Emerytury wypłacane zgodnie z obowiązującym od 10 lat systemem emerytalnym nie będą wysokie. Wyniosą maksymalnie 60 proc. tego, co zarabialiśmy przed zakończeniem kariery zawodowej. W starym systemie świadczenia sięgają 70 – 80 proc. ostatnich zarobków, a w przypadku osób z najniższymi pensjami – nawet 90 proc. Według ekspertów dzięki dodatkowemu odkładaniu pieniędzy możemy bez problemu podnieść przyszłą emeryturą z nowego systemu do ok. 70 – 75 proc.
Nadal jednak większość Polaków (64 proc. według badania przeprowadzonego przez firmę Axa) uważa, że emeryturę zagwarantuje im państwo. Jeśli już zaczynamy się interesować tym, co nas czeka na starość, to dopiero na kilka lat przed emeryturą. A wtedy na podjęcie wielu decyzji jest już za późno.
Specjaliści są zgodni: najlepiej wyrobić sobie nawyk comiesięcznego odkładania niewielkich sum, z których w dłuższej perspektywie powstanie znaczący kapitał. Każdy powinien przeznaczać na starość minimum 10 proc. swego wynagrodzenia. Ale zacząć można choćby od kilkudziesięciu złotych miesięcznie.
[wyimek]9579 zł można w tym roku wpłacić na IKE[/wyimek]
Możliwość zwiększenia przyszłego świadczenia daje trzeci filar systemu emerytalnego. Dla przypomnienia, pierwszy filar to część emerytury, jaką dostaniemy z ZUS. Dziś odkładamy na indywidualne konto w tej instytucji 12,22 proc. naszego wynagrodzenia. Drugi filar to otwarte fundusze emerytalne. Trafia do nich 7,3 proc. pensji. A trzeci filar to dodatkowe formy oszczędzania na emeryturę: indywidualne konta emerytalne (IKE) oraz pracownicze programy emerytalne (PPE). Wypłata środków zgromadzonych na IKE lub PPE, po uzyskaniu prawa do emerytury, jest zwolniona z 19-proc. podatku od zysków kapitałowych.