Zainteresowanie nieruchomościami za granicą zaczęło rosnąć już w ubiegłym roku. Życie po roku z pandemią zaczęło się wtedy powoli normalizować, coraz większa grupa osób wciąż pracowała zdalnie i wolała to robić na tarasie z widokiem na morze lub na góry niż w zamkniętym mieszkaniu w metropolii z kiepskim klimatem. W tym roku ruch na rynku wzmogła wojna na Ukrainie. Nie bez znaczenia są też wzrost cen nieruchomości w Polsce i szalejąca inflacja, która z miesiąca na miesiąc obniża wartość oszczędności. Dolegliwe wydają się też wahania kursów walutowych
Czytaj więcej
Koszt budowy domu czy metra kwadratowego mieszkania drastycznie rośnie. Sprawdzamy, ile aktualnie kosztują nad Wisłą własne cztery kąty.
81 procent robi wrażenie
Eksperci firmy Rellox, która specjalizuje się w nieruchomościach zagranicznych, przyznają, że po rosyjskiej inwazji na Ukrainę z miesiąca na miesiąc nastąpił wzrost zainteresowania nieruchomościami za granicą o 81 proc. Zwłaszcza w krajach, które ze względu na położenie geograficzne czy neutralność można uznać za bezpieczne. Dotyczy to nie tylko Chorwacji, Włoch i Hiszpanii, ale także Austrii i Szwajcarii.
Chętnie kupowane są też nieruchomości poza Europą: w Stanach Zjednoczonych, Dubaju i na Mauritiusie. Najwięcej transakcji jest jednak spodziewanych w Hiszpanii, zwłaszcza że ma tam nastąpić wzrost cen ze względu na coraz większe koszty budowy.
Po napaści Rosji na Ukrainę z miesiąca na miesiąc nastąpił wzrost zainteresowania o 81 proc. nieruchomościami za granicą