Nietrafiony czy niepotrzebny zakup najrozsądniej zwrócić tam, skąd pochodzi, zawsze pamiętając o dołączeniu paragonu. Od 1 stycznia tego roku jest klientowi łatwiej, bo weszły nowe przepisy regulujące zwroty i reklamacje. Nie ma też wątpliwości, że na dobre zniknęły napisy na ladach sklepów „Prosimy o przemyślane zakupy. Zwrotów nie przyjmujemy”. Nowe przepisy są tym ważniejsze, że dotyczą także handlu w internecie.
Tomasz Chróstny, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), podkreśla, że dla kupujących online ważne będą zmiany dotyczące m.in. weryfikacji opinii w internecie, zasad dotyczących ofert oraz aktualizacji treści i usług cyfrowych. – Coraz częściej robimy zakupy online, korzystamy z treści i usług cyfrowych, zawieramy przez internet umowy, za które płacimy naszymi danymi. We wszystkich tych sytuacjach konieczne jest zapewnienie konsumentom wysokiego poziomu ochrony – podkreśla prezes Chróstny.
Czytaj więcej
Blisko 282 mln zł długu wygenerowało 100 tys. klientów sklepów w Polsce, dokonując zakupów na raty i nie regulując zobowiązania.
Jak wskazuje badanie WEBCON, nie boimy się reklamować zakupów. W ciągu ostatnich 12 miesięcy zastrzeżenia do kupionych towarów miało 47 proc. konsumentów, reklamacji usług dokonało 27 proc. To dlatego – podkreślają eksperci WEBCON, producenta platformy low-code usprawniającej obsługę reklamacji i zwrotów – sklepy powinny skupić się na automatyzacji i optymalizacji obsługi posprzedażowej.
Wyprawa do sklepu z towarem, który zdecydowaliśmy się zwrócić, nigdy nie jest miła. Jeśli akceptujemy wymianę np. na inny rozmiar, wtedy wszystko idzie względnie szybko. Za najbardziej irytujące elementy w procedurze reklamacji lub zwrotu klienci w ankiecie WEBCON uznają długi czas oczekiwania na rozpatrzenie sprawy (33 proc.), koszty związane z wysyłką zwracanych zakupów (27 proc.) oraz liczbę kroków w procesie reklamacji lub zwrotu, które muszą wykonać (22 proc.). 12 proc. ankietowanych zwróciło uwagę na potrzebę drukowania etykiet i formularzy zwrotu.