Planując dokończenie likwidacji OFE rząd Mateusza Morawieckiego miał dwa skrajne wyjścia. Po pierwsze miał możliwość przekazać całość kapitału w ręce Polaków. Można było to zrobić w prosty sposób – poprzez przekształcenie OFE w IKZE. Taka operacja nie byłaby skomplikowana – wystarczyłoby dokonać prawnego przekształcenia rachunków OFE w IKZE (indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego stworzone przy okazji zmian w OFE w 2012 roku). W drugim skrajnym wariancie można było przenieść cały majątek OFE do systemu publicznego, co wiązałoby się w zasadzie z gigantyczną nacjonalizacją na polskiej giełdzie.
Problem dla rządzących było jednak to, że w pierwszym taka zmiana nie dawała nic Skarbowi Państwa, a w drugim była niemożliwa bez diametralnej zmiany systemu gospodarczego. Pokusa jednak okazuje się zbyt duża. Przy tej wartości kapitału nie uszczknąć czegoś dla fiskusa byłoby grzechem zaniechania. Stąd też zamiast przekształcenia w IKZE planowane jest przekształcenie w IKE (indywidualne konto emerytalnego), w ramach którego zostaje realizowany wariant pośredni. Zaproponowano model zakłada decyzję obywateli co do losu ich kapitału w OFE. Można wybrać przeniesienie całości kapitału do ZUS (wariant nacjonalizacji aktywów OFE) albo przekształcenie OFE w prywatne konta IKE. W tym drugim modelu trzeba będzie jednak zapłacić podatek w wysokości 15 proc.. Założenie jest takie, że większość z nas wybierze prywatyzację i przekształcenie w IKE. To oczekiwana postawa społeczeństwa, dzięki której uniknie się turbulencji rynku kapitałowego. Dlatego projektu ustawy zakłada, że przekształcenie w IKE jest docelowym rozwiązaniem. Jednocześnie fiskus zarobi niemałą kwotę na podatku.
Obydwa warianty są korzystne dla Skarbu Państwa oraz niekorzystne dla obywatela. Decyzja obywatela to wybór między wariantem mniej niekorzystnym z jego perspektywy. Przeniesienie do ZUS oznacza, że kapitał dzisiaj ulokowany w akcjach spółek giełdowych zostanie zaewidencjonowany na zwykłym koncie w ZUS (nie subkoncie). Nie będzie dziedziczony (jak to było w OFE), waloryzacja będzie mniej korzystna i tracimy szanse na zwiększanie wartości kapitału w czasie z inwestycji na giełdzie. Przekształcenie w IKE pozwoli zachować środki w dotychczasowej formie, ale po „prywatyzacji” rachunek będzie niższy o 15 proc. podatku.
Warto sprawdzić: Limit wpłat na IKE i IKZE w 2021 r. Ciut więcej niż w 2020
Nie sposób przy tym nie zauważyć, że ostatnia prosta prac nad tym projektem to poszukiwanie pretekstu do nałożenia podatku. Z tego względu po drodze zmieniła się koncepcja przekształcenia. Zamiast pierwotnie IKZE środki trafią na IKE, a wobec odmiennego modelu podatkowego tego drugiego państwo zyskuje pretekst do nałożenia podatku już dzisiaj. W zamian obywatel nie zyskuje żadnej gwarancji, że środki te nie zostaną opodatkowane w przyszłości. TO nie tak, że bez podatku dzisiaj obywatele zyskiwaliby coś ekstra. Płaciliby podatek w przyszłości. W ostatecznym rachunku zapłacą podatek dzisiaj bez realnej gwarancji, że podatku w przyszłości nie zapłacą i tak. Jakakolwiek obietnica złożona w imieniu przyszłych rządzących nie ma pokrycia.
Założenia likwidacji OFE są zatem stworzone z myślą o potrzebach fiskusa. Trawestując stare powiedzenie piłkarskie Garry’ego Linekera o niezwyciężonych Niemcach – projekt likwidacji OFE to gra, w której decyzję podejmuje obywatel, ale na koniec i tak wygrywa fiskus.