Nabywcom smartfonów, laptopów czy tabletów coraz częściej sprzedawane są wydmuszkowe polisy, w których ubezpieczycielem jest firma z siedzibą w innych państwie UE. W razie problemu z taką polisą klient ma zawężone pole manewru. Jeśli dochodzi do nieprawidłowości przy likwidacji szkód albo sprzedaży, Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) ma utrudnione działanie i musi wystąpić z wnioskiem do nadzoru danego państwa Unii.
Po raporcie rzecznika finansowego sprzed roku, w którym nie pozostawił on suchej nitki na ubezpieczeniach sprzętu, spadła liczba związanych z tymi produktami skarg na polskie towarzystwa (w I połowie 2016 r. było ich 311, a w I połowie 2017 r. 291; nie ma jeszcze podsumowania całego 2017 roku), ale lawinowo przybywa skarg na oddziały ubezpieczycieli zagranicznych.
– Rośnie liczba problemów zgłaszanych przez klientów, którzy zawarli umowę na ubezpieczenie sprzętu elektronicznego w zagranicznym zakładzie ubezpieczeń. To taki zakład, który działa w Polsce na zasadzie swobody świadczenia usług – wyjaśnia Marcin Jaworski, ekspert z Biura Rzecznika Finansowego.
Przyczyną jest to, że niektóre telekomy i sieci handlowe sprzedają sprzęt elektroniczny z ubezpieczeniem oferowanym przez zagranicznych asekuratorów.
W całym 2016 r. rzecznik finansowy otrzymał 104 skargi na zagraniczne zakłady ubezpieczeń, a tylko w I połowie 2017 r. było ich 90. Wnioski do rzecznika to sygnał nieprawidłowości: w rzeczywistości naruszeń prawa jest więc dużo więcej, bo nie wszyscy poszkodowani występują z reklamacjami.