Inwestorzy, którzy chcieliby zarobić na europejskich spółkach wypłacających dywidendy, nie mają na naszym rynku zbyt dużego wyboru funduszy lokujących środki w akcje takich firm.
Jedną z dostępnych opcji jest ING (L) Europejski Spółek Dywidendowych z oferty ING TFI. Oparty jest na formule master-feeder; do jego portfela trafiają wyłącznie jednostki uczestnictwa luksemburskiego funduszu NN (L) European High Dividend. Strategia zakłada inwestowanie w niedowartościowane spółki europejskie (choć często operujące w skali międzynarodowej), które oferują atrakcyjną i stabilną stopę dywidendy. Duży nacisk kładzie się na szeroką dywersyfikację ze względu na branżę i kraj.
Obecnie (dane z końca maja) w polskim funduszu ulokowanych jest prawie 0,5 mld zł. Tak dużą popularność można tłumaczyć tym, że w ostatnich latach koniunktura na giełdach Europy zachodniej była zdecydowanie lepsza niż na warszawskim parkiecie. Poza tym zaletą funduszu jest pełne zabezpieczenie przed ryzykiem walutowym.
Z powodu braku odpowiednio licznej grupy porównawczej – krajowe TFI oferują tylko dwa produkty tego typu – do zmierzenia efektywności funduszu trzeba posłużyć się benchmarkiem (wzorcem) dla funduszu źródłowego. NN (L) European High Dividend na tle swojego wzorca (MSCI Europe Index) w długich okresach wypada niekorzystnie. Wprawdzie głównym celem funduszu nie jest osiąganie wyników lepszych od wzorca, lecz zbliżonych do niego, przy korzystniejszej relacji zysku do ryzyka, jednak i to nie zawsze zarządzającym się udaje.
W szerokiej grupie porównawczej, skupiającej fundusze akcji zagranicznych, wynik w wysokości 9,9 proc. w skali roku wypada dosyć przeciętnie, gdyż średnia dla grupy wynosi 14,8 proc. W ostatnich latach koniunktura na giełdach Europy Zachodniej była bardzo dobra i wielu konkurentów skorzystało z niej w zdecydowanie większym stopniu.
W polskim funduszu uwagę przykuwa opłata za zarządzanie. Wynosi 2,5 proc. i jest wyższa od opłat pobieranych w „zwykłych” funduszach zagranicznych (ok. 1,5 proc.). Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę dysparytet stóp procentowych między Polską a strefą euro i pozytywny efekt zabezpieczenia funduszy przed ryzykiem walutowym, różnica wynikająca z odmiennych stawek za zarządzanie praktycznie znika. Mechanizm ten nie ogranicza negatywnego wpływu opłaty pobieranej przy zakupie jednostek funduszu na jego stopę zwrotu; maksymalny poziom opłaty manipulacyjnej wynosi 5 proc.
Podsumowując, fundusz, choć nie pozbawiony zalet, w ocenach plasuje się nieznacznie powyżej przeciętnej. Jego wadą są opłaty niwelujące sporą część wypracowanego zysku. Dlatego Analizy Online przyznały funduszowi ING (L) Europejski Spółek Dywidendowych neutralną ocenę na poziomie trzech gwiazdek.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.