Od prawie dwóch tygodni otwarte fundusze emerytalne mogą już się reklamować, by przekonać do siebie zwłaszcza osoby młode zaczynające pierwszą pracę. Nic jednak nie wskazuje na to, by z tej możliwości skorzystały.
OFE uratowane
Mimo zakazu reklamy zaskakująco wiele osób podjęło wysiłek dostarczenia deklaracji do ZUS. W funduszach postanowiło prawdopodobnie zostać 2,5 mln osób (patrz ramka). Branża emerytalna odetchnęła z ulgą, ponieważ oznacza to, że do OFE będzie napływać nawet 3 mld zł ze składek rocznie, co przynajmniej na razie uratuje fundusze przed likwidacją.
Składek mogłoby być jeszcze więcej, jeśli do OFE będą się zapisywać młode osoby wchodzące na rynek pracy. Od początku lutego mogą wybierać, gdzie ma płynąć część ich składki emerytalnej. Każdy taki pracownik ma na to cztery miesiące od powstania obowiązku ubezpieczenia. Jednak, jak wynika z danych ZUS, na razie decyduje się na to niecałe 10 proc.
– To wina przede wszystkim braku wiedzy o możliwości wyboru – uważa Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju. – Często jest to młodzież podejmująca dorywczo pracę na krótki okres, np. wakacji – zauważa. Jak dodaje, w przypadku części pojawia się obowiązek opłacania składek, ale trudno oczekiwać od nich poważnego myślenia o emeryturze.
Podobnego zdania jest Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan. Jak zauważa, owoce takiej decyzji można dostrzec dopiero za 40 lat. – Jeśli do tego wybór jest niezbyt zrozumiały, to go po prostu nie dokonujemy. Tak działa nasz umysł – mówi ekspert.