Wydobycie diamentów, wbrew przewidywaniom, nie spada. Natomiast popyt, który miały napędzać kraje Dalekiego Wschodu, nie zwiększa się. Czy w tym roku optymistyczne prognozy Bain & Company i Rapaporta (podstawowe źródło informacji o rynku oraz o aukcyjnych cenach diamentów i brylantów) się potwierdzą, będzie wiadomo za rok. Na razie jedno jest pewne. Ci, którzy kamieniami handlują, zawsze starali się utrzymać na rynku pozytywne nastroje. I wciąż to robią. Rapaport zapowiada stabilizację cen, ale tak samo twierdził trzy lata temu mimo spadku zamówień z Indii. Z kolei Agencja Bain & Company, wraz ze Światowym Centrum Obrotu Diamentami w Antwerpii (Antwerp World Diamond Centre, AWDC), prognozowała ciągły wzrost popytu, który miał być napędzany przez Chiny, Indie i USA. Przewidywała również stopniowe wyczerpywanie się zapasów. Teraz po raz kolejny uważa, że popyt będzie rósł przez kolejne 15 lat w tempie 3–4 proc. rocznie (jesienią była mowa o tempie 4–5 proc.).
Argumentem za wzrostem cen i tym razem są wyczerpujące się pokłady kamieni w najstarszych kopalniach. Najnowsze prognozy Bain & Company zakładają, że do 2030 r. podaż będzie spadać o 1–2 proc. rocznie, a od 2019 r. różnica między popytem a podażą będzie się powiększać. Przewidywane terminy zakończenia eksploatacji dotychczas pracujących kopalń określa się na 2020 r. Trzy lata temu była mowa o roku 2018. Terminy są więc zbliżone.
Może to skłaniać do wykorzystania ostatniej korekty na rynku do kupna diamentów. Zwłaszcza że od szczytu cen w 2011 r. minęło sporo czasu i kamienie są teraz znacznie tańsze: jednokaratowe o 16 proc., trzykaratowe o 10 proc., a pięciokaratowe o 6 proc. Wpływ na wysokość cen ma też m.in. spadek kosztów wydobycia dzięki taniej ropie.
Wydobycie nie maleje
Na razie zapasy diamentów są duże. Dwaj potentaci na tym rynku: Alrosa, rosyjski rywal De Beers, i Rio Tinto nie zamierzają ograniczać wydobycia. Pięć największych firm, które odpowiadają za 75 proc. światowej produkcji diamentów, w sumie zwiększy w tym roku wydobycie o 6 proc. (w ubiegłym roku wzrost wyniósł 2 proc.).
Zarząd Alrosy uważa nawet, że spowolnienie produkcji byłoby dla firmy zbyt kosztowne. Planuje więc zwiększenie wydobycia z 38,3 mln do 39 mln karatów. To niewiele w porównaniu z planami Rio Tinto. Koncern co prawda obniżył prognozy, ale i tak zamierza zwiększyć produkcję z 17,4 mln karatów w 2015 r. do 21 mln karatów.