Rynek warty 10 mld zł
Projekt więc utknął i z ogólnej odpowiedzi z Kancelarii Prezydenta nie wynika, by w najbliższej przyszłości miało się coś zmienić. Choć w pierwszym półroczu 2019 r. na ubezpieczenia na życie Polacy wydali 10,6 mld zł, a ubezpieczyciele wypłacili 9,8 mld zł świadczeń z tego tytułu, ubezpieczyciele twierdzą, że w ogóle nie ma potrzeby regulacji tego tematu, a sama skala uśpionych polis jest ich zdaniem niewielka – choć nikt oficjalnie statystyk nie prowadzi.
– To zagadnienie nie wymaga uregulowania prawnego. Skala polis, w których nie wskazano uposażonego, jest marginalna – mówi Marcin Tarczyński, rzecznik Polskiej Izby Ubezpieczeń. Problem w tym, że skali problemu nie znamy – w Polsce nikt tego nie szacuje, przynajmniej oficjalnie. Ile polis ginie zapomnianych, ile nie zostaje wypłaconych w rok czy dekadę po śmierci jej właściciela – nie wiadomo. Dla porównania jednak: w o połowę liczniejszych Włoszech analiza wykazała ok. 4 mln uśpionych polis o łącznej wartości ponad 150 mld euro. Hiszpanie natomiast już przed dekadą stworzyli rejestr umów ubezpieczenia na wypadek śmierci.
Ludzie odchodzą bez uprzedzenia
Skalę problemu w Polsce pokazuje prosta statystyka wypadków samochodowych – oprócz chorób krążenia jeden z głównych powodów nagłych śmierci w Polsce. Wychodząc z domu, myślimy o celu podróży, o korkach na drodze, o pogodzie. Mało kto informuje bliskich, wyruszając w krótką podróż, gdzie schował polisę na życie. Tymczasem tylko w ciągu wakacji zginęło na drogach 540 osób. W dniu pisaniu tego tekstu w Polsce doszło do ponad 90 wypadków, w którym straciły życie dwie osoby, a 104 zostały ranne. Co więcej, w ubiegłym roku zatrzymały się pozytywne zjawiska i spadająca liczba ofiar; choć samych wypadków ubyło, to niestety ludzi, w tym kierowców, pasażerów czy pieszych, zginęło więcej. Do tego dochodzą śmierci ze wszystkich innych powodów, z przyczyn naturalnych, chorób, innych nieszczęśliwych wypadków. W ubiegłym roku zmarło w Polsce 414 tys. osób.
Spadkobiercy często nie mają pojęcia, jakim majątkiem dysponowali spadkodawcy, a zwłaszcza że zawarli jakiekolwiek polisy na życie. – Do rzecznika już od wielu lat zwracają się o pomoc osoby, które otrzymały od bliskich informację o zawarciu umowy ubezpieczenia, jednak nie posiadają danych o zakładzie ubezpieczeń, z którym umowa została zawarta, lub dokumentu potwierdzającego zawarcie umowy – mówi Marcin Jaworski z Biura Rzecznika Finansowego.
A nawet gdy wiedzą, że zmarły mógł zostawić po sobie polisę, nie wiedzą, do kogo się udać – a takich adresów, czyli towarzystw oferujących polisy na życie, jest obecnie równo 60. Co pozostaje rodzinie? Pytać po kolei wszystkich ubezpieczycieli, przeszukać dokumenty. Najprostsze rozwiązanie może być najtrudniejsze. Zapytanie agenta wymaga najpierw tego, by w ogóle o nim wiedzieć. Osoby z branży podpowiadają, że można jeszcze sprawdzić przelewy, które w tytułach mogą mieć nazwę składki czy polisy. To wymaga dostępu do konta osoby zmarłej, co nie jest takie oczywiste. Ewentualnie można jeszcze zapytać księgowego, ale tu może być ten sam problem co z agentem.
Warto sprawdzić: Testament to mało. Zadbajmy o pieniądze na wypadek śmierci