekao. Najwięcej – OFE Warta oraz najwięksi gracze na rynku, czyli Commercial Union i ING. – My straciliśmy najmniej m.in. dzięki niskiemu udziałowi akcji w portfelu inwestycyjnym przez cały ubiegły rok – mówi Grzegorz Zubrzycki, członek zarządu Allianz PTE.
Dużo lepiej wypadają wyniki OFE, gdy pod uwagę weźmie się np. ostatnie cztery lata. Z kolei od początku działania funduszy, czyli od 1999 r., do marca tego roku średni zysk z inwestycji OFE przekracza 100 proc.
Gdyby założyć, że co miesiąc na konto przyszłego emeryta trafia 100 zł, to od sierpnia 1999 r. na koncie ma on i tak prawie 4 tys. zł więcej, niż wpłacił, czyli przeciętnie 15 tys. zł. Gdyby nie giełdowa bessa, ta kwota byłaby wyższa o ok. 2 tys. zł.
Oceniając wyniki OFE, trzeba pamiętać, że większość klientów będzie gromadzić pieniądze przez kilkadziesiąt lat. Fundusze będą więc miały szansę odpracować straty. Według ekspertów, jeśli kryzys gospodarczy nie skończy się prędko, na ich odrobienie fundusze będą potrzebować czterech – pięciu lat. Gdyby odbicie na giełdzie nastąpiło szybko, wyniki poprawią szybko i fundusze. W gorszej sytuacji są osoby, które w tym roku i kolejnych latach zakończą karierę zawodową. One na bessie straciły.