W czasach niskich stóp procentowych, a takie mamy teraz, warto brać kredyty, bo są tanie. Kłopot jednak mają ci, którym udało się uciułać jakieś oszczędności. Słowo uciułać nie jest obraźliwe ani drwiące, chodzi mi o ludzi, którzy zgromadzili kilkunastotysięczne oszczędności. Przy takich kwotach nie ma mowy o wynajęciu fachowca od lokowania kapitału, bo jego prowizja zjadłaby całe oszczędności. Gry na parkiecie warszawskiej giełdy też nie warto zaczynać, bo najpewniej taka osoba nie ma odpowiedniej wiedzy. Giełda daje zarobić, ale umie też pozbawić grającego kapitału.

Dla takich właśnie osób przygotowaliśmy dwa teksty. W tym obok komentarza piszemy, gdzie można bezpiecznie zarabiać… wydając pieniądze. Warto przejrzeć, bo banki co i raz tworzą konta właśnie z myślą o niezamożnych zamożnych. Moneyback to zwrot części wydatków opłacanych kartą – może być kwotą lub procentem od transakcji. Na ogół jest to od 1 do 5 proc. Niewiele, ale jak mówi mój kolega – dobry dziennikarz i znawca ekonomii nawet na poziomie domowych finansów – wielkie kwoty powstają z zsumowania dużej liczby kwot małych.

Piszemy też, na co mogą liczyć ci, którzy w przewidywaniu sporych wydatków chcieliby, żeby ich oszczędności w tzw. międzyczasie choć trochę jednak zarobiły i szukają rozsądnej kwartalnej lokaty. Właśnie do Nest Banku i PlusBanku, które oferują 4 proc. w skali roku, dołączył Idea Bank. Znów niewiele, ale patrz sentencja wyżej wspomniana.

A jeśli już o pieniądzach mowa, warto wiedzieć – żeby nie być zaskoczonym – iż wpłatomat może działać jak… policjant. Od niedawna urządzenia te mogą zatrzymywać banknoty, co do których mają podejrzenie, że nie są autentyczne. Później prawdziwość banknotu bada bank, a jeśli nie jest w stanie tego ustalić, odsyła gotówkę do NBP.