Dekalog gracza, czyli 10 rad, jak nie zbankrutować na FX

Rynek forex (FX) jest bardzo kuszący. Zwłaszcza dla początkujących inwestorów, którzy widzą chwytliwe reklamy brokerów i chcą szybko się wzbogacić.

Publikacja: 30.04.2017 12:54

Dekalog gracza, czyli 10 rad, jak nie zbankrutować na FX

Foto: Fotolia

Nie ma się czemu dziwić. FX zapewnia bowiem dostęp do szerokiej palety instrumentów finansowych, możliwość handlu 24 godziny na dobę przez pięć dni w tygodniu oraz pozwala korzystać z potężnej dźwigni, popularnie zwanej lewarem. To wszystko działa na graczy, jak lep na muchy. Niestety większość z nich zapomina, że ten lep może działać zabójczo. Rozpoczynają bowiem przygodę z rynkiem bez należytego przygotowania. Zapominają m. in. o ryzyku związanym ze zmiennością notowań, pułapkach behawioralnych, zarządzaniu kapitałem i odpowiednim doborze dźwigni finansowej. W rezultacie przygoda z forexem często kończy się szybkim bankructwem. Statystki mówią zresztą same za siebie – na rodzimym rynku około 80 proc. inwestorów traci na FX pieniądze. Jak znaleźć się w gronie pozostałych 20 proc.? Odpowiedź jest prosta. Potrzeba odpowiedniego doświadczenia i przygotowania merytorycznego. Jedynym artykułem nikogo nie nauczymy zarabiać, ale poniższe wskazówki mogą znacznie ułatwić zdobywanie cennego doświadczenia i uchronić przed popełnianiem elementarnych i bolesnych błędów.

Po pierwsze: przygotuj plan

Do żadnej inwestycji nie można podchodzić po omacku, na chybił trafił. Trzeba wcześniej przygotować sobie strategię, która obejmuje przynajmniej kilka podstawowych obszarów: zasady otwierania pozycji (sygnały kupna), metody określania ryzyka początkowego (ile możemy maksymalnie stracić w pojedynczej transakcji), zasady dotyczące prowadzenia pozycji (co robić z pozycją, gdy jest ona już otwarta i ma określony wynik – może to być stop podążający, zlecenie breakeven itp) i zasady zarządzania kapitałem (jak dużą wielkość pozycji dobieramy w konkretnej transakcji). Doświadczeni „foreksowcy” często mówią, że najważniejsze dla długofalowego sukcesu rynkowego są kwestie związane z ryzykiem i zarządzaniem kapitałem.

Po drugie: myśl w kategoriach ryzyka

Przy opracowywaniu strategii warto myśleć w kategoriach ryzyka, a więc możliwych do poniesienia strat. Trzeba już na początku oswoić się z myślą, że w wielu przypadkach będziemy po prostu tracić pieniądze. W zdecydowanej większości przypadku wielkość strat można z góry ustalić, a więc mieć nad nimi kontrolę. Praktyka pokazuje jednak, że większość inwestorów woli na początku zastanowić się nad oczekiwanym zyskiem. Prawda jest jednak taka, że dobrze opracowana metoda wychodzenia z rynku w razie strat stanowi fundament całej strategii inwestycyjnej. Jeśli „tyły” są dobrze zabezpieczone, inwestor ma psychiczny komfort i może zacząć myśleć o metodach otwierania pozycji i realizacji zysku.

Po trzecie: uwaga na lewar

Dźwignia finansowa to niewątpliwie piękny wynalazek. Dzięki niej inwestor może obracać dużym kontraktem bez pokrywania całej jego wartości. Wystarczy wpłacić na rachunek brokera tzw. depozyt zabezpieczający, który gwarantuje wypłacalność w razie niekorzystnej zmiany kursu. Jego wartość, która ustalana jest przez brokera, determinuje wielkość dźwigni. Najczęściej spotyka się depozyty rzędu 2 do 10 proc. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z dźwignią 1 do 50, a w drugim 1 do 10. Zdarza się jednak, że dźwignie są znacznie większe, nawet 1 do 100. Co to oznacza w praktyce? Posłużmy się przykładem. Mając 1000 zł i lewar 1:100 mogę obracać aktywami o wartości 100 000 zł. Jeżeli zająłem długą pozycję i kurs wzrósł o 1 proc., to podwoiłem swój kapitał, bowiem zarobiłem 1000 zł (1 proc. ze 100 000 zł). Szkopuł w tym, że jeśli kurs spadł o 1 proc., to jestem bankrutem. To jest właśnie „magia lewara”.

Po czwarte: ostrożnie dobieraj rynek

Na FX możemy handlować wieloma aktywami, od walut, przez indeksy, po surowce. Jest w czym wybierać, ale przy selekcji warto kierować się nie tylko zainteresowaniem danym rynkiem, ale również płynnością i zmiennością notowań, oraz jego specyfiką. Im mniej popularne aktywo, tym mniejsza płynność, duże skoki notowań, a także wysokie spready (o tym w punkcie piątym), co w konsekwencji może prowadzić do większych strat. Ponadto każdy rynek może być wrażliwy na inne czynniki specyficzne, o których warto wiedzieć zanim otworzymy pozycję. Wiele rynków jest też odwrotnie skorelowanych – gdy cena jednego rośnie to drugiego spada. Jeśli nie stosujemy strategii typu hedge, to lepiej unikać posiadania w jedynym portfelu dwóch, przeciwstawnych pozycji.

Po piąte: pamiętaj o kosztach transakcyjnych

Większość brokerów foreksowych nie pobiera żadnych prowizji za składanie zleceń. Nie oznacza to jednak, że inwestor nie ponosi żadnych kosztów przy zawieraniu transakcji. Jego ukrytą prowizją (nie licząc punktów swapowych) jest różnica między ofertą kupna i sprzedaży, czyli tzw. spread. Na czym to polega? Spójrzmy na przykład. Jeśli inwestor zamierza otworzyć długą pozycję w kontrakcie na EUR/USD, w tabeli ofert zobaczy następujące kwotowanie: 1,2904/1,2905. Pierwsze cena to oferta kupna (bid), a druga sprzedaży (ask, offer). Otwierając długą pozycje inwestor płaci 1,2905 USD. Gdyby chciał ją od razu zamknąć, musiałby złożyć zlecenie sprzedaży po 1,2904 USD, czyli straciłby jeden pips. Jeśli kontrakt opiewa na 100 000 jednostek waluty, jego kosztem byłoby 10 dolarów. O ile EUR/USD to popularna i płynna para o niskim spreadzie, to na mniej popularnej tureckiej lirze (np. EUR/TRY) różnica między cenami bid i ask sięga już 30 pipsów.

Po szóste: warto poznać warsztat analizy technicznej

Wielu analityków uważa, że na FX znajomość analizy technicznej liczy się bardziej niż na przykład przy inwestowaniu w akcje. Techniczny arsenał wskaźników statystycznych i formacji pozwala bowiem w precyzyjny i obiektywny sposób wybrać dogodną okazję zarówno do otwarcia, jak i zamknięcia pozycji. Pozwala też wybrać dokładne poziomy dla zleceń stop loss i take profit. Jasno zdefiniowane kryteria sprzyjają z kolei utrzymaniu dyscypliny. Skoro inwestor dokładnie wie kiedy zawierać transakcje, będzie mniej podatny na wpływ emocji i działanie impulsywne. Warto zatem zaznajomić się z pojęciami typu średnia krocząca, oscylator, czy zniesienia Fibonacciego. Choć nazwy brzmią nieco matematycznie, to w rzeczywistości, konstrukcja i interpretacja wskaźników, które się pod nimi kryją, są proste i intuicyjne.

Po siódme: śledź wydarzenia makroekonomiczne

Korzystanie z samej analizy technicznej może jednak okazać się niewystarczające. Grając na foreksie trzeba trzymać rękę na makroekonomicznym pulsie. Chodzi o to, by znać sytuację gospodarczą krajów waluty, w którą się inwestuje, oraz tych krajów, które są głównymi rozgrywającymi na arenie międzynarodowej, czyli na przykład USA.

Warto zatem śledzić odczyty makro. Listę publikacji wraz z datą podania i potencjalną siłą wpływu można znaleźć w wielu serwisach internetowych, m. in. na macronext.com. Dobrym nawykiem jest, by każdy dzień zaczynać od sprawdzenie owej listy, by w razie spodziewanych silnych wahań odpowiednio zmodyfikować swoją ekspozycję na ryzyko.

Po ósme: nie przesadzaj z aktywnością

Jednym z podstawowych błędów początkujących graczy to zbyt częste zawieranie transakcji. Jest to „choroba” nazywana overtradingiem. Źródło problemu, jak zwykle, leży gdzieś w naszych głowach. W dużym uproszczeniu polega na niekontrolowaniu własnych emocji. Gracz skacze z pozycji długiej na krótką tylko dlatego, że chce jak najszybciej się odegrać. Kłania się więc zasadniczy problem – nieumiejętność przyznania się do błędu. Zamiast oswoić się ze stratą, próbujemy od razu wyjść na zero. W międzyczasie znajdujemy w swojej głowie wiele usprawiedliwień, że nasze działanie jest słuszne. Tymczasem racjonalne byłoby odpuścić sobie „skakanie” i grać konsekwentnie tak, jak nakazuje nam strategia (o ile takową posiadamy, patrz punkt pierwszy).

Po dziewiąte: błąd rzecz ludzka

Nie bójmy się strat (o ile mamy je pod kontrolą, patrz punkt drugi). Statystyki pokazują, że większość strategii ma skuteczność nie większą niż 50 proc. To oznacza, że w ponad połowie przypadków będziemy tracić. Jest to zjawisko naturalne i co istotne – nie przekreśla naszych szans na osiąganie zysków.

Po dziesiąte: kolekcjonuj statystyki

Warto archiwizować swoje rynkowe poczynania. Prowadzenie czegoś w rodzaju dziennika, w którym zapisujemy nasze transakcje i ich wyniki, jest niezbędne, by odpowiednio modyfikować swoje podejście do inwestowania, gdy zacznie ono przynosić gorsze wyniki. Badania psychologiczne dowodzą zresztą, że zapisywanie swoich poczynań bardzo pomaga w pozbyciu się złych nawyków.

Nie ma się czemu dziwić. FX zapewnia bowiem dostęp do szerokiej palety instrumentów finansowych, możliwość handlu 24 godziny na dobę przez pięć dni w tygodniu oraz pozwala korzystać z potężnej dźwigni, popularnie zwanej lewarem. To wszystko działa na graczy, jak lep na muchy. Niestety większość z nich zapomina, że ten lep może działać zabójczo. Rozpoczynają bowiem przygodę z rynkiem bez należytego przygotowania. Zapominają m. in. o ryzyku związanym ze zmiennością notowań, pułapkach behawioralnych, zarządzaniu kapitałem i odpowiednim doborze dźwigni finansowej. W rezultacie przygoda z forexem często kończy się szybkim bankructwem. Statystki mówią zresztą same za siebie – na rodzimym rynku około 80 proc. inwestorów traci na FX pieniądze. Jak znaleźć się w gronie pozostałych 20 proc.? Odpowiedź jest prosta. Potrzeba odpowiedniego doświadczenia i przygotowania merytorycznego. Jedynym artykułem nikogo nie nauczymy zarabiać, ale poniższe wskazówki mogą znacznie ułatwić zdobywanie cennego doświadczenia i uchronić przed popełnianiem elementarnych i bolesnych błędów.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Portfel inwestycyjny
Inflacja uderzyła w oprocentowanie obligacji skarbowych. Jak nie stracić?
Rynki finansowe
Jak Chiny zarzynają kurę znoszącą złote jaja
Portfel inwestycyjny
Centra usług: szlifujący się diament
Portfel inwestycyjny
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych
Portfel inwestycyjny
Przy wysokim wzroście płac w 2024 r. oszczędności Polaków mogą dalej rosnąć