Nie w każdych górach uratują nas za „Dziękuję bardzo”

50 tys. zł może kosztować akcja ratownicza w słowackich Tatrach, jeśli zgubimy się, doznamy obrażeń i poprosimy o pomoc.

Publikacja: 05.09.2019 19:29

Nie w każdych górach uratują nas za „Dziękuję bardzo”

Foto: Pexels

Niedawna tragedia na Giewoncie odnowiła dyskusję o wprowadzeniu odpłatności za akcje ratownicze w Tatrach i upowszechnieniu polis, które by zapewniały pokrycie tych kosztów przez ubezpieczycieli. Za granicą to jest normą.

Warto sprawdzić: Udar w Meksyku i rachunek na 800 tys. zł. Jak tego uniknąć

Niebagatelne koszty

Nawet 50 tys. zł może kosztować akcja ratownicza w słowackich Tatrach, jeśli zgubimy się i doznamy obrażeń, a ratownicy zwiozą nas z gór śmigłowcem. Jeszcze więcej zapłacimy za pomoc w Alpach, zwłaszcza jeśli poszukiwania będą długie i w trudnym terenie, a obrażenia poważne.

– Samo założenie opatrunku na zwichniętą nogę czy rękę może kosztować około 500 euro, start śmigłowca jest wyceniany na około 2 tys. euro, akcja ratownicza i transport do placówki medycznej może kosztować około 10 tys. euro – podaje Karolina Trzeciakiewicz z ANG Spółdzielni.

Koszty mogą być jeszcze wyższe, jeśli do akcji będzie włączona większa liczba ratowników albo zostanie użyty specjalistyczny sprzęt, nie mówiąc już o lekach czy innych zabiegach przeprowadzanych w szpitalach za granicą w celu ratowania zdrowia i życia.

A za polisę na zagraniczny wyjazd obejmującą zwrot kosztów poszukiwania i ratownictwa zapłacimy zaledwie kilka złotych dziennie.

Ważne ubezpieczenie

Na wycieczki w zagraniczne góry warto mieć ubezpieczenie kosztów poszukiwania i ratownictwa.

– Wydawałoby się, że jedynie narciarze przed wyjazdem powinni szczegółowo przeanalizować dostępne na rynku ubezpieczenia. Otóż nie. Podstawowe ubezpieczenie w minimalnym wariancie nie zawsze gwarantuje pokrycie kosztów ratownictwa. Mając na uwadze, że akcja ratunkowa może wymagać sporych nakładów finansowych, warto zainwestować w dobrą polisę – radzi Piotr Ruszowski, dyrektor sprzedaży i marketingu w Mondial Assistance.

Warto pamiętać o tym także wtedy, kiedy podróżujemy po krajach Unii Europejskiej. Karta EKUZ nie zapewnia pokrycia kosztów poszukiwania i ratownictwa, konieczne jest ubezpieczenie komercyjne.

Bardzo istotną kwestią, na którą zawsze należy zwrócić uwagę, jest suma ubezpieczenia na takiej polisie. Powinna ona uwzględniać specyfikę danego kraju. Inna jest bowiem wysokość kosztów leczenia, ratownictwa czy transportu na Ukrainie, a inna w Szwajcarii czy Stanach Zjednoczonych.

Większość ubezpieczycieli bardzo skromnie refunduje koszty ratownictwa. Na polskim rynku ubezpieczeniowym dostępne są ubezpieczenia gwarantujące wsparcie do kwot sięgających niekiedy nawet miliona złotych.

– Zdarzają się także ubezpieczyciele, którzy deklarują pomoc do wysokości faktycznie poniesionych kosztów poszukiwań czy ratownictwa. Czyli nie ustalają limitu, do którego pomoc jest refundowana – wskazuje Jakub Nowiński, członek zarządu w multiagencji Superpolisa Ubezpieczenia.

"góry akcja ratunkowa"

Za akcje ratownicze w polskich Tatrach turyści nadal nie płacą. Fot. Fotorzepa, Jerzy Dudek

pieniadze.rp.pl

Warto sprawdzić: Zrób to zanim wydasz pieniądze na leczenie za granicą

Wspinaczka wymaga specjalnej ochrony

„Zwykłemu” turyście wybierającemu się na średnio trudne szlaki turystyczne w Europie wystarczy polisa zapewniająca zwrot kosztów poszukiwania i ratownictwa do kwoty 100 tys. zł. Turyście, który wybiera się na łatwe i krótkie szlaki, wystarczy ochrona do 50 tys. zł.

Jednak gdy decydujemy się na całodzienne wyprawy w wyższe partie gór, powinniśmy zakupić bardziej specjalistyczne, sportowe, ubezpieczenie, ponieważ jeśli podczas aktywności zaliczanej przez ubezpieczycieli do kategorii sportów ekstremalnych doznamy urazu, może się okazać, że będziemy musieli pokryć koszty pomocy medycznej z własnej kieszeni, nawet mimo tego, że byliśmy ubezpieczeni. Większość ubezpieczeń turystycznych nie obejmuje bowiem amatorskiego uprawiania sportów ekstremalnych.

Każdy ubezpieczyciel inaczej definiuje sporty ekstremalne i aktywność górską. W jednym towarzystwie objęta jest ona ochroną ubezpieczeniową w standardowym zakresie ochrony, w innym może już być uznana za sport ekstremalny. Przykład: w TU Europa sportem ekstremalnym są m.in. wspinaczka wysokogórska, skalna, skałkowa i trekking powyżej 3000 m n.p.m., a w Warcie – wspinaczka lodowa, wspinaczka wysokogórska lub trekking powyżej 4000 m n.p.m. Zatem turysta planujący ambitne wycieczki w Dolomitach w Warcie będzie miał ochronę ubezpieczeniową, a w TU Europa – nie.

Uważaj na granicy

To nie żart, ale prawdziwa historia. Polski turysta wybrał się w rejon Tatr na granicy Polski i Słowacji. Poślizgnął się i spadł na stronę słowacką, raniąc się w nogę. Zadzwonił do TOPR, ale okazało się, że przyleci po niego śmigłowiec słowackiej Horskiej Służby.

Wtedy ranny turysta wyłączył telefon i uciekł, uznając, że ewakuacja ze skaleczoną nogą będzie dla niego mniej dotkliwa niż opłacenie akcji ratunkowej.

To nie był jedyny taki przypadek. Turyści, którzy planują wycieczki po polskich Tatrach, ale także Bieszczadach i Beskidach, zwykle nie biorą pod uwagę tego, że część szlaków prowadzi wzdłuż granicy.

Może się zdarzyć – a jak życie pokazuje, zdarza się – że turysta zgubi drogę i przypadkowo zejdzie do doliny poza granicami Polski i tam zadzwoni po służby ratunkowe albo spadnie z góry na „niewłaściwą” stronę granicy. Wtedy zagraniczne, czyli najczęściej słowackie, służby udzielą mu pomocy, ale wystawią za to rachunek, który przy braku polisy trzeba będzie pokryć z własnej kieszeni.

Warto sprawdzić: Polisa na wielomiesięczną podróż życia

Dochody TOPR i GOPR

W Tatrach istnieje system wsparcia służb ratownictwa górskiego poprzez 15-procentowy odpis z biletów wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Zapewnia to TOPR-owi pieniądze na funkcjonowanie i stanowi formę partycypowania turystów w kosztach ratownictwa. Działalność dotowana jest także ze środków budżetu państwa, a konkretnie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Część pieniędzy TOPR i GOPR zdobywają we własnym zakresie, np. znajdując sponsorów i partnerów.

Jak wybierać polisę

Niewielu polskich ubezpieczycieli oferuje w pakiecie dla turysty ubezpieczenie kosztów poszukiwania i akcji ratowniczej z sumą ubezpieczenia, która wystarczy w razie poważnych działań poszukiwawczo-ratowniczych. Większość towarzystw ma sumę ubezpieczenia od kilkunastu do 50 tys. zł. W większości sytuacji, jak skręcenie nogi na słowackim szlaku, będzie to suma wystarczająca, ale jeśli wybieramy się w wyższe góry, w trudno dostępne miejsca i tam, gdzie łatwo zgubić drogę, to lepiej wybrać polisę z sumą ubezpieczenia zakładającą najbardziej pesymistyczne zdarzenie. Zamiast kupować polisę, możemy zdecydować się na członkostwo w Alpenverein, które zapewnia ubezpieczenie kosztów poszukiwania i ratownictwa w górach do 6 tys. m.n.p.m. na całym świecie do kwoty 25 tys. euro. Roczna składka to 280 zł. Oprócz ubezpieczenia kosztów ratownictwa obejmuje też koszty leczenia, wysokie OC oraz zniżki w schroniskach.

Niedawna tragedia na Giewoncie odnowiła dyskusję o wprowadzeniu odpłatności za akcje ratownicze w Tatrach i upowszechnieniu polis, które by zapewniały pokrycie tych kosztów przez ubezpieczycieli. Za granicą to jest normą.

Warto sprawdzić: Udar w Meksyku i rachunek na 800 tys. zł. Jak tego uniknąć

Pozostało 96% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Podróże
Uwaga na fałszywe oferty turystyczne
Podróże
Atrakcyjne kraje w Europie na urlop poza sezonem. Dokąd jechać?
Podróże
Za granicą Polacy wolą płacić gotówką. Warto pamiętać o kilku zasadach
Podróże
PKP Intercity zapowiada wielką obniżkę cen biletów okresowych
Podróże
Urlop w Chorwacji nie jest tani. Lepsze ceny u sąsiadów