Panika na rynkach akcji związana z koronawirusem nakręca spadki cen i sprawia, że na rynku pojawiają się okazje inwestycyjne, czyli spółki o silnych fundamentach i dobrych perspektywach wzrostu, które można kupić dużo taniej niż kilka tygodni temu. Czy akumulowanie akcji w dłuższej, kilkuletniej, perspektywie w obecnych warunkach ma sens?
Warto sprawdzić: Złote inwestycje w ciężkich czasach. Najprostsze metody
Dołek na giełdzie już blisko?
Jak pokazuje historia, okresy panicznej wyprzedaży zawsze były dobrym momentem do długoterminowej akumulacji akcji w portfelu. Przecena w ciągu zaledwie kilku tygodni ściągnęła w dół główne indeksy warszawskiej giełdy w okolice dna bessy z 2009 roku. Średnia wartość wskaźnika ceny do wartości księgowej (C/WK) dla spółek z indeksu WIG wynosi zaledwie 0,8 (wyliczenia GPW). Kiedy popatrzymy wstecz, obecna wartość niewiele odbiega od poziomu z dna bessy z początku 2009 roku, gdy wskaźnik ten spadł do rekordowo niskiego poziomu 0,7. Są jednak branże, jak np. energetyka, gdzie wskaźniki są dużo niższe.
– Trzeba jednak faktycznie zdawać sobie sprawę, że mamy długoterminową perspektywę, i być przygotowanym na to, że dołka nie złapiemy. Innymi słowy – tanie akcje mogą być jeszcze tańsze, a panika przybrać na sile w krótkim terminie, ale zakładając, że sytuacja (w tym wypadku pandemia) prędzej czy później zostanie opanowana, wyceny stopniowo będą wracać do wcześniejszych poziomów – mówi Łukasz Rozbicki, doradca inwestycyjny w MM Prime TFI.
Warto sprawdzić: Emocje górą. Duże straty funduszy akcji, zawodzą obligacje