Godzinę, w wyjątkowych sytuacjach dwie od kradzieży pieniędzy z konta bank może jeszcze próbować unieważnić przelew zrealizowany przez hakera. Ale cyberprzestępcy i na to znaleźli sposób. Najnowsze wirusy komputerowe blokują informacje o transakcji, a zainfekowany komputer pokazuje, że stan rachunku wcale się nie zmienił. Dlatego i bankowcy, i specjaliści od bezpieczeństwa w sieci apelują o wzmożoną ostrożność.
Jedna z warszawskich firm straciła pod koniec października ponad 50 tys. zł. Jej pracownica robiła przelew pensji w systemie bankowości internetowej Pekao. Po kilku godzinach system odrzucił część płatności z paczki, a jako powód podał brak środków na koncie. Przed transakcją księgowa upewniała się, że pieniądze są na rachunku, zaczęła więc sprawdzać, co się stało. W zasadzie wszystko się zgadzało. Dopiero następnego dnia po sprawdzeniu wyciągu z konta stwierdziła, że jest tam odnotowany przelew, który nie był przez firmę ani wprowadzony, ani autoryzowany.
Policyjne śledztwo
Firma skontaktowała się ze swoim opiekunem w banku i prosiła o zablokowanie przelewu, bo saldo wskazywało, że choć minął dzień od transakcji, pieniądze wciąż są na rachunku. Bank jednak ustalił, że gotówka zniknęła z konta już w dniu nieautoryzowanego przez firmę przelewu.
„To było sprzeczne i z widocznym saldem, i z ustawą o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy oraz zapobieganiu terroryzmowi” – napisał właściciel rachunku w reklamacji złożonej w banku. Żądał też zwrotu na konto firmy skradzionej kwoty.
Sprawą zajęła się policja. – Gromadzimy materiały – usłyszeliśmy od jednego z oficerów z komendy na warszawskiej Pradze-Południe, bo tam trafiło zawiadomienie.