Warto zrobić zakupy na GPW

Kursy akcji będą jeszcze rosnąć – twierdzą analitycy.

Publikacja: 08.02.2017 18:59

Warto zrobić zakupy na GPW

Foto: Bloomberg

Inwestorzy, którzy kupili akcje pod koniec 2016 r. czy na początku 2017 r., nie mają powodów do narzekań. Podstawowe indeksy warszawskiej giełdy są na dużo wyższym poziomie niż kilka miesięcy temu (od początku grudnia do końca stycznia WIG20 zwiększył się o ponad 15 proc., a WIG – 14 proc.). Czym były spowodowane ostatnie wzrosty? Przede wszystkim nastąpił napływ kapitału z zagranicy.

– Ceny akcji na zachodzie już sporo wzrosły i inwestorzy szukają giełd, na których mogą mieć jeszcze szansę zarobienia kilkudziesięciu procent – tłumaczy Adam Łukojć, zarządzający Allianz TFI. – Rynki wschodzące, w tym polski, wydają się lepszym kandydatem niż rynki rozwinięte; wyceny akcji są tu niższe, a ponadto rynki te mogą skorzystać na wzroście cen surowców. Uczestnicy zachodnich funduszy przesuwali pieniądze z funduszy obligacji do funduszy akcji inwestujących m.in. w Europie Wschodniej.

Drugim powodem dobrej sytuacji na naszej giełdzie, zdaniem zarządzającego Allianz TFI, były zakupy robione przez polskich inwestorów. Prawdopodobnie część krajowych inwestorów oczekuje napływu środków do funduszy i stara się mieć jak najwięcej akcji w portfelach. Nikt nie chciałby, żeby ominęła go hossa. Zakupy robione przez polskich inwestorów mogły być główną przyczyną wzrostu cen akcji średnich i małych spółek.

Nadal można wejść do gry

Osoby, które przegapiły dynamiczny wzrost indeksów w minionych tygodniach, dziś zastanawiają się, czy zakup akcji teraz nie wiąże się z ryzykiem „przepłacenia” tuż przed większymi spadkami na warszawskiej giełdzie. Dlatego zapytaliśmy ekspertów, czy to nadal odpowiedni czas na zakup akcji notowanych na naszym parkiecie. Odpowiedzi są optymistyczne.

– To wciąż dobry moment na zakup polskich akcji, ale trzeba kontrolować ryzyko. Chodzi o to, że jesteśmy w innej fazie cyklu niż Stany Zjednoczone. W USA indeksy śrubują rekordy i akcje są w dziewiątym roku hossy, a w Polsce akcje nie odrobiły nawet strat z 2008 r. Największym ryzykiem, które może zastopować wzrost indeksów w Polsce, są czynniki zewnętrzne, na przykład koniec hossy na rynku akcji w Stanach Zjednoczonych – mówi Rafał Lorek, partner w Lorek Pawlak Family Office.

Jego zdaniem, impet i tempo wzrostów na warszawskiej giełdzie są na tyle duże, że tendencja rosnąca może potrwać jeszcze nawet kilka miesięcy. Mocno na wzrost zainteresowania polskimi akcjami mogą wpływać słabe wyniki funduszy obligacji w ostatnich miesiącach. Inwestorzy detaliczni w większości kupują historię, a nie przyszłość. A to oznacza, że coraz mocniej mogą być przesuwane środki z funduszy obligacji do funduszy akcji.

Mateusz Adamkiewicz, główny analityk EastSideCapital, nadziei na dalsze wzrosty upatruje w wycenie polskich spółek. Jak podkreśla, wskaźnik cena do zysku dla indeksu WIG jest nadal na atrakcyjnym poziomie. Z tego punktu widzenia możemy liczyć jeszcze na co najmniej kilkunastoprocentowy wzrost WIG.

– Do pełnego obrazu hossy brakuje jeszcze jednego elementu: istotnych napływów do funduszy inwestycyjnych. Gdy uczestnicy polskich funduszy inwestycyjnych zauważą hossę i zaczną przenosić oszczędności do funduszy akcji, na warszawskiej giełdzie może pojawić się kolejna fala zwyżek. Może to skończyć się powtórką z 2013 r. – dodaje Adam Łukojć.

Najlepiej kupować w czasie korekty

Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji w Union Investment TFI, w swoim komunikacie podkreśla, że inwestorzy nastawieni na większe zyski powinni przenieść część kapitału do funduszy akcji, a nadarzające się korekty potraktować jako okazję do zakupów.

Zdaniem ekspertów jest to nadal dobry czas, aby postawić na akcje. Zawsze oczywiście należy pamiętać o ryzyku.

Kilka podpowiedzi

Jakimi spółkami warto się zainteresować? – Największy potencjał mają średnie i małe firmy. Wiele z nich poprawia wyniki, część dzięki dobrym modelom biznesu, a część dzięki poprawie w otoczeniu gospodarczym. Jednocześnie wyceny nie są wysokie, bo wzrostom kursów w ostatnich latach towarzyszyła poprawa wyników spółek. Wydaje się, że małe i średnie spółki mają szansę na dalszy wzrost kursów – ocenia Adam Łukojć.

Poza tym warto zwrócić uwagę na spółki przemysłowe. Jak argumentuje Adam Łukojć, były one ostatnio nieco zapomniane przez inwestorów i część z nich jest dziś wyceniana atrakcyjnie. Wydaje się, że niektórzy analitycy za bardzo obawiają się wpływu wyższych cen surowców. Dlatego unikają akcji również tych spółek przemysłowych, które powinny poradzić sobie dobrze mimo drożejących materiałów.

Mateusz Adamkiewicz wskazuje na trzy kolejne sektory, które w jego ocenie są warte głębszej analizy. – Po znaczących wzrostach wiele spółek ma obecnie dosyć wysokie wyceny, dlatego do rynku należy podejść bardzo selektywnie. Potencjalną okazją wciąż są spółki z indeksu WIG-Ukraine. Są one notowane z dużym dyskontem w stosunku do polskich odpowiedników – mówi Mateusz Adamkiewicz. Według niego ciekawie wygląda również sektor spożywczy. Mimo ostatnich wzrostów cały czas jest lekko niedowartościowany względem pozostałych spółek. Dodatkowo firmy spożywcze płacą średnio 2,38 proc. dywidendy.

Na inwestycyjnym radarze warto także mieć sektor IT. – Nie schodzi on ze ścieżki dynamicznego rozwoju. Wiele spółek osiągnęło już jednak wysoką wycenę, dlatego trzeba szukać tych, które na razie nie zostały dostrzeżone przez rynek, ale prowadzą rentowną działalność – podpowiada główny analityk EastSideCapital.

Kandydaci do portfela inwestycyjnego

średnie i małe spółki

– wiele z nich poprawia wyniki, a ceny ich akcji (w relacji do zysków) wciąż nie są wysokie;

przedsiębiorstwa przemysłowe

– część z nich jest atrakcyjnie wyceniana; powinny dobrze poradzić sobie także w sytuacji wzrostu cen surowców;

firmy z indeksu WIG-Ukraine

– są notowane na naszej giełdzie z dużym dyskontem w stosunku do polskich odpowiedników;

sektor spożywczy

– mimo ostatnich wzrostów na giełdzie nadal jest lekko niedowartościowany względem pozostałych firm; poza tym spółki spożywcze płacą średnio 2,38 proc. dywidendy;

sektor IT

– rozwija się dynamicznie; trzeba szukać spółek prowadzących rentowną działalność, ale niedocenionych przez rynek.

Inwestorzy, którzy kupili akcje pod koniec 2016 r. czy na początku 2017 r., nie mają powodów do narzekań. Podstawowe indeksy warszawskiej giełdy są na dużo wyższym poziomie niż kilka miesięcy temu (od początku grudnia do końca stycznia WIG20 zwiększył się o ponad 15 proc., a WIG – 14 proc.). Czym były spowodowane ostatnie wzrosty? Przede wszystkim nastąpił napływ kapitału z zagranicy.

– Ceny akcji na zachodzie już sporo wzrosły i inwestorzy szukają giełd, na których mogą mieć jeszcze szansę zarobienia kilkudziesięciu procent – tłumaczy Adam Łukojć, zarządzający Allianz TFI. – Rynki wschodzące, w tym polski, wydają się lepszym kandydatem niż rynki rozwinięte; wyceny akcji są tu niższe, a ponadto rynki te mogą skorzystać na wzroście cen surowców. Uczestnicy zachodnich funduszy przesuwali pieniądze z funduszy obligacji do funduszy akcji inwestujących m.in. w Europie Wschodniej.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Portfel inwestycyjny
Inflacja uderzyła w oprocentowanie obligacji skarbowych. Jak nie stracić?
Rynki finansowe
Jak Chiny zarzynają kurę znoszącą złote jaja
Portfel inwestycyjny
Centra usług: szlifujący się diament
Portfel inwestycyjny
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych
Portfel inwestycyjny
Przy wysokim wzroście płac w 2024 r. oszczędności Polaków mogą dalej rosnąć