Mamy problem z oszczędzaniem

Jesteśmy pesymistami jeśli chodzi o przyszłość emerytur państwowych, kiepsko oceniamy naszą sytuację po zakończeniu aktywności zawodowej, ale niewiele robimy by to zmienić

Publikacja: 20.08.2012 06:38

Mamy problem z oszczędzaniem

Foto: Bloomberg

Choć oszczędności Polaków rosną i ich całkowita wartość, uwzględniając pieniądze zgromadzone w otwartych funduszach emerytalnych, sięga 1 biliona złotych, to niestety oszczędzamy coraz mniejszą część swojego dochodu. Stopa oszczędzania, czyli procent dochodu do dyspozycji gospodarstwa domowego, jaki jest odkładany, systematycznie spada w Polsce od 15 lat.

-  Jesteśmy ciągle społeczeństwem na dorobku i wydajemy większość dochodu na utrzymanie i konsumpcję. Porównując z innymi krajami, według prognoz OECD, jesteśmy mniej więcej pośrodku stawki i oszczędzamy około 5 proc. naszych dochodów – mówi Andrzej Narkiewicz z firmy Mercer Polska.

Co więcej, jak szacują eksperci BGŻOptima, blisko 50 proc. wszystkich zgromadzonych w formie depozytów i inwestycji środków należy do zaledwie 6 proc. społeczeństwa.

Jakiekolwiek oszczędności posiada niewiele ponad 1/3  polskich gospodarstw domowych.  Z badania „Diagnoza społeczna 2011" wynika, że zazwyczaj wielkość zgromadzonych kwot nie przekracza wartości 3 miesięcznych dochodów, a zaledwie 3 proc. polskich gospodarstw domowych posiada oszczędności przekraczające wartość rocznych dochodów.

Najczęściej wskazywanym powodem tego dlaczego nie oszczędzamy jest brak pieniędzy. Jednak co ciekawe deklarowany przez Polaków brak pieniędzy na oszczędzanie nie zawsze idzie w parze z rzeczywistym brakiem możliwości odłożenia chociażby kilkudziesięciu (lub nawet kilkuset) złotych miesięcznie. Widać to w odpowiedziach badanych w różnych ankietach. Spora grupa respondentów deklaruje bowiem możliwość odkładania miesięcznie pewnej kwoty. W tej grupie są również osoby, które jako główny powód nieoszczędzania podają brak środków. W listopadzie ubiegłego roku prawie 60 proc. Polaków deklarowało, że może odkładać co miesiąc do 200 zł (badanie ARC Rynek i Opinia). Także osoby, które już oszczędzają zwykle odkładają do 200 zł miesięcznie (46 proc. w badaniu Homo Homini). Co czwarty oszczędzający odkłada między 200 a 500 zł.

Zdaniem ekspertów podawany przez Polaków powód, że nie oszczędzają z braku pieniędzy nie jest do końca prawdziwy. Raczej wierzymy, że jakoś to będzie. Oszczędzanie utrudnia też brak zaufania do instytucji finansowych, a choćby ostatnia afera a Amber Gold tego zaufania nie wzmacnia. Przyczyna tkwi także w sposobie zarządzania własnym budżetem, w którym mimo ograniczeń możliwe byłoby wygospodarowanie dodatkowych pieniędzy.

Wolimy bank i skarpetę

Słabo pod względem oszczędzania wypadamy na tle innych krajów. Mariusz Zagajewski, dyrektor Departamentu Zarządzania Produktem Indywidualnych Ubezpieczeń Życiowych i Emerytalnych w Generali, powołuje się na ostatnie badania OECD. Wynika z nich, że polska stopa oszczędności gospodarstw domowych jest zdecydowanie niższa niż w najbardziej zamożnych krajach Europy (Niemcy 11 proc., Szwecja 10,7 proc., Szwajcaria 12,1 proc., Belgia 10,5 proc., Francja 16,1 proc., Hiszpania 11,6 proc.).

-  Aby mieć pełny wgląd w to, jak oszczędzają Polacy, warto przyjrzeć się depozytom bankowym – mówi Jarosław Antonik, członek zarządu KBC TFI.

Jak wynika z analizy BGŻOptima, Polacy zgromadzili blisko 500 mld zł oszczędności w depozytach. To poziom porównywalny z takimi krajami, jak Malezja czy Norwegia, jednak o wiele niższy niż w Belgii czy Holandii, które mają zdecydowanie mniejsze populacje. Średni depozyt na jednego mieszkańca w Polsce to 2,8 tys. euro (czyli niecałe 12 tys. złotych), podczas gdy w Belgii to 25,6 tys. euro (107 tys. zł), w Wielkiej Brytanii ponad 23 tys. euro (ok. 96 tys. zł.), w Niemczech 21 tys. euro (ok. 88 tys. zł), w Irlandii 14 tys. euro (ok. 59 tys. zł), a w Czechach 6,7 tys. euro (czyli ponad 28 tys. zł).

Polacy najczęściej trzymają oszczędności w banku i w gotówce, a inne formy gromadzenia pieniędzy mają charakter marginalny. Co więcej w  przeciwieństwie do mieszkańców innych krajów, Polacy od lat preferują lokaty nad konta oszczędnościowe. Lokaty stanowią obecnie 51 proc. zgromadzonych oszczędności, podczas gdy w na przykład w Holandii czy Belgii to tylko 14 proc., w Niemczech i Francji – nieco ponad 20 proc. Na zachodzie Europy najpopularniejszą formą oszczędzania jest trzymanie pieniędzy na kontach oszczędnościowych.

- Naszym rodakom w dalszym ciągu brakuje dobrych nawyków, pozwalających odkładać wszelkie nadwyżki. Dlatego jeśli w ogóle zdarza nam się oszczędzać najczęściej wykorzystujemy do tego zwykły ROR, a dopiero w kolejnym etapie decydujemy się na założenie konta oszczędnościowego lub lokaty - mówi Joanna Wesołowska, ekspert ds. produktów depozytowych w mBanku i MultiBanku.

Bardzo mało środków inwestujemy bezpośrednio w akcje lub obligacje czy jednostki funduszy inwestycyjnych (choć udział funduszy inwestycyjnych w strukturze oszczędności jest porównywany do Europy Zachodniej). Tymczasem na przykład w Wielkiej Brytanii ponad 53 proc. oszczędności odkładanych jest w funduszach emerytalnych i ubezpieczeniowych funduszach kapitałowych. Mieszkańcy większości krajów zachodniej Europy w dużo większym stopniu bezpośrednio inwestują także w akcje. We Francji, Belgii czy Portugalii w akcjach zgromadzonych jest ponad 20 proc. oszczędności.

Izabela Pieńkowska, dyrektor Departamentu Marketingu w PKO TFI, powołuje się na raport Analiz Online podsumowujący 2011 rok. Polska zajmuje w nim siódme miejsce „od końca" na 27 krajów monitorowanych przez europejskie stowarzyszenie zarządzających funduszami i aktywami EFAMA, pod względem oszczędności w funduszach inwestycyjnych przypadających na mieszkańca – jest to 0,66 tys. euro. Z kolei we Francji jest to 21,23 tys. euro, w Szwecji 15,98 tys. euro a w Niemczech 13,87 tys. euro. Najmniej oszczędzają w funduszach Bułgarzy, gdzie na jednego mieszkańca przypada 0,03 tys. euro.

Jednak co ciekawe  w Polsce osoby, które podejmują decyzję o wyborze innych instrumentów finansowych, takich jak na przykład fundusze inwestycyjne, gromadzą na nich większe kwoty niż inni obywatele.

- Nieufność obywateli do innych form wynika z tego, że Polacy wolą wybierać najmniej ryzykowne formy oszczędzania preferując mniejszy, ale pewny zysk.  Niestety świadomość społeczeństwa i edukacja inwestycyjna w Polsce są na zatrważającym poziomie. Dowodem na to są ostatnie wydarzenia związane z firmami Amber Gold czy Finroyal, których niejasnym gwarancjom wypłat wielu Polaków zaufało – mówi Andrzej Narkiewicz.

Będzie gorzej

Z badania „Diagnoza społeczna 2011" wynika, że Polacy mobilizują się do oszczędzania  na konkretny cel. I tak w roku 2011 największą przeciętnie wielkość oszczędności w relacji do dochodów zgromadziły gospodarstwa domowe, które oszczędzają na zakup mieszkania lub budowę domu. W relacji do miesięcznych dochodów wielkość zgromadzonych na ten cel oszczędności przez gospodarstwa oszczędzające na ten cel sięga ponad ośmiokrotności przeciętnych dochodów. Na drugim miejscu pod względem wielkości zgromadzonych środków plasują się oszczędności mające na celu zabezpieczenie starości, ich przeciętna wielkość sięga 6,5-krotności miesięcznych dochodów.

- Biorąc pod uwagę długość życia na emeryturze ta kwota jest bardzo niska – dodaje Narkiewicz.

A co ciekawe polskie społeczeństwo jest najbardziej pesymistycznie nastawione do przyszłości emerytalnej spośród badanych w dziewięciu krajach (badanie zlecone przez firmę ubezpieczeniową Aegon). Dwie trzecie z nas (66 proc.) uważa, że nie będzie w stanie prowadzić wygodnego życia po przejściu na emeryturę. Optymistami w tym zakresie jest tylko 23 proc. respondentów. Dla porównania pesymistycznie nastawionych Szwedów jest 30 proc., a Niemców – 42 proc. Być może nie jest to jednak wcale wyraz pesymizmu, a raczej realizmu. Ale choć zdajemy sobie sprawę, że przyszłe emerytury będą miały niższą wartość  i obawiamy się czy świadczenie wystarczy na życie to niewiele dziś robimy by to zmienić.

- Badania pokazują, że Polacy mają świadomość, że konieczne jest dodatkowe oszczędzanie na emeryturę. Wiedzą, że przyszła emerytura będzie niższa niż ostatnia pensja, ale nie zdają sobie sprawy z wysokości różnicy pomiędzy ostatnią pensją a otrzymaną emeryturą czyli luki w dochodach jaka powstanie po zakończeniu aktywności zawodowej. Nie ma świadomości, że dodatkowe oszczędzanie nie jest wyłącznie kwestią utrzymania dotychczasowego poziomu życia – stawką jest możliwość zapewnienia podstawowych potrzeb i tym samym godna egzystencja na emeryturze – mówi Weronika Dejneka, dyrektor Biura Produktów Indywidualnych w PZU Życie.

W Polsce – w przeciwieństwie do krajów zachodnich – kultura samodzielnego oszczędzania na emeryturę nie jest jednak rozwinięta. Do oszczędzania trudno nam się zmobilizować, nie wiemy też jak oszczędzać. Jak wskazuje raport „Emerytura po Polsku" przygotowany przez On Board PR ECCO Network aż 75 proc. Polaków ogranicza się do odprowadzenia obowiązkowej składki na ZUS i nie oszczędza dodatkowo na emeryturę.

Na pytanie „Czy oszczędza pan(i) na emeryturę" zadane przez Pentor w listopadzie 2011 r. aż 80 proc. odpowiedziało, że nie, a zaledwie 14 proc. że tak.

- To bardzo niepokojąca dysproporcja. Dobrym przykładem kraju gdzie świadomość potrzeby oszczędzania jest bardzo wysoka są Stany Zjednoczone. Z badań prowadzonych w podobnym okresie - co badanie Pentoru - przez Instytut Badawczy MetLife wynika, że ponad 60 proc. osób aktywnych zawodowo szuka doradztwa i pomocy jak efektywnie inwestować swoje środki z myślą o przyszłości. Co więcej z cyklicznych badań Instytutu prowadzonych na osobach w wieku emerytalnym i okołoemerytalnym (osoby z wyżu powojennego demograficznego w USA) wynika, że nawet po przejściu na emeryturę osoby aktywnie szukają możliwości pomnażania swoich emerytalnych aktywów. To poziom świadomości, do którego powinniśmy dążyć - mówi Rafał Mikusiński, prezes Amplico PTE.

Weronika Dejneka  podkreśla, że kraje zachodnie takie jak np. Niemcy, Włochy, Wielka Brytania, Francja przerzucają odpowiedzialność za wysokość przyszłych emerytur na obywateli i każą im zadbać o wysokość przyszłych świadczeń we własnym zakresie.

-Społeczeństwa te mają głęboko zakorzenioną kulturę oszczędzania na emeryturę. Dzięki tej mentalności myśl o odkładaniu nawet niewielkich kwot pojawia się i jest realizowana już na początku kariery zawodowej. Dodatkowo w krajach Zachodniej Europy państwo stymuluje często obywateli do oszczędzania poprzez atrakcyjne ulgi podatkowe, np. w Wielkiej Brytanii do każdych wpłaconych przez oszczędzającego 80 funtów państwo dopłaca 20 funtów na jego indywidualny rachunek emerytalny – podaje przykład.

Wojciech Rabiej, członek zarządu Nordea PTE, podkreśla, że demografia na całym świecie jest nieubłagana – starzejemy się, rodzi się coraz mniej dzieci. Dlatego nie można odkładać myślenia o oszczędzaniu emerytalnym na później.

 

SPECJALNIE DLA MOJAEMERYTURA.RP.PL

 

Jarosław Antonik, członek zarządu KBC TFI

Z naszymi oszczędnościami jest coraz lepiej – wydaje się, że edukacja finansowa Polaków nie idzie na marne, a zadłużone po uszy państwa Europy Południowej i spowolnienie gospodarcze w Polsce stanowią wystarczające argumenty, żeby zwiększać oszczędności – taką właśnie tendencję można zaobserwować w europejskich krajach najbardziej dotkniętych kryzysem. Jeśli zaś chodzi o fundusze inwestycyjne, to ich udział jako kategorii lokat powinien wzrastać w przyszłości. Często zapomina się, że TFI posiadają zróżnicowaną ofertę produktową i oferują klientom stabilne fundusze, które pozwalają na osiąganie przyzwoitych stóp zwrotu, gdy na rynkach finansowych panuje niepokój.

 

Izabela Pieńkowska z PKO TFI

„Oszczędzanie" to nie jest to co Polacy lubią najbardziej, choć każdy chciałby mieć zgromadzoną pokaźną kwotę. Niestety wciąż nie mamy nawyku by odkładać regularnie choćby małe kwoty, co w dłuższej perspektywie dałoby duży zysk. Często jest to spowodowane niskimi zarobkami i wysokimi kosztami życia. Dobrą informacją jest to, że mimo wszystko coraz więcej Polaków zainteresowanych jest różnymi formami oszczędzania. W 2011 roku oszczędności Polaków wzrosły o 6 proc., czyli 52 mld zł – wynika z raportu przygotowanego przez Analizy Online. Nadal największym powodzeniem cieszą się różnego rodzaju depozytowe produkty bankowe – lokaty i konta oszczędnościowe, w których nie występuje ryzyko utraty kapitału. W przypadku tych produktów trzeba się jednak liczyć ze stosunkowo niskim zyskiem – obecnie przeciętna lokata daje zarobić niecałe 4,6 proc. w skali roku. Alternatywą dla lokat bankowych dającą możliwość uzyskania wyższych stóp zwrotu oferują fundusze inwestycyjne. W zależności od indywidualnych skłonności do podejmowania ryzyka, horyzontu inwestycyjnego klienci mają do wyboru szeroki wachlarz produktów inwestycyjnych – od najmniej ryzykownych tj. fundusze rynku pieniężnego, skarbowe czy obligacji do funduszy najbardziej agresywnych inwestujących w akcje.

 

Wojciech Rabiej, członek zarządu Nordea PTE

Według badań GFK Polonia przeprowadzonych  na zlecenie Nordea PTE, na początku roku 2011 19 proc. osób deklaruję, że będzie pracować do późnego wieku, zatem oszczędzanie na emeryturę ich nie dotyczy. Jest to jeden z powodów dla jakich społeczeństwo polskie nie gromadzi oszczędności długoterminowych – w dużej części wierzymy, że nie dożyjemy wieku emerytalnego, lub będziemy dłużej aktywni zawodowo. Jednak dane statystyczne pokazują kilkanaście lat życia po osiągnięciu wieku emerytalnego.  Być może dlatego, promując nowy produkt mający zabezpieczyć Polaków na emeryturze - IKZE, widzimy bardzo duży odzew wśród osób, które w niedługim czasie przechodzą na emeryturę i wiedzą już, że ich stopa zastąpienia nie będzie wysoka.

Oczywiście nigdy nie jest za późno na rozpoczęcie oszczędzania, ale im wcześniej zaczniemy, tym mniejszym obciążeniem dla domowego budżetu będą odkładane środki. Oszczędzając 200 zł miesięcznie przez 5 lat zgromadzimy 12 tysięcy złotych. Jeśli jednak środki te oszczędzamy przez 10 lat i inwestujemy efektywnie, może to być ponad 40 tysięcy złotych.

Niestety, nie ma w naszym społeczeństwie tradycji oszczędzania. Aż 31 proc. respondentów w naszym badaniu wskazywało, że najlepszym zabezpieczeniem na starość są wykształcone i dobrze zarabiające dzieci. Jednocześnie młodsza część społeczeństwa, rozpoczynająca swoje życie zawodowe lub mająca małe dzieci, powszechnie korzysta ze wsparcia finansowego rodziców i dziadków.

Na drugim końcu skali, 44 proc. badanych zadeklarowało, że chciałoby przejść na emeryturę wcześnie, by jeszcze skorzystać z życia. Aby móc utrzymać swój poziom życia, będą oni potrzebować świadczenia emerytalnego na poziomie około 80 proc. ostatniej pensji. Obecnie optymistyczne szacunki zakładają stopę zastąpienia na poziomie 30-40 proc. Oznacza to, że aby zrealizować swoje plany – musimy zgromadzić solidny kapitał.

 

Joanna Wesołowska, ekspert ds. produktów depozytowych w mBanku i MultiBanku

Badanie ośrodka badawczego TNS Pentor, analizujące podejście Polaków do kwestii oszczędzania, pokazuje, że tylko 1/3 (31 proc.) ankietowanych deklaruje, że poza bieżącymi wydatkami w każdym miesiącu odkłada określoną sumę pieniędzy.

Badanie ujawniło także różnice w podejściu do odkładania pieniędzy w odniesieniu do  określonych segmentów klientów. Wśród klientów masowych, tylko 22 proc. deklaruje, że oszczędza regularnie. Z systematycznym oszczędzaniem nie ma problemu ponad 40 proc. klientów zamożnych. Natomiast wśród przedsiębiorców regularnie odkłada pieniądze co 3 klient obu banków.

Patrząc na coraz bardziej podupadający system emerytalny w Polsce, cieszyć nie powinien także współczynnik zadeklarowany przez lepiej sytuowanych Polaków. Problem drastycznego obniżenia dochodów po przejściu na emeryturę dotyczy nie tylko osób mniej zamożnych. Zgodnie z obecnie funkcjonującymi zasadami wyliczania przyszłej emerytury - im wyższe zarobki tym niższa stopa zastąpienia (procentowa relacja emerytury netto z obu filarów do ostatniej płacy netto). Na przykład osoby zarabiające przed emeryturą około 9 tys. zł brutto, po zakończeniu kariery zawodowej mogą dostać z ZUS zaledwie około 3 tys. zł netto. Przed tak znaczącym pogorszeniem stanu finansów na emeryturze może uchronić np. regularne oszczędzania. Aby w portfelu emeryta każdego miesiąca pojawiło się kolejne 5 tys. zł netto powinien on przez 30 lat odkładać około 400 zł miesięcznie (przy założeniu 8-proc. stopy zwrotu w okresie oszczędzania i konsumowania). To w przypadku klientów zarabiających średnio 5 tys. zł netto miesięcznie, zaledwie 8 proc. ich pensji.  Ponadto to ile powinniśmy odkładać, aby zapewnić sobie dodatkowe, satysfakcjonujące nas środki zależy przede wszystkim od wieku, w którym zaczniemy oszczędzać, im wcześniej tym lepiej oraz kwoty jaką chcemy zgromadzić. Na przykład chcąc przez 10 lat po przejściu na emeryturę otrzymywać dodatkowy zastrzyk finansowy w wysokości 1000 zł, powinniśmy odkładać ok. 500 zł miesięcznie przez 10 lat lub 210 zł miesięcznie przez 20 lat.

Decydując się na oszczędzanie systematyczne warto odkładać kwotę pieniędzy, która nie będzie stanowiła dużego obciążenia naszego budżetu np. 10 proc. pensji.  Większe jest wtedy prawdopodobieństwo, że szybko nie zniechęcimy się do konsekwentnego oszczędzania.

 

Waldemar Wołos, dyrektor ds. rozwoju nowych produktów Union Investment TFI

Jeśli spojrzeć na aktywa zgromadzone w funduszach inwestycyjnych, to wyraźnie widać, że o ile w regionie Europy Środkowo-Wschodniej Polska jest niekwestionowanym liderem, to na tle krajów Europy Zachodniej wypada relatywnie słabo. Wśród Polaków znacznie większym zainteresowaniem i zaufaniem cieszą się klasyczne lokaty bankowe, jednak wraz z rozwojem rynku kapitałowego oraz podnoszeniem poziomu wiedzy na temat różnych rozwiązań inwestycyjnych Polacy coraz częściej będą korzystali z możliwości zarabiania czy to na funduszach inwestycyjnych, akcjach, obligacjach czy innych aktywach.

Polscy inwestorzy w pierwszej połowie tego roku  lokowali swoje oszczędności głównie w funduszach polskich obligacji, które w obliczu trudnej, zmiennej sytuacji na rynkach kapitałowych umożliwiły osiągnięcie ponadprzeciętnych zysków. Eskalacja problemów zadłużeniowych w strefie euro spowodowała, że inwestorzy uciekali z rynków krajów zagrożonych niewypłacalnością, takich jak Grecja, Włochy czy Hiszpania. W ostatnich tygodniach sentyment ten pogłębiła interwencja banków centralnych, która obniżyła stopy depozytowe. Na dużym napływie zagranicznego kapitału zyskiwały papiery dłużne krajów spoza strefy euro, w tym Polski, która poza atrakcyjnymi rentownościami swoich obligacji charakteryzowała się dobrą i stabilną sytuacją gospodarczą.

Jako że wraz z kryzysem w strefie euro na plus zmieniło się postrzeganie Polski przez inwestorów, można się spodziewać, że polski rynek obligacji w dalszym ciągu będzie przyciągał kapitał, oferując relatywnie stabilne stopy zwrotu.

Choć oszczędności Polaków rosną i ich całkowita wartość, uwzględniając pieniądze zgromadzone w otwartych funduszach emerytalnych, sięga 1 biliona złotych, to niestety oszczędzamy coraz mniejszą część swojego dochodu. Stopa oszczędzania, czyli procent dochodu do dyspozycji gospodarstwa domowego, jaki jest odkładany, systematycznie spada w Polsce od 15 lat.

-  Jesteśmy ciągle społeczeństwem na dorobku i wydajemy większość dochodu na utrzymanie i konsumpcję. Porównując z innymi krajami, według prognoz OECD, jesteśmy mniej więcej pośrodku stawki i oszczędzamy około 5 proc. naszych dochodów – mówi Andrzej Narkiewicz z firmy Mercer Polska.

Pozostało 97% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami