Reklama
Rozwiń

Fotografia kolekcjonerska na fali. Od Ikony Einsteina po milionowe aukcje

Fotografia zawsze uchodziła za biedniejszą siostrę malarstwa. Może dlatego, że wizualnie imponujące dzieło powstaje tu szybko, a cyfrowa rewolucja dopuściła do rynku miliony amatorów. Ale rynek kolekcjonerski w tym segmencie sztuki nieustannie się rozbudowuje.

Publikacja: 09.07.2025 04:55

Ferrotyp z wizerunkiem Billy'ego Kida, słynnego rewolwerowca, sprzedano na aukcji w 2011 r. za 2,3 m

Ferrotyp z wizerunkiem Billy'ego Kida, słynnego rewolwerowca, sprzedano na aukcji w 2011 r. za 2,3 mln dol.

Foto: Ben Wittick/Brian Lebel's Old West Show and Auction/Wikipedia

72. urodziny Albert Einstein świętował intensywnie: całodniowymi uroczystościami i sesją prasową w Princeton Club. Gdy wieczorem wychodził już z budynku w towarzystwie swojej żony i znanego wykładowcy Franka Aydelotte, tuż przed drzwiami samochodu, obrócił głowę, spojrzał prosto w obiektyw reportera United Press International Arthura Sasse’a i wystawił język niczym zagorzały fan nieistniejących jeszcze The Rolling Stones.

Kadr z 1951 r., z którego wycięto towarzyszące nobliście osoby, stał się jedną z ikon globalnej kultury. Od samego początku symbolizował dystans, z jakim Einstein odnosił się do swojej sławy, blichtru otaczającego celebrytów, a może i filozofię oddzielającą sprawy naprawdę ważne od powierzchowności wizerunków. Oryginalny wydruk fotografii trafił na biurko noblisty, ale on sam chętnie kopiował fotografię, wysyłając ją do przyjaciół z dopiskiem: „ten gest dotyczy tylko reszty świata. Twój A. Einstein”.

Po śmierci słynnego naukowca fotografia znalazła się w rękach jego przyjaciela i opiekuna jego majątku, Otto Nathana, a następnie – w zbiorach Margaret Sanders, córki założyciela sieci KFC. Wreszcie na początku tego roku oryginalna fotografia trafiła na aukcję. Nabywca musiał wyłożyć na nią 338 630 dolarów. Czyli kupił po taniości, jakbyśmy dziś rzekli.

Fotografia na fali. Odbitki za miliony

W rzeczy samej: czołówka kolekcjonerskich dzieł fotografii to dziś wydatki idące w miliony. Wyraźnie też widać, że rynkowe rekordy padały już w czasach fotografii cyfrowej – najwyraźniej w epoce powszechnego zalewu zdjęciami robionymi za pomocą telefonów, rozmaitych uproszczonych „małpek” czy cyfrowych lustrzanek, kadry powstające niegdyś tradycyjnymi metodami nabrały wartości. Kilkadziesiąt pierwszych pozycji w rankingu najdroższych fotografii w historii tego rynku to transakcje dokonane po 2000 roku.

Listę otwiera „Le Violon d'Ingres”, wykonana przez dadaistę i surrealistę Man Raya fotografia nagiej modelki, na której plecach namalowane zostały wycięcia typu „f” charakterystyczne dla instrumentów muzycznych, od skrzypiec po gitary. Wykonane w 1924 r. zdjęcie zostało opublikowane na łamach jednego z pism środowiska surrealistów i z czasem urosło do rangi symbolu tego nurtu sztuki. I, jak na ikonę przystało, zostało sprzedane za 12,4 mln dol. niemal 100 lat po wykonaniu, w 2022 r.

Czytaj więcej

Coraz wyższe ceny fotografii artystycznej

Co ciekawe, kilka miesięcy później padł niewiele niższy rezultat – kolekcjoner zakupił za 11,8 mln dol. jedną z koloryzowanych fotografii luksembursko-amerykańskiego artysty Edwarda Steichena, „The Flatiron”. To kojarzący się z impresjonizmem kadr z 1904 r., w którym uchwycono gubiącą ostrość sylwetkę znanego nowojorskiego wieżowca w mocno deszczowy wieczór, dodatkowo obrabiany jeszcze przy wywoływaniu odbitek, by nadać mu rozmaite kolory.

Wspomniane zdjęcia jako jedyne dotąd przebiły próg ośmiocyfrowej ceny zakupu. Ale fotografii za miliony nie brakuje. W rankingu najdroższych wyraźnie dominują tu trzy nazwiska: Andreas Gursky, Cindy Sherman i Richard Prince – artyści, którzy swobodnie korzystają w swojej pracy z warsztatu fotografika (choć dla dwojga pierwszych z nich jest to podstawowe narzędzie w arsenale środków wyrazu, a Prince jest raczej malarzem, który od czasu do czasu sięga po aparat). Wszyscy są autorami prac, które sprzedawano za kwoty sięgające od 2 do ponad 4 mln dol. (wielokrotnie wariacje na temat tego samego pierwotnego kadru).

Do tego można jeszcze dodać prace duetu artystów Gilbert & George oraz Jeffa Walla – twórcy, który inscenizuje sceny utrwalane w kadrze, a następnie produkuje odbitki o olbrzymich rozmiarach (rekordowe „Dead Troops Talk”, warte ponad 3,6 mln dol. liczy sobie dwa na cztery metry z okładem).

Czytaj więcej

Na inwestycję i na prezent gwiazdkowy

Sztuka i dokument na aukcji

W pierwszej trzydziestce znajdziemy też anonimowy ferrotyp – „odbitkę” w metalu, czyli pierwotną formę fotografii z pionierskich dekad tej sztuki, dominującą w drugiej połowie XIX w. – z wizerunkiem Billy’ego Kida, słynnego rewolwerowca z burzliwej epoki Dzikiego Zachodu. Na aukcji w 2011 r. sprzedano ją za 2,3 mln dol. Przy czym Billy Kid był postacią, która chętnie pozowała, czego dowody łatwo dziś znaleźć choćby na portalu eBay: do kupienia jest tam, co najmniej kilkanaście portretów rewolwerowca, wycenionych przez sprzedających na kwoty od kilkuset tysięcy do – nawet – 11 milionów dolarów. Nie do końca wiadomo jednak, czy są prawdziwe.

Popularna platforma przynosi nieco inne spojrzenie na fotografię kolekcjonerską. Mniej tu zdjęć pochodzących od artystów wizualnych, a więcej fotografii, którą moglibyśmy uznać za „reporterską” czy „dokumentalną”. Pasjonaci mogą zmierzyć się choćby z portretem Elona Muska z pionierskiej epoki firmy SpaceX, wraz z przeniesieniem praw autorskich (3,5 mln dol.), potężną księgą z fotosami z filmu „Logan”, mającego swego czasu zamykać w zamyśle historię superbohatera Wolverine'a (1,5 mln dol.), zdjęcia jednostek wojskowych z czasów wojny secesyjnej, portret Abrahama Lincolna „z dzieckiem”, garść dagerotypów i ferrotypów datowanych nawet na połowę XIX w. (każdą z tych pozycji wyceniono mniej więcej na milion dolarów).

Czytaj więcej

Słynna fotografia Man Raya przebiła aukcyjny rekord

Polski rynek, jak się można domyślać, przy tych globalnych rekordach wypada raczej skromnie. Dwie aukcje fotografii, jakie zorganizował Desa Unicum pod koniec kwietnia przyniosły 435 tys. złotych i 196 tys. złotych (aukcje rozbito na kategorie „klasyka i awangarda artystyczna” oraz „sławy, gwiazdy, osobowości”).

W pierwszej uwzględniono przede wszystkim dzieła artystów – tu rekordy należą do Witkacego i zestawu dwóch zdjęć: Nieśmiały bandyta i Groźny bandyta (100 tys. zł), a także Piotra Uklańskiego: Bez tytułu (Brooklun Bridge Tail Lights) za 55 tys., a biorąc pod uwagę wszystkie sprzedane fotografie – do Natalii Lach-Lachowicz (od 12 do 19 tys. złotych każda). Na aukcji pojawiły się prace Zdzisława Beksińskiego (7,5 tys. zł), Ewy Partum (22 tys. zł), kolektywu Łódź Kaliska (6,5 tys. zł). W tej części aukcji za osobny segment można uznać prace reporterów i dokumentalistów, takich jak Chris Niedenthal czy Zenon Żyburtowicz, sprzedawane za sumy siegające od 1 do 3 tys. złotych.

W drugiej, „celebryckiej” części aukcji natomiast znaleźć można było fotosy gwiazd. Portret Marylin Monroe (jeden z kilku na tej aukcji) autorstwa Miltona H. Greene'a został wylicytowany za 22 tys. złotych, akt Madonny z 1992 r. w obiektywie Stevena Meisela – za 20 tys. złotych, jedna z prac Helmuta Newtona – za 7 tys. złotych.

Fotografia kolekcjonerska. Powrót koloru i portretu

Jak podaje jeden z branżowych magazynów, „The Art Newspaper”, ze statystyk wynikałoby, iż rynek fotografii kolekcjonerskiej znalazł się w 2023 r. w dołku, z którego wciąż wychodzi: w 2023 r. jego wartość była niższa o 16 proc. niż rok wcześniej. Ale to depresja pozorna: pamiętajmy, że w 2021 i 2022 r. doszło do rekordowych aukcji, wspomnianych na wstępie, gdzie jedna praca była kupowana za kilkanaście milionów dolarów. Przy wartości całego rynku szacowanej na 62,4 mln dol. jedna taka transakcja może być potężnym wstrząsem.

Czytaj więcej

Aukcje sztuki. Ulotki patriotyczne cenne jak sztabki złota

Jednocześnie w „dolnej” części rynku, czyli w galeriach, które sprzedają prace warte kilka czy kilkanaście tysięcy dolarów, nastąpił olbrzymi 36-procentowy wzrost wartości transakcji. W porównaniu z okresem sprzed pandemii można mówić wręcz o 200-procentowym skoku i rekordowej wartości rynku. A to czego nie da się policzyć, widać gołym okiem: branżowe targi fotografii kolekcjonerskiej Photo London, Aipad Expo w Nowym Jorku czy Photofairs w Szanghaju przeżyły istne oblężenie odwiedzających.

Oznacza to, ni mniej ni więcej, że przybywa nowych zaangażowanych kolekcjonerów i oni dziś polują na prace autorów renomowanych, o ugruntowanej pozycji, ale wciąż wycenianych na stosunkowo przystępne kwoty. Weźmy choćby zmarłego w połowie maja słynnego brazylijskiego fotografa, Sebastiao Salgado: jego prace, gdy już trafiały do obiegu aukcyjnego, były wyceniane na kwoty kilku tysięcy dolarów – a przecież mowa o autorze znanym na całym świecie ze swoich wysmakowanych, monochromatycznych kadrów, które w niczym nie ustępują malarstwu, a jednocześnie mają wyraźne przesłanie społeczne.

Skądinąd, Salgado wyznaczył też trend do tworzenia czarno-białych prac, nawiązujących zarazem do pionierskich czasów fotografii, a jednocześnie w nowoczesny sposób mierzących się z takimi tematami, jak niedola najbiedniejszych mieszkańców globu, piękno przyrody w ostatnich dziewiczych skrawkach planety, praca w kopalniach i na polach naftowych, katastrofy humanitarne i naturalne. Można powiedzieć, że po latach dominacji krzykliwych kolorowych fotografii Salgado zarządził zwrot ku prostocie, którym to tropem podążali inni, np. w Polsce Tomasz Gudzowaty czy silna grupa młodych fotografów, którzy dla monochromatycznych kadrów co roku wycinają sporą pulę nagród Grand Press Photo.

Czytaj więcej

Deutsche Bank wysprzedaje dzieła sztuki

Przy czym trendy bywają zmienne. Casey Lesser, współkierująca nowojorską platformą handlu sztuką (specjalizującą się w fotografii) Artsy, uważa, że na rynek wchodzą zupełnie nowe osoby przyciągane dostępnością fotografii – zarówno cenową, jak i jako środka wyrazu łączącego sztukę z współczesną kulturą. – Jednym z trendów, jakie dziś obserwujemy, jest popyt na fotografię portretową, zwłaszcza osób znanych czy celebrytów – twierdzi Lesser. – Inny trend to silne zainteresowanie fotografią kolorową, dziś to dwie trzecie zapytań na naszej platformie – dodaje. Popularnością cieszą się też zdjęcia przyrody.

Trendy, o których mowa wyżej, zdają się potwierdzać, że fotografia zaczyna odnajdować swoją drogę do serc kolekcjonerów: po próbach tokenizacji zdjęć cyfrowych czy okresie braku zaufania do limitowanych serii odbitek, najwyraźniej amatorzy tej sztuki – oraz inwestorzy – stopniowo przekonują się do wydatków na ten cel.

72. urodziny Albert Einstein świętował intensywnie: całodniowymi uroczystościami i sesją prasową w Princeton Club. Gdy wieczorem wychodził już z budynku w towarzystwie swojej żony i znanego wykładowcy Franka Aydelotte, tuż przed drzwiami samochodu, obrócił głowę, spojrzał prosto w obiektyw reportera United Press International Arthura Sasse’a i wystawił język niczym zagorzały fan nieistniejących jeszcze The Rolling Stones.

Kadr z 1951 r., z którego wycięto towarzyszące nobliście osoby, stał się jedną z ikon globalnej kultury. Od samego początku symbolizował dystans, z jakim Einstein odnosił się do swojej sławy, blichtru otaczającego celebrytów, a może i filozofię oddzielającą sprawy naprawdę ważne od powierzchowności wizerunków. Oryginalny wydruk fotografii trafił na biurko noblisty, ale on sam chętnie kopiował fotografię, wysyłając ją do przyjaciół z dopiskiem: „ten gest dotyczy tylko reszty świata. Twój A. Einstein”.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inwestycje Alternatywne
Kup tanio, sprzedaj z zyskiem
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Inwestycje Alternatywne
Bogata oferta na każdą kieszeń
Inwestycje Alternatywne
Skuteczna nauka inwestowania w sztukę
Inwestycje Alternatywne
Tania książka z księgozbioru Piłsudskiego
Inwestycje Alternatywne
Kolekcjonerzy ujawniają stan posiadania