Polska gospodarka pędzi, bezrobocie jest na historycznie niskich poziomach, a wynagrodzenia od paru lat rosną w wysokim tempie. W tym roku średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw rośnie w skali roku nadal w tempie około 7 proc. To oczywiście dobra nowina dla klientów, ale ma także niekorzystny skutek. Przyczynia się bowiem do szybkiego przyrostu depozytów w bankach, co poprawia i tak bardzo wysoką ich płynność i przy umiarkowanej akcji kredytowej powoduje, że zmniejsza ich zapotrzebowanie na nowe środki klientów. Dlatego banki nie oferują atrakcyjnego oprocentowania lokat.
Warto sprawdzić: Polacy tracą pieniądze oddając bankom setki miliardów
Podatek i inflacja zjadają zyski
Na domiar złego inflacja zaczęła przyśpieszać i wespół z istniejącym od 2005 r. podatkiem od zysków kapitałowych powoduje, że realne oprocentowanie lokat w bankach jest ujemne. Innymi słowy – za pieniądze zdeponowane teraz na przeciętnej rocznej lokacie w banku za rok będzie można kupić mniej niż teraz.
Na przeciętnej bankowej lokacie założonej w sierpniu można było zarobić tylko 1,34 proc. brutto – wynika z najnowszych danych opublikowanych przez Narodowy Bank Polski. To oznacza, że od 10 tys. zł za rok dopisałby nam tylko 134 zł odsetek. Od zysków kapitałowych pobierany jest jednak podatek w wysokości 19 proc., więc na rękę bank wypłaciłby tylko 109 zł. To najgorszy wynik po 1989 r.
Do tego trzeba wziąć poprawkę na wzrost cen. Inflacja od 2013 r. hamowała, w połowie 2014 r. wręcz zamieniła się w deflację (wskaźnik cen konsumpcyjnych CPI, obliczany przez NBP, spadał po około 1 proc. w skali roku). Ta niewielka deflacja trwała do września 2016 r. Jednak w latach 2017 i 2018 ceny rosły średnio po około 2 proc., w tym będzie nieco wyższa, ostatnio przyśpieszyła do 2,9 proc. w lipcu i 2,8 proc. w sierpniu. Zatem po korekcie również o wzrost cen nasze 109 zł nominalnego zysku netto zamienia się w realne 171 zł straty. Oznacza to, że z 10 000 zł realnie wyciągniemy z przeciętnej bankowej lokaty za rok 9829 zł.