CFD, czyli kontrakty na różnice kursowe, są instrumentami pochodnymi, które umożliwiają inwestorom wykorzystanie ruchów cen instrumentów bazowych takich jak waluty, akcje czy indeksy, bez konieczności ich posiadania. Zarabiać można zarówno przy wzrostach, jak i spadkach kursu danego instrumentu. Przy transakcji kupna otwiera się długą pozycję, a przy transakcjach sprzedaży pozycję krótką. Krótkie pozycje można też wykorzystywać do zabezpieczenia portfela akcji na wypadek, gdyby koniunktura na giełdzie odwróciła się. Jeżeli cena akcji, spadnie, straty zrównoważą właśnie kontrakty CFD.
Warto sprawdzić: Te fundusze absolutnie sobie nie radzą. Rozliczamy rynek
CFD – prosta teoria, znaczne straty
Teoretycznie mechanizm inwestycji jest prosty, ale tylko teoretycznie. Inwestorów kusi nie tylko dostęp do kilkunastu rynków finansowych, ale również możliwość angażowania w inwestycje niewielkiego kapitału własnego w postaci depozytu zabezpieczającego, dzięki posiłkowaniu się dźwignią finansową, co w znacznym stopniu zwiększa ryzyko. Za sprawą KNF zwracają na to uwagę sami brokerzy. CMC uprzedza, że na jego platformie 75 proc. rachunków inwestorów indywidualnych odnotowuje straty, XTB przyznaje, że ma 77 proc. rachunków na minusie, a FXTM, że aż 90 proc. Największe starty przynoszą inwestycje w CFD na akcje. Tylko w II kwartale tego roku w XTB było ponad 60 proc. rachunków na minusie, w BossaFX prawie 74 proc., a w TMS Brokers ponad 78 proc.
Wyniki takie nie są specyfiką polską, dlatego nie tylko polska Komisja Nadzoru Finansowego od lat uprzedza o ponadprzeciętnym ryzyku inwestycji w kontrakty na różnice kursowe. Zrobił to również Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA), który w ubiegłym roku wprowadził tymczasowe ograniczenia w wprowadzania do obrotu, dystrybucji lub sprzedaży kontraktów różnic kursowych klientom detalicznym w Unii Europejskiej. Z końcem lipca ESMA zrezygnował z odnowienia regulacji, ale utrzymał ograniczenie dźwigni do 30:1. W Polsce od sierpnia obowiązują nowe wymogi narzucone przez KNF.
Ochrona początkowego depozytu
Zgodnie z zaleceniami Komisji Nadzoru Finansowego brokerzy CFD mają zapewnić klientom indywidualnym ochronę początkowego depozytu zabezpieczającego, czyli zastosować limity dźwigni finansowej oraz zamykać najbardziej stratne transakcje, jeżeli wartość portfela spadnie poniżej określonego poziomu. Dodatkowym zabezpieczeniem jest ochrona przed ujemnym saldem, co oznacza, że broker jest zobowiązany do uniemożliwienia poniesienia strat przez klienta przewyższających wartość wpłaconych na rachunek pieniędzy. KNF po raz kolejny podkreśliła konieczność ostrzegania przed ryzykiem inwestowania w kontrakty na różnice kursowe w reklamach i materiałach informacyjnych. Zakazała też przekazywanie jakichkolwiek bonusów finansowych i niefinansowych w celu zachęcania klientów do inwestowania w CFD, co było częstą praktyką. Nadzór – jak sam zaznacza, podzielił argumenty Europejskiego Organu Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych, dotyczące konieczności wprowadzenia pewnych wymagań przy oferowaniu CFD klientom indywidualnym, w celu zmniejszenia narażenia ich na znaczne straty. Jest jednak bardziej tolerancyjna od ESMA w przypadku wymogów wobec klientów już zaawansowanych na rynku instrumentów pochodnych.