W 2016 r. inwestowanie na warszawskiej giełdzie z dobrymi efektami było nie lada wyzwaniem. Znacznie łatwiej było o zyski na rozwiniętych rynkach akcji. Warto wiedzieć, że na hossie w Nowym Jorku czy Frankfurcie można zarabiać nie tylko poprzez bezpośredni zakup akcji notowanych na tamtych rynkach czy poprzez zakup funduszy tam inwestujących. Taką możliwość stwarzają również ETF. Są to specyficzne fundusze odzwierciedlające wybrane indeksy giełdowe (więcej informacji w ramce). Kupuje się je i sprzedaje na giełdzie.
Obecnie na naszym parkiecie notowane są ETF na WIG20, ETF na DAX (indeks niemieckiej giełdy) oraz ETF na S&P500 (giełda amerykańska). Jak eksperci postrzegają perspektywy tych rynków akcji?
USA są pewniejsze
Analitycy sceptycznie oceniają możliwości zarobku na krajowym parkiecie.
– W mojej ocenie od miesiąca mamy do czynienia z tymczasowym odreagowaniem i potencjał dalszych wzrostów na naszej giełdzie jest ograniczony, zwłaszcza jeśli chodzi o duże spółki wchodzące w skład WIG20 – uważa Sebastian Trojanowski, zarządzający portfelami w TMS Brokers. – Aby indeks na trwałe przekroczył 2000 pkt, konieczny jest trend wzrostowy dotyczący akcji banków i spółek energetycznych; nie spodziewam się tego w 2017 r.
Dlatego zdaniem ekspertów warto zdywersyfikować portfel geograficznie. Według Bartosza Zawadzkiego, dyrektora działu analiz Admiral Markets, spośród rynków rozwiniętych najbardziej klarowna sytuacja wydaje się być w Stanach Zjednoczonych.