Szczególnym beneficjentem tych zmian okazał się Allianz Obligacji Plus – fundusz obligacji korporacyjnych. Wymierną korzyścią ze współpracy jest to, że do portfela Allianz Obligacji Plus zaczęły trafiać jednostki uczestnictwa funduszy PIMCO. Dzięki temu zarządzający, Marek Kuczalski, zyskał dostęp do światowych rynków. A to pozwala mu pośrednio inwestować na różnych rynkach wybieranych nie tylko według kryterium geograficznego, ale też biorąc pod uwagę określone trendy makroekonomiczne. Na przykład kupując jednostki odpowiedniego funduszu można wykorzystać wzrost inflacji na świecie czy stóp procentowych w USA. Samodzielne zarabianie na tych trendach w polskich warunkach nie zawsze jest proste. Ponadto jednostki zagranicznych funduszy są bardzo płynne. Można je kupić lub sprzedać w każdym momencie, czego nie da się powiedzieć o polskich obligacjach korporacyjnych. Dobrą ilustracją korzyści płynących z wykorzystania funduszy PIMCO jest wynik za 2016 r. Ze stopą zwrotu w wysokości 3,8 proc. Allianz Obligacji Plus uplasował się wśród 25 proc. najbardziej rentownych funduszy w grupie porównawczej. Przy obecnym poziomie stóp procentowych i przy inwestowaniu tylko w polskie obligacje korporacyjne taki rezultat byłby praktycznie nieosiągalny. Obligacje korporacyjne stanowią 65 proc. aktywów funduszu. Na koniec czerwca 2016 r. w portfelu były papiery dłużne aż 77 spółek, z czego tylko 21 „ważyło” w aktywach więcej niż 1 proc.; świadczy to o dużym rozproszeniu ryzyka. Jednocześnie obligacje aż 49 podmiotów miały oprocentowanie powyżej 5 proc. To sporo jak na polskie warunki. W takiej sytuacji ryzyko związane z portfelem jest wyższe w porównaniu z bardziej konserwatywnymi konkurentami. Co więcej, ryzyko to zmaterializowało się w 2015 r. (w przypadku obligacji Kerdos Group oraz SK Banku z Wołomina), co naraziło fundusz na straty. Biorąc pod uwagę politykę inwestycyjną Allianz Obligacji Plus taka sytuacja nie jest niczym szczególnym, ale dla bardziej ostrożnych inwestorów takie ryzyko może być zbyt duże.