Oprocentowanie lokat znowu urosło

W sierpniu oprocentowanie wzrosło przez drugi miesiąc z rzędu. Poprawa jest jednak niewielka, a banki przede wszystkim polepszają ofertę depozytów dłuższych – sześcio i dwunastomiesięcznych.

Publikacja: 02.10.2017 17:29

Oprocentowanie lokat znowu urosło

Foto: Blooomberg

W sierpniu statystyczny deponent otrzymywał od banku 1,47 proc. (w skali roku), brutto (bez uwzględniania 19-proc. podatku od zysków kapitałowych ani inflacji wynoszącej 2,2 proc. we wrześniu w skali roku). To mało, ale dwa miesiące wcześniej było jeszcze mniej (o 0,1 pkt. proc.) – wynika z danych Narodowego Banku Polskiego. Co to oznacza w praktyce? Zanosząc do banku 1000 złotych można przeciętnie liczyć na 14,7 zł odsetek w skali roku. Po potrąceniu podatku daje to zaledwie 11,91 zł rocznego zysku na rękę. Dwa miesiące wcześniej wynik był o 81 groszy netto niższy.

– Zarówno w lipcu, jak i w sierpniu doszło do wzrostu przeciętnego oprocentowania lokat. Nie łudźmy się jednak – do tego aby obwieścić stały trend jest jeszcze bardzo daleko, a i wspomniany wzrost oprocentowania jest kosmetyczny – zwraca uwagę Bartosz Turek, analityk Open Finance.

Jeśli ktoś chce na bankowej lokacie zarobić więcej, powinien rozejrzeć się w ofercie lokat trzymiesięcznych i dłuższych, choć i tu kokosów nie ma się co spodziewać. Lokaty trzymiesięczne były w sierpniu oprocentowane przeciętnie na 1,58 proc. Wyraźnie lepszy procent banki zaoferowały na lokatach 6-miesięcznych (1,78 proc.), a i na produktach rocznych widać poprawę (1,65 proc.). Wciąż te oferty mogą się okazać za słabe, aby pokonać inflację.

– Lepsze pod tym względem możliwości miewają promocyjne lokaty i rachunki oszczędnościowe. Te pozwalają zarobić 2-3 proc., a czasem dodatkowe bonusy potrafią podnieść poziom zysku nawet dwukrotnie. Ale uwaga! Promocyjne oferty obwarowane są przeważnie szeregiem obowiązków lub limitów, które deponent musi spełnić, aby skorzystać ze wszystkich atutów i uniknąć opłat – dodaje Bartosz Turek.

Dla banków ostatnie dwa lata to okres dużej nadpłynności, depozytów przybywało szybciej niż udzielano kredytów, więc banki nie potrzebowali nowych środków od klientów i bez skrupułów cięli oprocentowanie lokat (dlatego ich rentowność spadała pomimo stabilnych od marca 2015 r. stóp procentowych). Polacy są już zmęczeni mizernymi lokatami i ostatnio trend się powoli zmienia – od początku roku wyciągnęli ze złotowych lokat o 18,4 mld więcej niż wpłacili – wynika ze statystyk NBP. To co znika z depozytów terminowych, trafia na rachunki oszczędnościowe i bieżące, które właściwie nie są oprocentowane (lub bardzo nisko). Część pieniędzy trafia też na rynek mieszkaniowy – według NBP dwie trzecie transakcji wykonywanych jest za gotówkę. Firma REAS szacuje, że blisko jedna trzecia mieszkań kupowana jest w celach inwestycyjnych.

Na podwyżkę oprocentowania się nie zanosi. Musiałaby się nagle skończyć nadpłynność w sektorze bankowym, czego nie należy się spodziewać przy obecnym przeciętnym popycie na kredyt. Podwyżkę oprocentowania lokat przyniosłyby także wzrost stóp procentowych, ale ten może nadejść dopiero za 1,5 roku.

Materiał partnera
Bezpieczna przystań, czyli po co oszczędzać w złocie
Portfel inwestycyjny
Inflacja uderzyła w oprocentowanie obligacji skarbowych. Jak nie stracić?
Portfel inwestycyjny
Centra usług: szlifujący się diament
Portfel inwestycyjny
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych
Portfel inwestycyjny
Przy wysokim wzroście płac w 2024 r. oszczędności Polaków mogą dalej rosnąć
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10