Mimo to Allianz Aktywnej Alokacji jest raczej funduszem defensywnym. Jego benchmark (wskaźnik służący do porównań) nie zawiera żadnego indeksu giełdowego, a jedynie stawkę obowiązującą na rynku pieniężnym (WIBID 12M). Do tego faktyczny udział akcji w portfelu jest niewielki. Według danych z końca 2016 r. wynosi zaledwie ok. 37 proc. Dlatego Allianz Aktywnej Alokacji jest bardziej odpowiedni dla inwestorów przywiązujących dużą wagę do stabilności stóp zwrotu niż dla tych, którzy akceptując większe ryzyko poszukują wyższych zysków. Zarządzający funduszem, Paweł Małyska, z rezerwą podchodzi do wybuchów optymizmu na giełdach (polskiej lub zagranicznych). Dlatego w ciągu dwóch ostatnich miesięcy, gdy na naszej giełdzie trwała hossa, fundusz stracił w stosunku do średniego wyniku w grupie odpowiednio 1,3 pkt proc. (w grudniu 2016 r.) i 1 pkt proc. (w styczniu 2017 r.). Na jego stopy zwrotu, poza samą proporcją między akcjami i obligacjami, ma wpływ wybór konkretnych papierów. Zarówno Paweł Małyska, jak i Marek Kuczalski, odpowiadający za część dłużną portfela, korzystają z ekspertyz oraz produktów dostępnych w ramach globalnej grupy Allianz

(a zatem i z obecnej w tej strukturze oferty PIMCO).

To dodatkowe know-how i dostęp do funduszy dostarczanych przez macierzystą instytucję może być istotnym atutem wykorzystywanym przez zarządzających.

Ponadto portfel akcji wzbogacają zagraniczne ETF (bierne fundusze odwzorowujące wybrane indeksy giełdowe) lub bezpośrednie inwestycje w akcje spoza GPW. W skład części dłużnej portfela, poza papierami Skarbu Państwa i krajowymi obligacjami przedsiębiorstw, wchodzą euroobligacje (obligacje skarbowe nominowane w walutach obcych). Przestrzeń do osiągania konkurencyjnych wyników jest więc dość spora. Ale bardzo ostrożne podejście do inwestycji w akcje nie pozwoliło do tej pory wyróżnić się funduszowi na tle konkurencji. Taki charakter funduszu może trafiać w oczekiwania niektórych inwestorów, jednak zdaniem Analiz Online nie wystarcza do przyznania oceny wyższej niż trzy gwiazdki.