Bernardo Bellotto zwany Canaletto (1721–1780), nadworny malarz króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, był nie tylko cenionym artystą, ale także kolekcjonerem. Informuje o tym książka Ewy Manikowskiej „Bernardo Belotto i jego drezdeński apartament”. Jest to opowieść o finansowych mechanizmach funkcjonowania sztuki w XVIII w. Dowiadujemy się, jak przebiegała finansowa kariera Bellotta. Poznajemy treść kontraktów zawieranych z mecenasami. Precyzowano w nich nie tylko wysokość stałego uposażenia.

Określano także warunki mieszkania, w tym np. ilość darmowego drewna na opał. Wdowa po malarzu miała zapewnioną dożywotnią pensję. Dziś artyści w Polsce mogą tylko śnić o takich prywatnych protektorach i kontraktach. Czytamy, że pozycja ekonomiczna malarza decydowała o jego zawodowym prestiżu. Artyści byli mobilni, jeździli za chlebem po Europie. Dawali do prasy ogłoszenia o swoich nowych obrazach i zapraszali do pracowni potencjalnych klientów. Podstawą do napisania książki było odnalezienie w bibliotece Litewskiej Akademii Nauk inwentarza kolekcji, jaką Bernardo Bellotto stracił w Dreźnie. Były w niej obrazy, meble, porcelana. Załączona wycena przedmiotów świadczyła o wysokim standardzie życia Bellotta, który pracował w różnych miastach Europy, zanim na koniec trafił do Warszawy. Bogata biblioteka świadczyła o pasji bibliofilskiej malarza. Autorka książki Ewa Manikowska jest bodaj najwybitniejszą dziś badaczką kolekcjonerskiego dorobku króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. W 2007 r. opublikowała fundamentalną pracę „Sztuka. Ceremoniał. Informacja”. Na podstawie badań w archiwach Europy ustaliła motywy pasji kolekcjonerskiej króla: jako mecenas i kolekcjoner sztuki kreował swój wizerunek na użytek europejskiej dyplomacji. Pasję kolekcjonerską wyniósł z domu.