Nie warto lekceważyć „misiów”

Ceny akcji mniejszych spółek wciąż są atrakcyjne.

Publikacja: 04.10.2017 21:11

Nie warto lekceważyć „misiów”

Foto: Rzeczpospolita, Dariusz Majgier DM Dariusz Majgier

Akcje małych i średnich firm w ostatnich miesiącach wypadają raczej blado na tle największych spółek z WIG20 (patrz wykres). Te ostatnie mogą przynajmniej liczyć na popyt ze strony inwestorów zagranicznych, choć w ostatnich dniach ich notowania także nie rosły.

Winne fundamenty…

Jak zauważają eksperci, słabe efekty inwestycji w akcje wielu mniejszych spółek są częściowo uzasadnione.

– Trzeba przypomnieć, że przez ostatnie lata akcje wielu z nich drożały w oczekiwaniu na poprawę wyników. Stosunkowo wysokie wyceny broniły się do czasu, gdy spółki były w stanie sprostać tym oczekiwaniom, osiągając pozytywną dynamikę zysków. W tym roku dalsza poprawa w wielu przypadkach okazuje się niemożliwa – zauważa Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz w Millennium DM.

Wyzwaniem dla wielu firm w tym roku są rosnące koszty, za którymi nie nadąża wzrost przychodów.

– Odpowiada za to mniej korzystne otoczenie rynkowe: droższe surowce i umocnienie się złotego. Ponadto coraz większym wyzwaniem dla firm są rosnące koszty pracy. Co istotne, wyzwaniem w tym przypadku jest nie tylko presja na wzrost płac. Coraz częściej problemem staje się znalezienie pracowników. Kłopot ten w największym stopniu dotyczy spółek przemysłowych, chemicznych, częściowo też branży budowlanej i usługowej – wyjaśnia Marcin Materna.

…i brak popytu

Zdaniem Tomasza Matrasa, zastępcy dyrektora inwestycyjnego ds. akcji w Union Investment TFI, spadek atrakcyjności mniejszych firm wynika nie tylko ze słabszych perspektyw dotyczących wyników finansowych.

– Do tego dochodzą nieco „wyschnięte” źródła popytu na akcje mniejszych spółek. Najwięksi zagraniczni inwestorzy kupują praktycznie tylko akcje firm z WIG20. Małymi i średnimi spółkami interesują się głównie krajowi inwestorzy. Z powodu niewielkich napływów do funduszy akcji małych i średnich spółek oraz niższej aktywności OFE brakuje impulsu, który spowodowałby wzrost popytu na walory giełdowych „misiów” – zauważa ekspert Union Investment TFI.

Giełdzie w niewielkim stopniu pomaga najniższe od lat oprocentowanie lokat bankowych. Depozyty bieżące i terminowe wciąż stanowią większość oszczędności gospodarstw domowych. Na koniec drugiego kwartału 2017 r. w bankach było zdeponowane łącznie prawie 733 mld zł. Oszczędzający wprawdzie poszukują alternatywnych form lokowania kapitału, ale stosunkowo rzadko decydują się na fundusze akcji.

– Mamy do czynienia z wyraźną tendencją polegającą na tym, że środki z nisko oprocentowanych lokat bankowych, na których Polacy wciąż trzymają setki miliardów złotych, są przenoszone do innych form pomnażania kapitału. Jest to jednak najbardziej konserwatywny kapitał. Nie kieruje się na warszawską giełdę, lecz na rynek mieszkaniowy – wskazuje Piotr Żółkiewicz, zarządzający funduszem Zolkiewicz & Partners Inwestycji w Wartość FIZ. – Giełdowi deweloperzy sprzedają obecnie rekordowo dużo mieszkań. W dodatku często kupowane są one za gotówkę, bez udziału kredytu bankowego. Pieniądze płyną też do funduszy obligacyjnych oraz funduszy ochrony kapitału, lecz nie do funduszy akcji.

Wyceny są korzystne

Mimo negatywnego nastawienia inwestorów do papierów małych i średnich spółek ich wyceny wyglądają atrakcyjnie. Dotyczy to zresztą także dużych przedsiębiorstw.

– Akcje na polskim rynku trudno uznać za drogie. Nawet duże spółki, mimo spektakularnego wzrostu kursów, są wyceniane według wskaźnika C/Z (cena do zysku) wynoszącego 12 – 13; dotyczy to zarówno zysków za 2017 r., jak i prognozowanych na 2018 r. – ocenia Adam Łukojć, zarządzający w TFI Allianz. – To wciąż niski wskaźnik w porównaniu nie tylko z innymi klasami aktywów, ale też z akcjami notowanymi na innych rynkach. Dlatego hossa obejmująca akcje dużych spółek może jeszcze trwać. Mogłaby ją zatrzymać cykliczność zysków; niektóre duże spółki poprawiły wyniki, lecz było to związane z dobrą koniunkturą, a nie ze zwiększeniem skali działalności.

Mniej korzystnie wyglądają spółki średniej wielkości.

– Ich akcje są względnie drogie, przynajmniej w porównaniu z małymi firmami, natomiast w relacji do spółek zagranicznych wciąż wydają się tanie – mówi Adam Łukojć. – Mają też często bardzo dobrą historię oraz modele biznesu pozwalające na dalszy wzrost. W ich przypadku wyniki finansowe mogą się szybko poprawiać. Jeszcze niżej wyceniane są polskie małe spółki. Inwestorzy jakby stracili wiarę, że możliwa jest jakakolwiek poprawa ich wyników. Prawdopodobnie w tej grupie jest dziś najwięcej okazji inwestycyjnych. Mam na myśli spółki, których zyski będą rosły, a które są dziś wyceniane tak jak stabilny lub wręcz kurczący się biznes.

Jak podkreśla Tomasz Matras, sprzymierzeńcem mniejszych firm jest przyspieszający wzrost gospodarczy. Przedsiębiorstwa z tego segmentu są bowiem bardzo wrażliwe na ogólną koniunkturę gospodarczą.

– Nadal wierzymy, że silne ożywienie gospodarcze prędzej czy później przełoży się na wzrost przychodów i zysków spółek notowanych na warszawskiej giełdzie – dodaje Tomasz Matras. – Wraz z lepszymi raportami kwartalnymi powinno powrócić zainteresowanie inwestorów mniejszymi spółkami. Zwłaszcza że ceny polskich akcji nie są wygórowane (znajdują się w pobliżu długoterminowych średnich) i w tym cyklu koniunkturalnym istnieje jeszcze pole do dalszego wzrostu bez ryzyka oderwania wycen firm od ich fundamentów.

Odreagowywanie spadków

Co istotne, warunkiem powrotu hossy na akcje mniejszych firm wcale nie musi być wyraźne zwiększenie napływów do funduszy ze strony klientów detalicznych.

– Nie trzeba dużego kapitału, aby wyceny tych spółek zwiększyły się o 10 – 20 proc. Czy będzie to kwestia miesiąca czy trzech, trudno określić. Jestem jednak przekonany, że kursy poszczególnych papierów, choćby spółek przemysłowych czy budowlanych, będą odreagowywać tegoroczne spadki – ocenia Adrian Apanel, zarządzający funduszami w MM Prime TFI. – Słychać głosy, że inwestycje, a co za tym idzie – zapytania ofertowe, rozkręcają się na dobre. A w kolejnych kwartałach spółki powinny realizować projekty, osiągając solidniejsze marże niż obecnie.

Akcje małych i średnich firm w ostatnich miesiącach wypadają raczej blado na tle największych spółek z WIG20 (patrz wykres). Te ostatnie mogą przynajmniej liczyć na popyt ze strony inwestorów zagranicznych, choć w ostatnich dniach ich notowania także nie rosły.

Winne fundamenty…

Pozostało 95% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Materiał partnera
Bezpieczna przystań, czyli po co oszczędzać w złocie
Portfel inwestycyjny
Inflacja uderzyła w oprocentowanie obligacji skarbowych. Jak nie stracić?
Portfel inwestycyjny
Centra usług: szlifujący się diament
Portfel inwestycyjny
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych
Portfel inwestycyjny
Przy wysokim wzroście płac w 2024 r. oszczędności Polaków mogą dalej rosnąć