Kierowca, chcąc ominąć wbiegającą na drogę sarnę, stracił panowanie nad autem na mokrej nawierzchni i uderzył w barierki. Koszt naprawy auta z kategorii premium, wyposażonego w liczne elektroniczne systemy wspomagające kierowcę, wyniósł niemal 60 tys. zł. To jedna ze szkód, jakie trafiły w ubiegłym roku do ubezpieczycieli.
Zderzenie z dzikiem, łosiem czy dużym psem może mieć poważne konsekwencje dla kierowcy. Nawet jeśli nie stanie mu się nic złego, samochód z pewnością ucierpi na skutek kolizji, a uzyskanie odszkodowania nie zawsze jest proste.
– W okresie wiosenno-letnim istotnie wzrasta liczba szkód dotyczących kolizji z dzikimi zwierzętami – mówi Dawid Korszeń, rzecznik prasowy Warty. – Wartość odszkodowania w takich sprawach często wynosi kilkadziesiąt tysięcy złotych. Szczególnie kosztowne są naprawy nowych aut wyposażonych w coraz nowocześniejsze systemy elektroniczne.
Po potrąceniu zwierzęcia w pierwszej kolejności trzeba zapewnić mu pomoc i zawiadomić odpowiednie służby (są to m.in. policja, straż gminna, Służba Leśna). Za niedopełnienie tego obowiązku grozi kara aresztu lub grzywny w wysokości do 5 tys. zł.
Odpowiedzialność na zasadzie winy
Za uszkodzenie samochodu w wyniku zderzenia ze zwierzętami leśnymi odpowiada zarząd dróg, ale pod warunkiem, że ponosi winę. Dochodzenie odszkodowania nie jest więc łatwe. Trzeba wskazać na działania lub zaniechania zarządcy, które noszą znamiona winy; chodzi o naruszenie obowiązków określonych w przepisach prawa.