Przewodnicząca jednej z łódzkich komisji działających w czasie wrześniowego referendum w naszym kraju dzień przed głosowaniem straciła na ul. Piotrkowskiej torebkę. Cała Polska usłyszała o tym następnego dnia na briefingu Wojciecha Hermelińskiego, przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej. Powiedział on o kradzieży, ponieważ były w niej kody dostępu do systemu informatycznego PKW. Okazało się, że kobieta straciła też kartę płatniczą wydaną przez Kasę Stefczyka, na której znajdował się numer PIN.
– To był prezent dla złodzieja. Od razu podjął w bankomacie tysiąc złotych, bo taki limit dzienny miała właścicielka karty. Poza tym na zakupy wydał ponad 800 zł – zdradza jeden z policjantów.
50 euro to limit odpowiedzialności dla kart zbliżeniowych
Dawid Adamski, rzecznik Kasy Stefczyka, tłumaczy, że klient, gdy tylko zorientuje się, że została mu skradziona karta, powinien natychmiast ją zastrzec w placówce kasy lub w Centrum Kart SKOK. – A gdy pieniądze zostały już wypłacone przy użyciu skradzionej karty, należy niezwłocznie poinformować o tym zdarzeniu nie tylko kasę, ale też policję.
Przedstawiciel Kasy Stefczyka dodaje, że klienci, którzy przechowują razem kartę i numer PIN, narażają się na bezpowrotną utratę pieniędzy, ponieważ środki wypłacone przez złodzieja z konta nie zostaną im zwrócone.