Wojciech Rabiej, członek zarządu Nordea PTE
Według badań GFK Polonia przeprowadzonych na zlecenie Nordea PTE, na początku roku 2011 19 proc. osób deklaruję, że będzie pracować do późnego wieku, zatem oszczędzanie na emeryturę ich nie dotyczy. Jest to jeden z powodów dla jakich społeczeństwo polskie nie gromadzi oszczędności długoterminowych – w dużej części wierzymy, że nie dożyjemy wieku emerytalnego, lub będziemy dłużej aktywni zawodowo. Jednak dane statystyczne pokazują kilkanaście lat życia po osiągnięciu wieku emerytalnego. Być może dlatego, promując nowy produkt mający zabezpieczyć Polaków na emeryturze - IKZE, widzimy bardzo duży odzew wśród osób, które w niedługim czasie przechodzą na emeryturę i wiedzą już, że ich stopa zastąpienia nie będzie wysoka.
Oczywiście nigdy nie jest za późno na rozpoczęcie oszczędzania, ale im wcześniej zaczniemy, tym mniejszym obciążeniem dla domowego budżetu będą odkładane środki. Oszczędzając 200 zł miesięcznie przez 5 lat zgromadzimy 12 tysięcy złotych. Jeśli jednak środki te oszczędzamy przez 10 lat i inwestujemy efektywnie, może to być ponad 40 tysięcy złotych.
Niestety, nie ma w naszym społeczeństwie tradycji oszczędzania. Aż 31 proc. respondentów w naszym badaniu wskazywało, że najlepszym zabezpieczeniem na starość są wykształcone i dobrze zarabiające dzieci. Jednocześnie młodsza część społeczeństwa, rozpoczynająca swoje życie zawodowe lub mająca małe dzieci, powszechnie korzysta ze wsparcia finansowego rodziców i dziadków.
Na drugim końcu skali, 44 proc. badanych zadeklarowało, że chciałoby przejść na emeryturę wcześnie, by jeszcze skorzystać z życia. Aby móc utrzymać swój poziom życia, będą oni potrzebować świadczenia emerytalnego na poziomie około 80 proc. ostatniej pensji. Obecnie optymistyczne szacunki zakładają stopę zastąpienia na poziomie 30-40 proc. Oznacza to, że aby zrealizować swoje plany – musimy zgromadzić solidny kapitał.
Joanna Wesołowska, ekspert ds. produktów depozytowych w mBanku i MultiBanku
Badanie ośrodka badawczego TNS Pentor, analizujące podejście Polaków do kwestii oszczędzania, pokazuje, że tylko 1/3 (31 proc.) ankietowanych deklaruje, że poza bieżącymi wydatkami w każdym miesiącu odkłada określoną sumę pieniędzy.
Badanie ujawniło także różnice w podejściu do odkładania pieniędzy w odniesieniu do określonych segmentów klientów. Wśród klientów masowych, tylko 22 proc. deklaruje, że oszczędza regularnie. Z systematycznym oszczędzaniem nie ma problemu ponad 40 proc. klientów zamożnych. Natomiast wśród przedsiębiorców regularnie odkłada pieniądze co 3 klient obu banków.
Patrząc na coraz bardziej podupadający system emerytalny w Polsce, cieszyć nie powinien także współczynnik zadeklarowany przez lepiej sytuowanych Polaków. Problem drastycznego obniżenia dochodów po przejściu na emeryturę dotyczy nie tylko osób mniej zamożnych. Zgodnie z obecnie funkcjonującymi zasadami wyliczania przyszłej emerytury - im wyższe zarobki tym niższa stopa zastąpienia (procentowa relacja emerytury netto z obu filarów do ostatniej płacy netto). Na przykład osoby zarabiające przed emeryturą około 9 tys. zł brutto, po zakończeniu kariery zawodowej mogą dostać z ZUS zaledwie około 3 tys. zł netto. Przed tak znaczącym pogorszeniem stanu finansów na emeryturze może uchronić np. regularne oszczędzania. Aby w portfelu emeryta każdego miesiąca pojawiło się kolejne 5 tys. zł netto powinien on przez 30 lat odkładać około 400 zł miesięcznie (przy założeniu 8-proc. stopy zwrotu w okresie oszczędzania i konsumowania). To w przypadku klientów zarabiających średnio 5 tys. zł netto miesięcznie, zaledwie 8 proc. ich pensji. Ponadto to ile powinniśmy odkładać, aby zapewnić sobie dodatkowe, satysfakcjonujące nas środki zależy przede wszystkim od wieku, w którym zaczniemy oszczędzać, im wcześniej tym lepiej oraz kwoty jaką chcemy zgromadzić. Na przykład chcąc przez 10 lat po przejściu na emeryturę otrzymywać dodatkowy zastrzyk finansowy w wysokości 1000 zł, powinniśmy odkładać ok. 500 zł miesięcznie przez 10 lat lub 210 zł miesięcznie przez 20 lat.
Decydując się na oszczędzanie systematyczne warto odkładać kwotę pieniędzy, która nie będzie stanowiła dużego obciążenia naszego budżetu np. 10 proc. pensji. Większe jest wtedy prawdopodobieństwo, że szybko nie zniechęcimy się do konsekwentnego oszczędzania.
Waldemar Wołos, dyrektor ds. rozwoju nowych produktów Union Investment TFI
Jeśli spojrzeć na aktywa zgromadzone w funduszach inwestycyjnych, to wyraźnie widać, że o ile w regionie Europy Środkowo-Wschodniej Polska jest niekwestionowanym liderem, to na tle krajów Europy Zachodniej wypada relatywnie słabo. Wśród Polaków znacznie większym zainteresowaniem i zaufaniem cieszą się klasyczne lokaty bankowe, jednak wraz z rozwojem rynku kapitałowego oraz podnoszeniem poziomu wiedzy na temat różnych rozwiązań inwestycyjnych Polacy coraz częściej będą korzystali z możliwości zarabiania czy to na funduszach inwestycyjnych, akcjach, obligacjach czy innych aktywach.
Polscy inwestorzy w pierwszej połowie tego roku lokowali swoje oszczędności głównie w funduszach polskich obligacji, które w obliczu trudnej, zmiennej sytuacji na rynkach kapitałowych umożliwiły osiągnięcie ponadprzeciętnych zysków. Eskalacja problemów zadłużeniowych w strefie euro spowodowała, że inwestorzy uciekali z rynków krajów zagrożonych niewypłacalnością, takich jak Grecja, Włochy czy Hiszpania. W ostatnich tygodniach sentyment ten pogłębiła interwencja banków centralnych, która obniżyła stopy depozytowe. Na dużym napływie zagranicznego kapitału zyskiwały papiery dłużne krajów spoza strefy euro, w tym Polski, która poza atrakcyjnymi rentownościami swoich obligacji charakteryzowała się dobrą i stabilną sytuacją gospodarczą.
Jako że wraz z kryzysem w strefie euro na plus zmieniło się postrzeganie Polski przez inwestorów, można się spodziewać, że polski rynek obligacji w dalszym ciągu będzie przyciągał kapitał, oferując relatywnie stabilne stopy zwrotu.