W muzeum jest kilkaset zabytkowych pojazdów
Foto: Muzeum Motoryzacji i Techniki
Gdzie szukać pomocy?
W internecie są fora dyskusyjne miłośników danej marki lub modelu. Są serwisy zajmujące się konserwacją tylko starych pojazdów, są producenci i hurtownicy części zamiennych. Dzięki dobrej informacji możemy nie przepłacać.
W Stowarzyszeniu Techniki Samochodowej i Ruchu Drogowego (www.rzeczoznawcy.com.pl) znajdziemy listę 44 ekspertów ds. pojazdów zabytkowych. Dostępni są w różnych częściach kraju. Tomasz Skrzeliński, wybitny kolekcjoner i ekspert, informuje, że fachowa porada w obrębie Warszawy kosztuje 650 zł. Nabywca dostaje pisemną opinię o stanie pojazdu wraz z kalkulacją kosztów remontu. Koszty porady są wyższe, jeśli pojazd wymaga specjalistycznych badań.
Panuje opinia, że zabytkowe pojazdy to gwarantowana inwestycja. Tak, ale pod warunkiem, że nabywca jest wytrawnym znawcą rynku. Każdy kolekcjoner z doświadczeniem potwierdzi, że zabytkowy pojazd to przysłowiowa skarbonka bez dna: wysokie są koszty fachowej eksploatacji, trudno znaleźć dobrych fachowców.
Prof. Andrzej K. Koźmiński, ekonomista, kolekcjoner sztuki
Kilkanaście lat temu kupiłem do rekreacji dwuosobowego Mercedesa SL z 1959 roku. To zabytek, ma żółte tablice rejestracyjne. Auto znalazł mi w USA mój nieżyjący przyjaciel Władek Cygan, wybitny kolekcjoner zabytkowych samochodów. Przy zakupie warto skorzystać z pomocy fachowca, który oceni stan pojazdu, skalkuluje koszty remontu. Trzeba mieć też zaufanego wykonawcę naprawy. Generalny remont mojego auta trwał rok. Samochód jest prosty w konstrukcji, nie ma elektroniki, nie psuje się, ale warto mieć fachowego wykonawcę przeglądów i wszelkich regulacji. Auto pali 8–9 litrów na 100 kilometrów. Ubezpieczenie zabytku jest tańsze. Nie zastanawiam się nad tym, czy Mercedes okazał się dobrą lokatą. Na pewno nie traci na wartości, tego modelu nie ma na rynku. Kilkakrotnie zwiedziłem tym autem Toskanię. Brałem udział w Rajdzie Szampanii, przyjechało kilkaset zabytkowych aut z Europy. Mój samochód dojechał do Francji na lawecie, bo podróż małym autem po autostradach jest kłopotliwa. Nie planowałem jeszcze tegorocznych wyjazdów. Na pewno będą jakieś towarzyskie spotkania organizowane przez kluby zabytkowej motoryzacji. Przejechałem tym samochodem, o ile dobrze pamiętam, ok. 14 tys. mil.