Pożegnanie z akcjami

Wezwania do sprzedaży nie zawsze są korzystne dla drobnych inwestorów.

Publikacja: 07.06.2017 19:19

Pożegnanie z akcjami

Foto: Fotorzepa/Grzegorz Psujek

Miesiąc temu Rafał Brzoska wspólnie z funduszem Advent International ogłosił wezwanie i wykupił od inwestorów akcje spółek Integer oraz InPost. Szczególnie bolesne mogło to być dla części inwestorów posiadających akcje Integera, za które kupujący płacił po 49 zł. Przypomnijmy, że w 2013 r. papiery te kosztowały ok. 300 zł.

To wezwanie do sprzedaży akcji było przeprowadzane pod presją wynikającą z kiepskiej sytuacji finansowej firmy. Wielu inwestorów czuło się bezsilnymi w takiej sytuacji.

– W mediach pojawiały się wypowiedzi sugerujące, że jeśli wezwanie nie zakończy się sukcesem, istnieje ryzyko, że spółka nie będzie mogła kontynuować działalności w czasie następnych 12 miesięcy – mówi Mateusz Namysł, analityk Raiffeisen Brokers.

Możliwe przykre niespodzianki

Najczęściej celem wezwania do sprzedaży akcji jest chęć wycofania spółki z giełdy. Powody takiej decyzji mogą być różne. Czasami głównemu akcjonariuszowi chodzi o chęć zatrzymania wszystkich zysków. Innym razem nowy inwestor chce przejąć kontrolę nad przedsiębiorstwem. Może też być tak, że spółka ma dostęp do innych źródeł finansowania (kredyty, obligacje) i nie widzi potrzeby pozyskiwania kapitału poprzez emisję akcji. Albo w firmie zapada decyzja, że obecność na giełdzie nie jest już potrzebna np. do celów promocyjnych.

Propozycję odkupienia akcji przedsiębiorstwa od pozostałych akcjonariuszy składa znaczący udziałowiec lub nowy inwestor. Wezwanie musi być przeprowadzone za pośrednictwem domu maklerskiego. Jego treść określają przepisy prawa. Powinna być podana np. liczba skupowanych akcji, proponowana cena, dzień rozliczenia transakcji.

Cena akcji oferowana w wezwaniu jest ustalana przez wzywającego, ale nie ma tu pełnej dowolności. Cena nie może być niższa od średniego kursu na giełdzie z sześciu miesięcy poprzedzających ogłoszenie wezwania. Zdarza się jednak, że znacznie odbiega od oczekiwań inwestorów. Tak jest na przykład wtedy, gdy spółka ma za sobą słabszy okres i jej kurs w ciągu ostatnich miesięcy mocno spadł.

Kwestie formalne

Aby sprzedać akcje w wezwaniu, należy złożyć w swoim domu maklerskim dyspozycję blokady tych akcji. Wtedy otrzymuje się świadectwo depozytowe, które trzeba złożyć w domu maklerskim pośredniczącym w danym wezwaniu. W dniu rozliczenia transakcji środki ze sprzedaży akcji powinny pojawić się na naszym rachunku maklerskim.

Czasem wzywający do sprzedaży akcji podnosi cenę w trakcie wezwania, np. na początku wynosiła ona 10 zł, a później 12 zł. Nie oznacza to jednak, że ci, którzy odpowiedzieli na wezwanie wcześniej, są stratni. Gdy wzywający podwyższa cenę, dotyczy to wszystkich inwestorów, niezależnie od tego, kiedy złożyli dyspozycję.

Co się dzieje, gdy wezwanie kończy się niepowodzeniem, ponieważ duża część inwestorów na nie nie odpowiedziała? Wtedy akcje tych, którzy złożyli dyspozycję, są po prostu odblokowywane na rachunku maklerskim.

A co się stanie, jeśli nie odpowiemy na wezwanie i znajdziemy się w ten sposób w mniejszości? Jeżeli wzywającemu uda się odkupić ponad 90 proc. akcji, może dojść do przymusowego wykupu pozostałych papierów. Wtedy nie musimy nawet składać żadnej dyspozycji. Na nasz rachunek inwestycyjny zostanie przekazana kwota wyliczona na podstawie ceny akcji oferowanej w wezwaniu.

Przymusowy wykup chroni inwestora przed sytuacją, że na jego rachunku pozostaną akcje wycofane z obrotu giełdowego. Ale z drugiej strony, inwestor jest pozbawiany papierów nawet wbrew swojej woli, w momencie, który może być dla niego niekorzystny (np. cena jest dużo niższa od ceny zakupu walorów).

Trudny przypadek z Holandii

Zdarzają się też nietypowe pułapki.

W 2015 r. ogłoszono wezwanie na sprzedaż akcji Global City Holdings. Spółka była zarejestrowana w Holandii i chciała opuścić GPW w sposób, który nie odpowiadał akcjonariuszom mniejszościowym.

Główny właściciel miał wtedy tylko nieco ponad 50 proc. akcji. Wycofanie spółki z giełdy zablokował zarząd GPW, domagając się, by odbyło się to na zasadach obowiązujących wszystkie polskie firmy.

– Początkowo spółka proponowała 40 zł za akcję. Na tę cenę nie chciały się zgodzić OFE, które były akcjonariuszami. Global City Holdings zdecydował się podnieść cenę do 47,7 zł. Inwestorzy nie otrzymali jednak takiej kwoty ze względu na przepisy podatkowe obowiązujące w Holandii. Część inwestorów dostała 41,73 zł za akcję, a OFE mające powyżej 10 proc. kapitału – 45,71 zł – mówi Mateusz Namysł.

Miesiąc temu Rafał Brzoska wspólnie z funduszem Advent International ogłosił wezwanie i wykupił od inwestorów akcje spółek Integer oraz InPost. Szczególnie bolesne mogło to być dla części inwestorów posiadających akcje Integera, za które kupujący płacił po 49 zł. Przypomnijmy, że w 2013 r. papiery te kosztowały ok. 300 zł.

To wezwanie do sprzedaży akcji było przeprowadzane pod presją wynikającą z kiepskiej sytuacji finansowej firmy. Wielu inwestorów czuło się bezsilnymi w takiej sytuacji.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Portfel inwestycyjny
Inflacja uderzyła w oprocentowanie obligacji skarbowych. Jak nie stracić?
Rynki finansowe
Jak Chiny zarzynają kurę znoszącą złote jaja
Portfel inwestycyjny
Centra usług: szlifujący się diament
Portfel inwestycyjny
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Portfel inwestycyjny
Przy wysokim wzroście płac w 2024 r. oszczędności Polaków mogą dalej rosnąć