Po nieudanym puczu w Turcji „Financial Times” pisał o problemach największych funduszy inwestujących na tym rynku. Gazeta spekulowała, że działalność mogą zakończyć HSBC GIF Turkey Equity oraz East Capital Turkish Fund. Od szczytu w 2013 r. aktywa pierwszego z nich spadły o dwie trzecie, do 130 mln dolarów, a drugiego – o 80 proc., do 110 mln dolarów, czyli poziomu stanowiącego granicę opłacalności prowadzenia globalnego funduszu.

Łączna wartość polskich funduszy akcji tureckich – 358 mln zł – jest mniejsza niż któregokolwiek ze wspomnianych portfeli. Jednak w Polsce fundusz zaczyna na siebie zarabiać, gdy zbierze kilkadziesiąt mln zł. To dlatego na razie tylko jedno TFI zamierza się wycofać z inwestowania nad Bosforem – Quercus. – W perspektywie 6–12 miesięcy rozważymy zarówno ograniczenie inwestycji w Turcji i Rosji przez fundusze inwestujące na różnych rynkach, jak i ewentualne trwałe przekształcenie strategii funduszy Quercus Rosja i Quercus Turcja – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercusa.

Pozostałe TFI mające fundusze akcji tureckich w ofercie – BZ WBK, Union Investment, Investors i Caspar – nie planują likwidacji tureckich produktów. Co nie znaczy, że w jakimś stopniu znad Bosforu już się nie wycofały. Na początku czerwca Union Investment TFI podało, że UniAkcje Dywidendowy nie będzie już inwestował w Turcji. Jeszcze wcześniej zdecydowanie na zachód przesunął się Caspar Akcji Środkowej i Wschodniej Europy.

– Ryzyko polityczne inwestowania w Turcji niewątpliwie wzrosło i teraz przesłania dotychczasowe doświadczenia inwestycyjne, na których budowano popularność tych funduszy wśród polskich inwestorów przez ostatnie lata – przyznaje Błażej Bogdziewicz, wiceprezes Caspar Asset Management.

– Te doświadczenia opierały się przede wszystkim na gospodarczej i demograficznej sile Turcji. Ma ona wciąż ogromny potencjał, ale to, w jakim stopniu zostanie on wykorzystany, zależy w dużej mierze od polityków. Partia AKP prezydenta Erdogana była wcześniej bardzo dobrze postrzegana przez globalny kapitał, teraz jej odbiór wyraźnie się pogorszył. Inwestorzy najczęściej negatywnie oceniają zwrot rządów ku bardziej autorytarnym. Z reguły wiąże się to z większą ingerencją państwa w gospodarkę i wzrostem ryzyka inwestycyjnego – komentuje Bogdziewicz.