Rok szkolny 2017/2018 powoli dobiega końca. Oznacza to również zbliżający się okres urlopów, w tym wakacyjnych wyjazdów za granicę. O czym trzeba pamiętać, korzystając wtedy z telefonu komórkowego? Czy trzeba ciągle martwić się o rachunek za telefon i szukać darmowych sieci wi-fi w kawiarniach i hotelowych lobby?
12 miesięcy taniego roamingu Unii
Zacznijmy od cen usług telefonii komórkowej w Unii Europejskiej. Jak bowiem pokazują statystyki, unijne kraje należą do grona najczęściej wybieranych przez Polaków na wakacje. Wysoko w rankingach obok państw spoza obszaru Wspólnoty, takich jak Turcja czy Egipt, niezmiennie plasują się Chorwacja, Grecja, Bułgaria czy Hiszpania. W tym roku, według Fly.pl, Grecja zajmie drugą, a Hiszpania czwartą lokatę wśród zagranicznych kierunków wakacyjnych podróży.
Według Komisji Europejskiej świadomość mieszkańców UE, że od 15 czerwca ub.r. za usługi roamingu w Unii płaci się tyle co w kraju, jest relatywnie wysoka, ale nadal nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. W Polsce na pytanie o to w ostatnim badaniu zleconym przez KE odpowiedziało pozytywnie 71 proc. badanych.
To nie najgorszy wynik na tle Wspólnoty, w której średnia to 62 proc. za sprawą takich państw, jak Wielka Brytania (52 proc.) czy Rumunia (48 proc.). Poziom świadomości zmiany cen KE wiąże z mobilnością mieszkańców danego kraju. Tam, gdzie podróżujących jest więcej (jak w Luksemburgu czy w Austrii), świadomość ta jest najwyższa. Wychodzi więc na to, że i Polacy przemieszczają się poza granice kraju relatywnie często.
Przypomnijmy zatem: od ponad roku obowiązuje zasada roam like at home (RLAH), za sprawą której naliczone osobom okazjonalnie podróżującym po UE ceny rozmów, wiadomości i internetu w tzw. roamingu międzynarodowym w UE powinny być takie jak te, które uiszczają one telekomom, korzystając z telefonu w kraju. Wiadomość numer jeden jest więc taka: roaming w UE, choć jest dużo tańszy niż jeszcze dwa–trzy lata temu i nie grozi już niebotycznymi rachunkami, nadal nie jest darmowy.