Najczęstszym problemem, z jakim muszą mierzyć się europejscy podróżni (niezależnie od tego, z jakiego środka transportu korzystają), są opóźnienia. Dopiero na dalszych miejscach na liście skarg znajdują się: odwołane rejsy i kursy.
Jeśli istotne opóźnienie ma samolot (muszą to być przynajmniej dwie godziny w przypadku krótkiego lotu, czyli na dystansie do 1,5 tys. km lub odpowiednio dłużej w zależności od długości trasy), pasażerom na terenie UE przysługuje odszkodowanie. Ale w praktyce jego dochodzenie wygląda bardzo różnie.
– W 2016 r. blisko 1,1 tys. lotów z polskich lotnisk zostało opóźnionych bądź odwołanych. Szacujemy, że aż 124 tys. pasażerów korzystających z portów lotniczych w Polsce może ubiegać się o rekompensatę w wysokości nawet do 600 euro – mówi Natalia Gębska, szefowa polskiego oddziału firmy AirHelp pośredniczącej między pasażerami a liniami lotniczymi w takich przypadkach. – Łączna wartość należnych odszkodowań wynosi ok. 50 mln zł. Niestety, z reklamacją do przewoźników zgłasza jedynie 1 proc. uprawnionych. Wynika to z nieznajomości własnych praw i obaw przed skomplikowaną procedurą.
Warto sprawdzić: Odszkodowanie za opóźniony lot – jak nie dać się ograć linii lotniczej
Uwaga na vouchery
Pod koniec kwietnia samolot linii Wizzair lecący do Brukseli został trafiony przez piorun i pilot postanowił zawrócić na lotnisko Okęcie. Pasażerowie, którzy czekali na tę maszynę na lotnisku w Brukseli, zmuszeni zostali do nocowania na lotnisku. Linia nie zapewniła im hotelu, lecz jedynie leżanki przypominające sanitarne nosze, a na kolejny lot kazała czekać 24 godziny. Tym, którzy zwrócili się o odszkodowanie za nocleg w trudnych warunkach i brak możliwości zmiany biletu, zaproponowała bonusy na swoje kolejne loty. To typowe zachowanie przewoźników, przed którym przestrzegają eksperci.