Rz: Jak ocenia pani gust Polaków?
Zuzanna Muraszkiewicz: Zdecydowanie jest z nim coraz lepiej. Wreszcie doceniamy po latach polskie projekty. Popularnością zaczynają się cieszyć ich reedycje, np. regał projektu Rajmunda Hałasa z 1959 r. czy fotel RM58 projektu Romana Modzelewskiego z 1958 r. Jesteśmy odważniejsi, jeśli chodzi o kolorystykę. Na hasło: szarość kilka lat temu klient robił przerażoną minę. A teraz, ku uciesze projektantów, grey is the new black! Szczęśliwie coraz rzadziej spotykam brzoskwiniowe lub pistacjowe ściany. Cieszy mnie też, że częściej słyszę od klientów, że chcą inaczej niż wszyscy. Bo to znaczy, że nie boją się pokazywać, w jakim otoczeniu czują się naprawdę dobrze, chcą być oryginalni, oglądają magazyny wnętrzarskie, są bardziej świadomi trendów.
Co jest teraz modne? Jaki styl urządzenia wnętrz dominuje u nas i na świecie?
Nie widzę zbyt dużej różnicy między tym, co modne na Zachodzie, a tym co w Polsce. Wciąż chętnie wybierany jest styl skandynawski, czyli jasne, świetliste wnętrza z naturalnymi materiałami, bezpretensjonalne – zarówno w wydaniu bardziej klasycznym, przytulnym, jak i nowoczesnym.
Ale pałeczkę przejmuje styl boho, którego wpływ widać głównie w tkaninach. Pojawiają się intensywne barwy: turkus, amarant, fiolet, zieleń, pomarańcz, desenie i ornamenty inspirowane buddyzmem, islamem, kulturą Indian. Używane są materiały z odzysku, ale naturalne: drewno, ceramika, skóra, metal oraz pióra, frędzle, bawełny, ale i plusze. Pojawiają się baldachimy, tipi, hamaki. To styl, który wymaga więcej wyczucia, bo łatwo stworzyć wrażenie bałaganu zamiast artystycznego klimatu.