Z artykułu Rzeczpospolitej („PIU walczy z ogromnymi opłatami likwidacyjnymi", Elżbieta Glapiak, Rzeczpospolita, 15 kwietnia 2015r.) możemy się m.in. dowiedzieć, że Izba przygotowuje obecnie zestaw „dobrych praktyk dla umów ubezpieczenia z funduszem kapitałowym". Przedstawione w artykule stanowisko PIU dotyczy dwóch odrębnych kwestii, ograniczenia opłat w sytuacji likwidacji tego typu inwestycji przez inwestora znajdującego się w „trudnej sytuacji finansowej", będącej np. wynikiem utraty pracy na skutek upadłości pracodawcy, choroby, wypadku, itp. Drugą kwestią jest uregulowanie opłat dystrybucyjnych, które w „ubezpieczeniach inwestycyjnych" (tak dla uproszczenia będę nazywał te produkty) stanowią nierzadko 5, 10, a w pierwszych latach oszczędzania bywa, że i 40 proc. wpłacanych składek. Najkrócej mówiąc pomysły Izby sprowadzają się do wprowadzenia – w obu przypadkach – limitów dla obu tych opłat. Dla przykładu w stosunku do opłat likwidacyjnych pomysł Izby to wprowadzenie limitu stanowiącego 25 proc. pierwszorocznej składki, dodatkowo ograniczonego kwotą 5 000 zł. W przypadku opłat dystrybucyjnych PIU postuluje zastosowanie nieco bardziej skomplikowanego mechanizmu, gdzie opłata uzależniona byłaby od liczby lat oszczędzania. W artykule przedstawiono przykład, w którym przy 500 złotych inwestowanych miesięcznie przez okres 10 lat limit dla opłaty dystrybucyjnej wyniósłby w pierwszych latach oszczędzania odpowiednio: 25 proc. dla pierwszego roku i odpowiednio 12,5 proc. dla dwóch lat (jak rozumiem w każdym przypadku całkowita opłata, jaką zapłaci inwestor na rzecz towarzystwa ubezpieczeń nie będzie mogła być wyższa niż 1 500 zł).