Gotówka jest potrzebna choćby po to, by kupić napoje na plaży, owoce na bazarku czy ewentualnie zapłacić za taksówkę lub bilet autobusowy z lotniska.
Obcą walutę najprościej jest kupić w kantorze jeszcze przed wyjazdem z kraju. Można ją pobrać kartą z bankomatu za granicą, ale koszty tej operacji – jeżeli mamy kartę wydaną do konta w złotych – mogą sprawić przykrą niespodziankę. Każdy wypłacony dolar czy euro będą droższe niż te kupione w kantorze. Do tego dojdzie prowizja za skorzystanie z bankomatu, jeżeli bank nie oferuje darmowych wypłat poza Polską.
A opłaty są coraz wyższe. W mBanku i BOŚ podjęcie gotówki w zagranicznym urządzeniu kosztuje 3 proc., nie mniej niż 9 zł, w Raiffeisen Polbanku i PKO BP – 3 proc., nie mniej niż 10 zł, a w Getin Banku – 4,5 proc., nie mniej niż 10 zł. Do tego mogą dojść koszty przewalutowań wynoszące 2,5 – 3 proc., ale czasem ponad dwa razy tyle. Zależą one od karty, np. w BGŻ BNP Paribas koszt przewalutowania wypłaty Visą wynosi 3 proc., a kartą MasterCard – zero. Niektóre banki, np. Deutsche Bank czy Citi Handlowy, nie pobierają prowizji za wypłatę z bankomatu, ale trzeba się liczyć z kosztami przewalutowania gotówki wypłacanej z konta złotowego.
Kredyt na wszelki wypadek
Na wakacje warto zabrać też kartę kredytową. Zyskamy dzięki niej dostęp do kredytu (jeśli spłacimy go w całości w wyznaczonym terminie, nie zostaniemy obciążeni odsetkami) i będziemy mieli pieniądze na nieplanowane wcześniej niezbędne wydatki. Trzeba tylko pamiętać, żeby kartą kredytową nie podejmować pieniędzy z bankomatu, ponieważ taka operacja jest bardzo kosztowna. Bez obaw można nią natomiast płacić np. w sklepach i restauracjach. Przyda się również w wypożyczalniach samochodów, które traktują ją jako zabezpieczenie, oraz w hotelach. Jej zaletą jest przesunięcie płatności w czasie; kredyt spłaca się po ok. 50 dniach. Karta kredytowa wybawi też z kłopotów, jeżeli karta debetowa (wydana do konta) nie zadziała, co może się zdarzyć nie tylko na krańcu świata.
Najlepiej wziąć ze sobą dwa plastiki: Visę i MasterCard, bo w niektórych krajach nie zawsze oba systemy są równie popularne. Jeśli bank oferuje ubezpieczenie karty, warto się na nie zdecydować. Uniknie się wówczas odpowiedzialności za transakcje przeprowadzone skradzionym czy zgubionym przez nas plastikiem (w przeciwnym razie ryzykujemy utratę do 150 euro).