Reklama

Sztuka między wolnością a interwencją

Rynek sztuki w Polsce nie jest regulowany. Nie ma u nas rządowej licencji eksperta od dzieł artystycznych, a państwo nie ingeruje w aukcje sztuki i politykę wyceny eksponatów. Jesteśmy pod tym względem takim Dzikim Zachodem (czy raczej wschodem).

Publikacja: 26.08.2019 18:04

Sztuka między wolnością  a interwencją

Foto: Fotorzepa/Andrzej Bogacz

Jak to w polityce wolnorynkowej w każdej z branż: są plusy i minusy. Z jednej strony panuje prawdziwa, niezakłócona regulacjami gra popytu i podaży. Z drugiej istnieje ryzyko podróbek i falsyfikatów, a wyceny mogą być mocno naciągane i łatwiej nimi manipulować.

Dla kontrastu pokazujemy, jak to jest we Francji. Gorąco zachęcam państwa do przeczytania naszej rozmowy z Krzysztofem Zagrodzkim, który należy do wąskiego grona licencjonowanych rządowych ekspertów od sztuki. Jest więc de facto francuskim urzędnikiem państwowym, który pilnuje uczciwości na tamtejszym rynku. Dba o jego wiarygodność. Rynek uregulowany to z pewnością sporo obciążeń biurokracji, ale też większa transparentność, przejrzystość transakcji i – co za tym idzie – większe zaufanie potencjalnych inwestorów.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Komentarz
Jędrzej Bielecki: Największa porażka Donalda Trumpa
Komentarz
Drogo, drożej... surowce
Komentarz
Polisa coraz częściej szyta na miarę
Komentarz
Rynek długu rozdaje karty
Komentarz
Potencjał niewidoczny na papierze
Reklama
Reklama