Źródło: Analizy Online, NBP, obligacjeskarbowe.pl, BGŻOptima
Fundusze akcji miały dobry rok dzięki sprzyjającej koniunkturze na warszawskiej giełdzie. W ciągu całego roku indeks WIG20 zyskał ponad 20 proc., a przeciętny wynik funduszy polskich akcji wyniósł 17,7 proc. – podają Analizy Online. Po uwzględnieniu podatku i inflacji daje to nam ponad 11,6 proc. realnego zysku. Nieźle poradziły sobie również fundusze zrównoważone i stabilnego wzrostu, gdzie realne zyski wyniosły odpowiednio 10,15 proc. i 6,9 proc. Te fundusze oprócz zaangażowania na rynku akcji, opierają swoją strategię na instrumentach dłużnych, które w 2012 roku również dały zarobić inwestorom. Hossa na rynku obligacji to efekt zainteresowania zagranicznych graczy szukających bezpiecznych papierów, a także obniżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, co korzystnie wpływa na wycenę obligacji. Dzięki temu funduszom dłużnym udało się wypracować dwucyfrowy wynik (10,3 proc.), a realna stopa zwrotu wyniosła 5,8 proc. W przypadku najbezpieczniejszej kategorii funduszy, czyli tych pieniężnych, porównywalnych z lokatami bankowymi, rzeczywisty zysk przekroczył 2 proc.
- Jeśli spojrzymy na średnią dla rynku lokat, to miały one gorszy wynik niż fundusze rynku pieniężnego. Według danych NBP przeciętne oprocentowanie rocznych depozytów zakładanych pod koniec 2011 roku wynosiło 4,5 proc., co daje realny zysk na poziomie 1,2 proc. Jednak w przypadku lokat rozbieżność bankowej oferty jest ogromna. Na przełomie 2011 i 2012 roku mieliśmy do czynienia z wojną depozytową i banki licytowały się na wysokość oprocentowania depozytów, wykorzystując do tego mechanizm dziennej kapitalizacji odsetek, który pozwalał na uniknięcie podatku Belki. Dzięki temu mogły oferować oprocentowanie dochodzące nawet do 7,5 proc., a taka lokata, gdyby trwała 12 miesięcy od grudnia 2011, przyniosła już realny zysk przekraczający 3,6 proc. Na drugim biegunie mieliśmy produkty ze stawkami poniżej 3 proc., i tym nie udało się nawet wyjść na plus. Posiadacz depozytu na 2,7 proc., gdy po roku wyjął pieniądze, mógł za nie kupić mniej, niż za sumę, którą wpłacił. To pokazuje, jak ważny jest wybór lokaty z odpowiednim oprocentowaniem - mówi Michał Banach.
Nie możemy zapomnieć o obligacjach skarbowych. Kupowane rok temu dwuletnie papiery miały w pierwszym roku oprocentowanie 4,5 proc., więc dały zyski jak przeciętna lokata bankowa. Ktoś, kto zdecydował się na dłużej związać ze Skarbem Państwa i kupił czteroletnie papiery dostał oprocentowanie wynoszące 5 proc., co po roku dało 1,6 proc. realnego zysku. Najwięcej dały zarobić dziesięciolatki, 5,75 proc. nominalnie, czyli 2,2 proc. realnie.
- Oszczędzający mieli sporo szczęścia, bo dopisała im koniunktura na rynku akcji i długu. Pomogła też konkurencja między bankami, która podbijała oprocentowanie depozytów. A na koniec okazało się jeszcze, że inflacja spadła do poziomu 2,4 proc., co pozytywnie wpłynęło na wysokość realnych zysków - podsumowuje Michał Banach, ekspert banku BGŻOptima.